Lili przekręcała
się z boku na bok. Tajemnicza postać zawładnęła jej snem. Znów
widziała z ukrycia, że ten dziwny człowiek coś mówi, a potem ona
sama nagle znajduje się w bibliotece. Dostrzegła w dłoniach
mężczyzny jakąś książkę. W jego ręce nagle pojawiła się
mała kulka ognia, którą rzucił w rzecz i poczekał aż zapali się
cała. Cisnął ją w otwarte okno i sam gdzieś wybiegł. Lili nie
zainteresowana postacią, podeszła do okna, nie wiedząc właściwie
po co. Spojrzała w dół. Nie zauważyła pozostałości po książce,
ale ogień, który właśnie pochłaniał budynek od spodu i
niebezpiecznie zbliżał się w górę.
Brunetka obudziła się
nagle. Poczuła ciepło na całym ciele. Od razu pomyślała o tej
dziwnej postaci, którą widziała dwa razy. Zdarzenie, które jej
się przyśniło, wydało się tak absurdalne, że pokręciła tylko
głową, jakby chciała odtrącić te myśli i znów zamknęła oczy.
Tym razem spokojnie
dotarła na uczelnię. Zanim jednak doszła pod salę została
złapana za rękę. Odwróciła się zaskoczona. Odetchnęła z ulgą,
kiedy zobaczyła, że to tylko Magda. Dziewczyna trzymała w ręku
gazetę. „Pewnie znalazła jakiś artykuł - pomyślała od razu
Lili”.
- Znów jakieś podpalenie
biblioteki - odezwała się dziewczyna.
Lili spojrzała na
koleżankę. Magda miała jasnobrązowe włosy, sięgające ledwo
dolnego końca uszu. Od kiedy pamięta, dziewczyna zawsze nosiła je
wyprostowane. Nigdy też nie farbowała. Zresztą Lili też tego nie
robiła. Podobnież czerń trudno zmienić na inny kolor, to też
nawet nie próbowała. Magda była niższa o pół głowy od Lili,
czyli uznawana za średniego wzrostu osobę. Choć brunetka rzadko
wpatrywała się w kolor oczu rozmówcy, to u koleżanki nie umiała
nie zauważyć jasnozielonych tęczówek, które zazwyczaj aż biły
radością. Dziewczyna zwykle nosiła dżinsy, jakieś koszulki i
bluzy, a do tego zwykle trampki lub bardziej eleganckie buty.
- Gdzie? Która? - zapytała
zaciekawiona Lili.
- Wydaję mi się, że twoja
ulubiona. - Magda podała gazetę koleżance.
Brunetka od razu
rozpoznała bibliotekę na czarno-białym zdjęciu. Pod spodem jednak
nie było mowy o jej spaleniu, ale tylko o próbie podpalenia.
Ogień głodny wiedzy?
Tym razem przy ulicy Groszkowej doszło
do próby podpalenia. Kolejna biblioteka miała stanąć w
płomieniach. Jednak podpalacz sknocił robotę. Tym razem nie
zapaliła się nawet jedna książka. Czy to ta sama osoba? A może
ktoś chciał go naśladować? Większość twierdzi, że podpalenie
na ulicy Goździkowej, to tylko przypadek. Ostatnie zdarzenie stara
się jednak temu zaprzeczyć. Niektórzy pytają:"Co też tak
cennego jest w bibliotece?" Poprzednim razem spalono dział z
fantastyką. Właścicielka, która szybko zareagowała na ogień,
wyznała, że płomień znalazł się również przy tej tematyce.
Dlaczego ktoś uparł się właśnie na coś, co odbiega od naszej
rzeczywistości? Oprócz romansów i kryminałów, również dział
fantastyki cieszy się dużym zainteresowaniem. Zwłaszcza wśród
młodzieży. Może ktoś chciał pozbawić bibliotekę cennego
zbioru? Niech właściciele mają się na baczności, bo sprawca nie
pozostawił jak dotąd żadnego śladu ani celu, dla którego
podpala.
M.F.
Kompletnie nic z tego nie
rozumiała. Lili lubiła mieć wszystko poukładane w głowie, a gdy
znalazła się zagadka to zwykle szybko dochodziła do rozwiązania.
Tym razem nie miała nawet pomysłu, co komuś mogą przeszkadzać te
biedne książki.
- Może to jakiś konflikt
bibliotekarzy? - Zaśmiała się Magda, zabierając gazetę, aby
jeszcze raz zapoznać się z artykułem.
- Jeżeli za każdą kłótnie
miałabym coś robić moim współlokatorom, to już by nie żyli. -
Blondynka parsknęła śmiechem na jej słowa. Lili pod wpływem jej
radości, uśmiechnęła się delikatnie. Lubiła, kiedy udawało jej
się poprawić czyjś humor, rozśmieszyć. Już tak dawno tego nie
robiła... To zwykle ktoś się musiał starać, aby zadbać o jej
uśmiech. Nie była łatwym celem.
Lili skarciła siebie w
myślach, że po raz kolejny odpływa w nieznane lądy jej myśli i
gdyba o sprawie z biblioteką, zamiast skupić się na wykładach.
Temat nie był łatwy i zwyczajnie wymagał od studenta, aby słuchać
wykładowcy. W dodatku nieliczny, który umiał tak dobrze
wytłumaczyć. Po ciele Lili przeszedł lekki dreszcz, które
wywołały wibracje w jej telefonie. Spojrzała przed siebie,
widziała, że młody nauczyciel całkowicie pochłonięty jest tym,
o czym mówi, a spojrzenia studentek doskonale spisują się w
poprawianiu mu humoru.
„Hej, siostro! Masz ochotę wystawić
swoje nerwy na próbę i spotkać się ze mną? ;)
~ Sebastian”
Uśmiechnęła się
mimowolnie. Trochę go już nie widziała. Zawsze pisał tak
niespodziewanie. A czasem zjawiał się bez zapowiedzi. Jednak
musiała przyznać, że te niespodzianki były miłe. Nigdy nie mogła
powiedzieć, że nie kocha swojego brata. Czasem się na niego
denerwowała, ale nie potrafiła obrazić. Dotąd nie znalazła
powodu, dla którego miałaby zwyczajnie strzelić focha. W dodatku
Sebastian nie pozwalał, aby coś było nie w porządku w ich
relacjach. Pamiętała, jak po każdym zachowaniu, które jej się
nie spodobało, przytulał ją do siebie, co tak zarazem ją
wkurzało, ale i uspokajało. Denerwowało, bo jak każdy starszy
brat, zwykle jest silniejszy od swojej siostry i nie mogła się mu
wyrwać. Z drugiej strony te uściski nie były takie, że musiała
się bać o swoje płuca i żebra. Dodatkowo, choć czasem starała
się, żeby tak szybko mu nie wybaczyć, to każda próba kończyła
się fiaskiem. Uwielbiała jak ją przytulał... uwielbiała.
- Kto tam do ciebie pisze? -
Magda zajrzała jej przez ramię. Lili gwałtownie wybudziła się ze
swoich rozmyśleń i szybko schowała komórkę do kieszeni. - Nie
bądź taka - jęknęła.
- Sebastian, mój brat. -
Czarnowłosa zerknęła z rozbawieniem na szatynkę. - Chce się
spotkać.
- Ach ten... - Przypomniała
sobie Magda. Miała okazję go poznać. Zrobił na niej pozytywne
wrażenie, choć zdążyła z nim wymienić właściwie tylko jedno
zdanie. Jego uśmiech zdziałał dużo więcej.
Lili zaśmiała się,
patrząc na koleżankę. Wiedziała doskonale, że w głowie Magdy
zagnieździł się Sebastian, który buszuje tam teraz jak po własnym
domu. Jej brat zdecydowanie zrobił na niej wrażenie. To dziwne, że
jedno spotkanie może tyle zdziałać. Zwłaszcza, że Sebastian
tylko czekał pod uczelnią, aby zabrać Lili na spacer, do kawiarni.
Przywitał się z jej koleżanką i to by było na tyle, jeżeli
chodzi o znajomość Magdy i jej brata.
- Dziękuję za wykład i widzimy
się w czwartek - zapowiedział ich wykładowca, Marcin Pawlikowski.
Studenci pakowali swoje zeszyty
z notatkami, a koleżanki z jej grupy zerkały na ich nauczyciela.
Nic dziwnego, w końcu prawdopodobnie jego wiek nie sięgał jeszcze
trzydziestki. Chyba, że stosował jakieś wspomagacze, które
ukrywały ile ma lat. Lili zdała sobie sprawę, że zapomniała o
tamtej postaci i potrafiła skupić się na wykładach. Jutro nie
powinna mieć z tym problemów, bo jutro będzie sama praktyka.
Z obawą nacisnęła na klamkę
drzwi, prowadzących do jej mieszkania. Zawsze za nimi czekało coś
nowego. „Raz, dwa - pomyślała i weszła do środka”. Przeszła
krótkim korytarzem i spojrzała w lewo, bo po tej stronie znajdowała
się kuchnia wraz z jadalnią. Uwielbiała granatowe płytki na
ścianie, w okolicy kuchenki i blatów. Dalszą część, która
stanowiła jadalnie i pokój dzienny, pomalowano na jasny czerwień.
Większość mebli miała brązowy kolor. Stół pokrywała za to
biała farba. Tak samo krzesła, tylko, że na nich położono
ciemnoniebieskie poduszki dla komfortu. Właśnie na jednym z nich
zobaczyła swojego brata.
- Na śmierć zapomniałam! -
mimowolnie z jej ust wydobyły się jej myśli. - Miałam ci odpisać.
Sebastian zaśmiał się, kiedy
zobaczył, jak strzeliła sobie w czoło z otwartej dłoni. Nie
zauważyła nawet stojącego tuż obok Kasjana. Jej brat podszedł do
niej i uścisnął. Zaskoczona wizytą Sebka w swoim domu, nawet nie
zareagowała na gest. Na chwilę jakby zapomniała, że znajduje się
w jego objęciach i spojrzała na niego. Brązowe, krótkie włosy,
które kiedyś zapuszczał nawet do ramion. O głowę wyższy od
Lili. Sebastian nigdy specjalnie nie dbał o sylwetkę, ale też nie
zapuszczał się. Dopiero teraz spojrzała w jego jasnoniebieskie
oczy, które tak delikatnie na nią patrzyły. Czuła takie...
ciepło. Uśmiechnęła się blado i odsunęła od Sebastiana.
Zniknęła za rogiem kuchni, aby zdjąć buty i kurtkę.
- Jak wykłady? - zapytał
Sebastian, przerywając ciszę.
- Dobrze, ale czasem nudzą -
wyznała, krzywiąc się lekko.
- Miło było cię znów spotkać,
ale teraz uciekam - odezwał się Kasjan i po chwili już go nie
było.
Lili stanęła przed
nim, nie bardzo wiedząc, co ma powiedzieć. Szatyn lustrował ją
wzrokiem. Czuła speszenie, że się jej tak przygląda.
- Darii nie było? -
spytała.
- Nie. - Zaśmiał się
Sebastian. - Jak widzisz jestem jeszcze cały.
Lili przyłączyła się
do rozbawionego brata. Poprzednim razem, kiedy Sebastian siedział w
ich domu, wpuszczony przez Kasjana, musiał trafić na Darię, która
w krótkiej koszulce paradowała do łazienki, myśląc, że jej
współlokatora już nie ma. Zaczęła wrzeszczeć na widok
Sebastiana i parę razy zdzieliła go z pięści. Krzyczała, żeby
stąd wyszedł. Mowa też była o jakimś złodzieju, zboczeńcu...
Gdyby nie Lili, która zareagowała i z trudem odsunęła swoją
współlokatorkę od brata, to nie wiadomo, jak bardzo mogłaby go
uszkodzić. Nie dała sobie wytłumaczyć, żadne słowa nic nie
dały, kiedy była wściekła. W dodatku, że wzrok Sebastiana
przyciągnęła uroda Darii, dodatkowo ją to zdenerwowało.
- Nie bałeś się, że ją tu
spotkasz? - Zerknęła na niego uważnie.
- Chciałem się z tobą spotkać.
- Uśmiechnął się do niej.
- Tak po prostu? - zapytała
niepewnie, nie patrząc mu w oczy.
- Chodź na spacer, nie chcę
trafić na tę wariatkę. - Sebastian uśmiechnął się lekko i
sprawił, że Lili również odwzajemniła ten gest.
Na szczęście nie
spotkali Darii po drodze. Miała jeszcze dwie godziny wykładów.
Wprawdzie często wracała później, spotykając się z kimś, więc
nigdy nie było wiadomo, kiedy wróci do domu. Zawsze jednak
przychodziła z jakimiś emocjami, których nie zamierzała w sobie
ukrywać. Lili ceniła ją za szczerość uczuć, ale czasem
zwyczajnie denerwowały ją te ciągłe "burze".
- Lili - zaczął ostrożnie Sebastian.
Podrapał się po karku. Spotkał się ze wzrokiem siostry. - Jak ci
tutaj? - spytał szybko. Ona wiedziała, że nie to go interesowało,
a coś innego.
- Dobrze - odparła krótko. Wcale nie chciała mu ułatwiać poruszania niechcianego tematu, ale dobrze wiedziała, że zaraz sam padnie.
- Lili - znów powtórzył jej imię. Doskonale wiedziała, co znów powie. - Jego nie ma już z nami, ale chciałbym mieć chociaż ciebie - wyznał Sebastian. Zatrzymał się przed nią, jednak ona zwyczajnie ominęła go wzrokiem, utkwiwszy go na budynku mieszkalnym po prawo. - Lilka! - zdenerwował się. Po ciele przeszedł jej dreszcz. Rzadko krzyczał.
- Dobrze - odparła krótko. Wcale nie chciała mu ułatwiać poruszania niechcianego tematu, ale dobrze wiedziała, że zaraz sam padnie.
- Lili - znów powtórzył jej imię. Doskonale wiedziała, co znów powie. - Jego nie ma już z nami, ale chciałbym mieć chociaż ciebie - wyznał Sebastian. Zatrzymał się przed nią, jednak ona zwyczajnie ominęła go wzrokiem, utkwiwszy go na budynku mieszkalnym po prawo. - Lilka! - zdenerwował się. Po ciele przeszedł jej dreszcz. Rzadko krzyczał.
- Co?! - wrzasnęła i ona. -
Mam o nim zapomnieć? O przyjacielu? - podkreśliła ostatnie słowa,
patrząc na niego z wyrzutem. - Tego ode mnie chcesz? - Teraz
patrzyła intensywnie w jego oczy. Sebastian zamilkł po jej słowach.
Czuł, że wraz ze śmiercią Martina, stracił i siostrę. Od tego
czasu mniej rozmawiali, a Lili znacząco mniej się cieszyła. Jej
się nawet nie chciało denerwować. Stała się tak obojętna.
Wielokrotnie myślał, że to przejdzie. Za pół rok, rok... ale
minęło pięć lat, a poprawiło się tylko odrobinę. Kiedy jeszcze
nie nazywała Martina swoim przyjacielem, to innych obdarowywała
takim mianem. Zawiodła się parę razy, ale zawsze próbowała
ponownie. Dopiero śmierć osoby, z którą łączyła ją taka więź,
doprowadziła do tego, że nie potrafiła nikomu więcej zaufać. Nie
wygadywała się bratu, co trochę go bolało i często próbował
skłonić ją do tego, sam się zwierzając. To jednak nie miało
żadnego efektu. Zamknęła się i już nie dzieliła się z nim
każdą swoją chwilą. Nie zaniedbywała jednak swoich obowiązków,
a nawet to im poświęciła więcej swojego wolnego czasu. Kiedy
padła propozycja o wyprowadzeniu się, Sebastian miał mieszane
uczucia. Chociaż ostatecznie przeważyło to, że będzie musiała z
kimś mieszkać, z kimś na kogo może znów się otworzy. Do tego
czasu Sebastian nie wyprowadzał się z domu, bo chciał ją mieć na
oku. Liczył, że w końcu się do niego odezwie. Powie coś więcej.
Nie będzie go zbywać krótkimi odpowiedziami. Dlatego, gdy
postanowiła się przenieść, Sebastian nie widział sensu, aby
mieszkać z rodzicami i także się usamodzielnił.
- Chcesz pojechać na cmentarz?
- Lili nie spodziewała się takiego pytania. - Jutro i tak masz
wolne od zajęć - dodał, kiedy nic nie odpowiedziała.
Pokiwała lekko głową,
dając mu znak, że chce.
Autobus ruszył, stopniowo
orzeźwiając chłodnym wiatrem, przedostającym się z uchylonej
szyby. Sebastian odchylił głowę w tył, napawając się nim.
Pozwolił sobie na chwilę zamknąć oczy, ale momentalnie otworzył
je, gdy poczuł czyjś wbity palec prosto w żebra. Od razu
zobaczył uśmiech siostry. Ucieszył się, że w końcu widać cień
radości na jej twarzy. Lili odwróciła wzrok, obserwując
przemijający krajobraz za oknem. Szatyn podążył za ruchem jej
głowy. Przez chwilę przyglądał się minie siostry. Nie dostrzegł
zmian, wciąż pozostał uśmiech na ustach Lili. Znów oparł głowę
o siedzenie i jeszcze raz spojrzał na nią. Tak bardzo pragnął,
aby uśmiech z jej twarzy nigdy nie znikał. Jednak nie chciał, aby
robiła to tylko na pokaz. Równie jak Lili nie cierpiał w ludziach
sztuczności. Czuł się czasem bezradny, że nie potrafi nic zrobić,
żeby choć na chwilę się uśmiechnęła. Przecież jest jej bratem
i powinien umieć coś zdziałać! Cieszył się, że jego siostra
chociaż na studiach ma koleżankę, a w domu współlokatorów.
Chociaż na tych drugich często się skarżyła, jeżeli już o nich mówiła. W każdym razie nie żyła w osamotnieniu, a nawet miała
na kim wyładować swoje złe emocje. Zerknął na okno, aby ocenić,
gdzie są. Zostało im jeszcze ponad czterdzieści minut jechania
autobusem. Wolał nie poruszać z Lili żadnego tematu. Chyba, że to
ona by zaczęła. Czuł jednak, że nie ma, co liczyć na siostrę w tej sprawie...
Nawet nie zauważył,
kiedy zamknął oczy i oderwał się na chwilę od rzeczywistości.
Lili szturchnęła go lekko, aby się obudził. Okazało się jednak,
że lekko nie wystarczy... Sebastian miał mocny sen i szybko
przychodziło mu zasypianie. Trochę zaspany wstał z miejsca i oboje
ruszyli ku wyjściu. Na cmentarz prowadziła szeroka ścieżka, którą
rodzeństwo zwykle wybierało, chcąc iść na skróty. Ziemia tam
usłana była drobnymi kamyczkami, które delikatnie podskakiwały
przy podnoszeniu stóp. A jeśli ktoś szedł zdenerwowany i celowo
kopał w kamyczki, to już zupełnie leciały gdzieś wyżej. Czasem
Sebastian z własnej bezsilności tak robił. Doszli do końca
ścieżki. Na drugiej stronie umiejscowiono jedyny cmentarz w tej
miejscowości. Musiał, więc być spory. Przed bramą starsza pani
sprzedawała znicze, kwiaty oraz wieńce. Sebastian przystanął na
chwilę przed stoiskiem. Lili, widząc, że się zatrzymał, zrobiła
parę kroków wstecz, aby stanąć koło niego. Szatyn chwilę
przyglądał się wieńcom, ale nie znalazł żadnego napisu, który
mógłby mu odpowiadać. Brunetka spojrzała na kwiaty i chwilę
później poprosiła o białe róże. Sebastian dołączył jeszcze
dwa znicze. Zapłacili i przeszli przez bramę. W środku chyba
nikogo nie było oprócz nich. Chłopak zaczął się zastanawiać
czy to nie jest źle, że odwiedza się zmarłych tylko raz lub dwa w
roku. Czy tyle razy widujemy się z przyjacielem, rodziną? Oni, co
prawda nie mogą do nas przyjść, ale czy to jest powód, aby tak
zapomnieć o spotkaniach? Po śmierci Martina, Lili często, co drugi
dzień przychodziła z Sebastianem na cmentarz. Jednak nigdy nie
chodziła sama. To miejsce trochę ją przerażało. Nie umiała
sobie również wyjaśnić, jak to jest, że ktoś odchodzi... kogoś
nagle coś zabiera ze świata żywych. Nie spotka się go już nigdy.
Zastanawiała się wielokrotnie czy, jeżeli i ona umrze, to zobaczy
tych, co są już nieżywi? Sebastian wiedział, że siostrze trudno
jest się pogodzić ze śmiercią, ale cieszył się, że nie próbuję
popełnić samobójstwa. Miał przynajmniej taką nadzieję... W
końcu nie mógł znać jej myśli. Stanęli przed grobem Martina. Na
drewnianym krzyżu, w prawym boku wisiało przybite zdjęcie ich
przyjaciela. Dokładnie odwzorowywało wiek, w jakim umarł.
Sebastian wyjął zapałki i zaczął zapalać knot świeczki. Lili
zamknęła jeden, już zapalony i zrobiła miejsce dla niego.
Otworzyła już leżące, aby jej brat mógł je zapalić, żeby znów
świeciły. Brunetka po chwili położyła białą różę na jego
grobie. Potem kolejną i kolejną.
- Lili, wiesz dlaczego właściwie
wybrałaś białe? - Spojrzał na nią. Może nie naskoczy na niego.
- Pamiętasz jak rodzice właśnie
takie nam doradzili? - spytała go, patrząc mu w oczy. Nie bała się
jego wzroku.
- Wiesz, Lili... - zaczął
powoli Sebastian. Ściągnął na siebie jej uwagę. - Rodzice nie
doradzali nam czarnych, bo to symbol żałoby. Wydaję mi się, że
białe są takie niewinne. Dla mnie oznaczają, że po prostu nie
było odwrotu i to musiało się zwyczajnie stać. Taki symbol
pogodzenia się ze śmiercią. - Szatyn próbował wyjaśnić Lili,
jak on o tym myśli. Wiedział, że ona prędzej się za to
zdenerwuję. On również nie umiał przez pewien czas pogodzić się
ze śmiercią Martina. W końcu dłużej go znał. Jednak prędzej
zrozumiał, że to, co się stało, to już się nie cofnie i trzeba
się z tym pogodzić. - Lili, mi też jest szkoda, że go tu nie ma -
odezwał się, kiedy ona nic nie powiedziała. - Teraz pewnie znów
wpadłby na jakiś głupi pomysł do zrealizowania.
- Pierwszy byłby do niego
chętny. - Uśmiechnęła się lekko. - Ale ty też miałeś głupie
pomyły. - Zaśmiała się, z pewnością przypominając sobie
niejeden.
- Ciebie za to trzeba było
przekonywać, abyś wzięła w jakimś udział - wytknął jej.
- Mam więcej oleju w głowie,
niż wy oboje - stwierdziła i spojrzała na zdjęcie przyjaciela. Po
raz pierwszy chyba uśmiechnęła się, będąc przy jego grobie.
Zwykle powstrzymywała się od płaczu lub zwyczajnie smutek przybił
się do jej ust.
- Nie na tyle, żeby w końcu się
nie przekonać. - Uśmiechnął się do siostry. Lili odwzajemniła
to.
Sebastian objął ją
lekko ręką i ku jemu zaskoczeniu, siostra położyła głowę na
jego ramieniu. Nie pamiętał, kiedy ostatnim razem mógł liczyć na
podobny gest z jej strony. Cieszył się, że wpadł na pomysł
zabrania jej tutaj. Myślał, że może być jeszcze gorzej, a tak
chyba coś się polepszyło. W końcu udało jej się pomyśleć o
Martinie bez żadnej uronionej łzy. Wiedział, że od tak nie zmieni
swojego życia, nie przestanie wciąż o nim myśleć i zadręczać
się tym, że mogła go powstrzymać. Jednak ucieszyłby się, gdyby
ta wizyta tutaj coś pomogła. W końcu na pewno ich przyjaciel
chciałby, aby ułożyli sobie życie, mimo że jego już nie było
na świecie.
Razem wrócili autobusem.
Sebastian musiał wrócić do siebie, bo jutro na rano pracował.
Rozłożył powoli ręce i przytulił Lili. Poczuł, że jej ręce
delikatnie dotykają jego pleców. Tak bardzo brakowało mu jej
jakiegoś odwzajemnienia z jej strony. Mimowolnie uśmiech pojawił
się na jego ustach. Uścisnął ją mocniej.
- Trzymaj się, Lilka - odezwał
się ciepło i wsiadł w kolejny autobus.
- Cześć - pożegnała się, ale
już jej nie usłyszał. Odprowadziła wzrokiem pojazd i odwróciła
się, aby iść w kierunku domu.
Nie potrafiła wyłączyć
myśli po tym spotkaniu. Słowa brata wywarły na niej wrażenie.
Mimo, że tyle razy je już słyszała. Jednak wcześniej wręcz
wymagał od niej tego zapomnienia o Martinie. Właściwie zrozumienia
śmierci... ale w jego tonie głosu brzmiało to jak rozkaz. A ona
nie potrafiła działać na zawołanie. Nie mogła nie przyznać
racji Sebastianowi, że oddaliła się od niego, od rodziny... od
reszty świata. Specjalnie weszła w wir nauki, czegoś co ją
interesowało, bo to zawsze potrafiło zapomnieć o bólu. Kiedy
przytuliła się do brata, poczuła jego ciepło. Takie jakim zawsze
ją obdarowywał. Może właśnie teraz powinna wziąć się w końcu
w garść? Dla niego? Przecież widziała smutek w jego oczach, jego
bezradność. Nie chciała go martwić. Ale tak trudno przychodziła
jej do głowy myśl, że nie ma już nimi Martina. A już zwłaszcza
to, że on nigdy nie wróci. Nigdy więcej jej już nawet nie
zdenerwuje. Przypomniała sobie, jak Sebastian mówił, że Martin
pewnie chciałby, aby ona była szczęśliwa. Jej brat twierdził, że
każda zmarła osoba by tego sobie życzyła dla bliskich. Lili
zastanowiła się nad tym chwilę. Przecież ktoś dla nas ważny, na
pewno nie pragnąłby naszego nieszczęścia. „Ale dlaczego tak
bardzo mi utrudniasz być szczęśliwą? - krzyknęła w myślach. -
Czemu nie pomyślałeś o tym, co robisz?”. Spojrzała w niebo, ale
nie liczyła nawet na jakąś odpowiedź. Wiedziała, że jej
przecież nie dostanie. Nie mogła uwierzyć w to, że oprócz
rodziny mogła się tak bardzo przywiązać do kogoś zupełnie jej
kiedyś obcego. Przecież nigdy nawet nie myślała o tym, że go
polubi, że oprócz odpowiedzi na to czy Sebastian jest w domu, coś
do niego powie. Może jeszcze oprócz paru wyzwisk i kopniaków. W
dodatku on się tylko z tego śmiał i nie bolały go uderzenia małej
Lili. Chyba, że akurat trafiła w jedno miejsce. Uśmiechnęła się
do siebie. Tak, to go zdecydowanie bolało. Kiedy jednak stała się
jego przyjaciółką, a trochę to trwało, to mimo że czasem ją
denerwował, nie potrafiła już sprawić mu takiego bólu. Wyjęła
telefon z kieszeni. Chwilę obracała go w dłoniach. W końcu
wysłała jednego SMS-a.
Sebastian pomyślał
sobie, że musi częściej odwiedzać siostrę. Choćby miała na
niego krzyczeć i warczeć za każdym razem. Nie mógł jej tak
zostawić. Powoli przychodziłu zimniejsze dni, a ciemność pojawiała
się coraz szybciej. Do domu miał jeszcze koło dziesięciu minut
jazdy. Nagle poczuł wibracje w kieszeni spodni. Zaskoczony wyjął z
niej telefon.
„A mogę dzwonić, kiedy jest
mi smutno?
~ Lili”
Uśmiechnął się na ten
widok. Wcale nie z powodu, że miało być jej smutno, bo byłoby to
absurdalne, gdyby miał się z tego radować. Cieszyło go, że
odezwała się sama i chciała właśnie u niego szukać oparcia.
Wiedział, że to dobry krok. Choć wątpił w to, że odtąd zawsze
będzie mu mówiła o swoich zmartwieniach. Miał jednak nadzieję,
że gdy naprawdę poczuje się źle, to zadzwoni do niego i wygada
się. Może nawet sama poprosi o spotkanie z nim?
Po raz kolejny dziś
weszła do domu. Usłyszała od progu śmiech Darii i Kasjana.
Zdziwiło ją to mocno. Zwykle przecież na niego krzyczała.
Ostatnim razem szatyn coś gotował. Zdjęła szybko kurtkę i buty,
aby zobaczyć, co się tam dzieje. Oboje siedzieli na kanapie i jedli
popcorn. Spojrzała na ekran telewizora. Oceniła, że to jakaś
komedia.
- Cześć Lili! - zawołał
Kasjan, kiedy ją zobaczył.
- O Lili. - Uśmiechnęła się
Daria. Brunetka musiała przyznać, że ostatnio rzadko widziała na
ustach współlokatorki jakiś cień czegoś, co przypominałoby
uśmiech. Jednocześnie przypomniały jej się słowa Sebastian,
który to samo powiedział właśnie o niej.
- Hej. - Uśmiechnęła się.
Przeszła do pokoju, aby odłożyć torbę. Chciała zamknąć drzwi,
ale stwierdziła, że nie ma co tu robić. Do biblioteki też jej się
nie chciało iść. Wróciła znowu do pokoju. - A co wy tacy
zadowoleni? - spytała. - Żadnego bicia? Ran? - Zażartowała,
podchodząc do nich.
- Daria wyjątkowo jest w dobrym
humorze. - Zaśmiał się Kasjan. Dostał poduszką po głowie. - Nie
uwierzysz, ale sama zrobiła popcorn i jeszcze zaprosiła na
oglądanie z nią filmu. - Szatyn udawał wielkie zaskoczenie, a
robił to tak realnie, że Lili parsknęła śmiechem. Usiadła obok
niego. Przysunęła się bliżej.
- Jak spotkanie z bratem? -
spytała Daria, wychylając się zza Kasjana. - Podobno ten
zboczeniec tu był! - Udała złości i zaczęła okładać szatyna
poduszką. - Jak mogłeś go wpuścić? - spytała, kiedy spojrzał
na nią zdezorientowany.
- Weź ją ode mnie. - Zaśmiał
się Kasjan i próbował ochronić przed jej atakami. Lili
zdecydowanie wolała, kiedy bili się na żarty niż na prawdę
złościli się na siebie. Chociaż zwykle to Daria o coś oskarżała
szatyna. On jednak czasem też nie był bez winy.
- Dobrze. Dawno go nie widziałam
- odpowiedziała w końcu Lili. Uśmiechnęła się lekko. Naprawdę
cieszyła się z tego spotkania, choć myślała, że nie będzie tak
dobrze.
- Obejrzysz z nami? - zapytał
szatyn. Lili pokiwała głową. Kasjan uśmiechnął się i objął
je obie rękoma. - Tak dobrze was mieć...
Choć to proste słowa, to
brunetka nie wiedziała, co Kasjan ma na myśli, mówiąc właśnie
to. Przecież rzadko spędzali razem czas. Częściej się jednak
mijali.
Mrok nocy okrył całą
okolicę. Tylko niektóre latarnie oświetlały drogę. W oknach
mieszkań zgasły wszystkie światła. W żadnym nie świeciła się
ani jedna żarówka. Na skrzyżowaniu dróg, stał mężczyzna w
długich włosach, ubrany w skórzaną, czarną kurtkę i ciemne
spodnie. Stał tak, tępo wpatrując się przed siebie. Aż nagle w
jego dłoniach pojawiła się koperta. Spojrzał w górę, ale
zobaczył tylko jak chmury się do siebie zbliżają. Rozejrzał się
wokół. Nikogo nie było. Zapalił zapalniczkę i zajrzał do środka
koperty. Dostał kolejne zadanie. Nagle kawałek listu zaczął palić
mu się w dłoniach. Odruchowo odsunął jedną dłoń od papieru.
- Ał... za co to? - spytał sam
siebie. Zobaczył, że zapalniczka nie mogła dotknąć papieru.
Na liście pojawiły się
czarne litery z pomarańczowym obramowaniem:„Za spartaczoną
robotę...”. No tak. Przecież nie udało mu się
podpalić tamtej biblioteki. Nie mógł sobie pozwolić na kolejną
porażkę.
----------
Jestem! Może po dwóch miesiącach...
ale jestem! Wiem, obiecałam poprawę, ale czasem po prostu coś nie
wyjdzie, nie ma czasu, a tym bardziej weny. Postaram się jednak
wprawić i wstawiać coś częściej :). Przy okazji chcę Wam życzyć
wesołych świąt, zdrowia, szczęścia, pomyślności. Dobrego
jedzenia i spełnienia marzeń. Aby nikt nie spędzał tych świąt
sam. No i choć w jeden dzień zapomnijmy o urazach do innych.
Wesołych, nadchodzących świąt! Udanej zabawy w Sylwestra i
szczęśliwego nowego roku ;).
PS Zastanawiała mnie opcja zapisywania
przemyśleń bohaterów. Wydało mi się to istotne, bo miałam
wrażenie, że zapis, który stosowałam nie był dość jasny, mógł
Was zgubić. Wybrałam więc inny, mam nadzieję, że lepszy. W
wolnym czasie postaram się poprawić resztę moim opowiadań.
Nie wierzę:O Ale mega, że w końcu coś dodałaś! Ja dziś jedynie powiadamiam o nowym rozdziale, bo mam remont domu i brak czasu na nic. Przybędę jak tylko znajdę chwilkę czasu;)
OdpowiedzUsuńłaał!
Moja kochana, powinnaś mnie zabić i powiesić na suchej gałęzi! ja to jestem fenomen normalnie. Najpierw Cię męczę o rozdział, czekam na niego (wręcz się doczekać czasem nie mogę) i denerwuję jak wchodzę powiadomić o nowości u mnie, a u Ciebie wciąż na głównej wisi staroć, a jak już opublikujesz to przychodzę po dwóch tygodniach ;] Ale musisz mi wybaczyć, przeczytałam już dawno, a dopiero teraz udało mi się sklecić kilka zdań.
UsuńNo więc przejdźmy do rzeczy! Bardzo podoba mi się to, że wprowadziłaś Sebastiana. Podoba mi się ta postać głównie ze względu na to, że dzięki niemu bliżej poznaliśmy Lili. Wcześniej nie wiedziałam, że chowa w sobie takie emocje i śmierć przyjaciela wstrząsnęła nią do tego stopnia. Podobało mi się też to, że pokazałaś jak wiele ta strata zmieniła nie tylko w jej życiu, ale również relacji z bratem. Szkoda, że przestali się dogadywać tak dobrze jak kiedyś i że ich przyjaźń trochę osłabła. Ale widać, że Sebastian chce to dalej kontynuować i każdy ruch ze strony siostry wiele dla niego znaczy. I to jest świetne! Zawsze rozczula mnie taka prawdziwa przyjaźń;D I ten pobyt na cmentarzu chyba jej rzeczywiście pomógł skoro potem napisała mu takiego smsa.
Zaskoczyło mnie, że współlokatorzy wreszcie zaczęli się dogadywać;D Może źródło ich wszystkich problemów leży w kuchni chłopaka? Nie zdecydował się gotować i nagle wszystkie waśnie minęły;D Nie miałabym nic przeciwko jakbyś wprowadziła wątek miłosny między nimi:D Albo Sebastianem i Darią;D W końcu widział ją już w samej koszulce, więc.. :D
No i jeszcze motyw biblioteki. Wciąż jestem bardzo ciekawa jaki fantastyka ma związek z tymi podpaleniami. Dlaczego w drugiej bibliotece również podpalono ten dział? Nie sądzę, żeby to miało związek z chęcią wyeliminowania konkurencji albo czymś takim. W końcu bić o klienta się mogą sklepy czy korporacje, ale biblioteki? Średnio prawdopodobne. raczej z tą fantastyką jest coś nie tak... może ktoś chce ukryć jakieś fakty, które znajdują się w tych książkach? Bardzo ciekawe! ;)
Mam nadzieję, kochana, że nastepny rozdział pojawi się w mniejszym odstępie czasowym niż ten;) I może uda mi się wreszcie przybyć punktualnie;D Także trzymam kciuki by wena dopisała;) I musze się wreszcie zmobilizować do wejścia na gg, musimy o tym Sylwestrze pogadać, bo zupełnie zapomniałam! ;D
Ściskam mocno!:*
A w wolnej chwili zapraszam do siebie na nowość;)
Miałam zostawić komentarz, gdy tylko skończyłam czytać, ale zupełnie nie wiedziałam jak się do tego zabrać. W mojej głowie namnożyło się tak wiele pytań i to całkiem niesprecyzowanych, że sama nie wiem od czego zacząć.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze i najważniejsze - sprawa bibliotek. To cały czas nie daje mi spokoju. Zupełnie nie mam żadnego punktu zaczepienia, który wskazałby mi trop, za jakim mogłabym podążyć. Komuś ewidentnie fantastyka nie leży, o! Skoro to właśnie głównie ten dział najczęściej padał główną ofiarą tego niszczycielskiego działania. Zastanawia mnie, co takiego kryje, że ktoś tak bardzo się na niego uwziął. Kombinuję też jak mogę, kim jest osobnik przedstawiony w końcówce tego rozdziału. Ewidentnie ma coś wspólnego z podpaleniami, zostało mu to zlecone, ale to ani na milimetr nie przybliża mnie do okrycia, komu tak bardzo zależy na zniszczeniu bibliotek ani dlaczego. Sam wykonawca tych czynności chyba też za bardzo tego nie wie. Wydaje mi się, że jest tylko pioneczkiem w tej całej skomplikowanej grze i to pionkiem średnio zadowolonym z takiego obrotu spraw.
Co jeszcze? Widzę, że pojawił się brat naszej głównej bohaterki. Seba wydaje się w porządku, choć nie byłabym sobą, gdybym nie dopatrywała się w jego postaci czegoś podejrzanego. Jednak podoba mi się relacja, która łączy rodzeństwo. Widać, że chłopakowi bardzo zależy na siostrze i nawzajem. Lilka jest troszkę nieufna i ciężko przychodzi jej okazywanie uczuć, ale w gruncie rzeczy bardzo tego potrzebuje. Dobrze, że Sebastian to uparta bestia i mimo niechęci siostry potrafi do niej dotrzeć.
Zastanawia mnie śmierć ich przyjaciela. Albo mi to umknęło, albo o tym nie wspomniałaś - ale co było przyczyną jego śmierci? Widać, że dla obojga jest to ciężki temat, choć chyba dla Lilki bardziej bolesny. Teraz będzie mnie to męczyć, ale nic na to nie poradzę. Po prostu będę musiała poczekać na kolejny rozdział.
Pozdrawiam i życzę Ci Wesołych Świąt! :*
Daria ma bardzo intrygujący charakter. Jest cholernie nieprzystępna, wydaje się być taka zagniewana na cały świat, wrogo nastawiona do innych i ja doszukuję się w tym jakiegoś wyższego powodu. Może problem tkwi w jej dzieciństwie.
OdpowiedzUsuńKasjan to przeciwieństwo Darii, taki otwarty, wesoły, dobry duszek i od razu by mi pasowało do niego imię Kacper ;-) Fajny jest, taki wesolutki znajomy, dobry rozweselacz humoru, ale Lili stara się od niego odbiegać, zamiast chcieć się do niego choć troszeczkę zbliżyć. Dobrze by jej zrobiło posiadanie nowych przyjaciół zamiast ciągłe rozpamiętywanie starego. Ja wiem, że tęskni, ale on już umarł i wspominanie go i popadanie w deprechę nie sprawi że on z grobu powstanie (ja już czytałam na przód, tylko komentarze nadrabiam więc wiem, że Martin nie umarł miesiąc temu, że trochę więcej minęło od jego śmierci).
O Sebku jeszcze nie mam zdania, ale to się pewnie z czasem zmieni... oby się zmieniło, bo póki co jest nijakim bohaterem, ale widać, że jest opiekuńczym bratem.
Nie kryję jednak, że najbardziej fascynuje mnie sprawa biblioteki.