Skąd się biorą talenty? Kto decyduje o naszych cechach charakteru? A kim jest ten, co wybiera, które cechy odziedziczymy po rodzicach? Jak to się dzieje, że każdy z nas ma inny gust, choć miejscami może podobny? Gdzie jest to miejsce, w którym decydują o tych sprawach? Wielokrotnie słyszy się, że w niebie. Ile razy ktoś mówił: „Nie stałem w kolejce po cierpliwość, tylko po lenistwo” albo „Widać, że nie byłeś tam, gdzie rozdawali rozum”. Zatem przenieśmy się do miejsca daleko nad nami. Do „Królestwa Niebieskiego”. Tam, gdzie podobno przebywają anioły. Ba! Nawet Bóg we własnej osobie. Nie zwlekajmy, więc dłużej…
Lecimy,
lecimy, lecimy… Uwaga! Uff to przecież chmura, a przez nie można zwyczajnie
przechodzić.
Cholera. Kłamali, że są puchowe. Wcale nie przypominają w
dotyku tej ciepłej i miłej z rana kołderki, którą przykrywamy się zazwyczaj w
nocy. To zwykła bujda! A mówili, że tam na górze jest jak w raju… To, co w
takim razie ma znaczyć ta „przystawka”, która mocno mnie rozczarowała? Nie dowiemy
się, jak nie wejdziemy do środka nieba…
To wcale nie
bajka, że bramy strzeże Piotr. Faktycznie siedzi tam i czeka. Nikt tylko nie
wspomniał, że niezłe przysmaki mu tu przynoszą! No cóż… w końcu to raj. Kiełbasa
podwawelska?! No, widzę, że mamy podobne gusta smakowe, to i pewnie temat do
rozmowy by się znalazł. Podłoga wcale nie jest usłana z chmury, to tylko ich
imitacja… Właściwie to jest to iluzja. Tak, oszukują nas. To zwykłe płytki, ale
nas musieli zrobić w konia! Nie mogę jednak zaprzeczyć, żeby pałac jak i
królestwo nie było piękne. Budynek w barwie błękitnej, mieszającej się z białą.
Dość potężna budowla, choć dawała wrażenie lekkiej. Przed pałacem ciągnął się
długi ogród, w którym zabawiała się garstka aniołów wraz z osobami, które trafiły
do nieba? Chyba tak. Gdzieś w środku pewnie znajduje się Bóg, ale mieliśmy się
zająć czymś innym. Trzeba przecież znaleźć odpowiedź na nurtujące nas pytania.
W środku znajdowało się wiele drzwi. Muszę przyznać, że wnętrze pałacu było
ładnie ozdobione. Szczególnie framugi wrót. Z niewielką nieśmiałością trzeba
było nacisnąć pierwsze od brzegu drzwi.
- To moje ósme
wcielenie, mam prawo jeszcze do jednego! – Awanturowała się jakaś kobieta,
mająca około czterdziestu lat.
To ludzie mają dziewięć wcieleń jak koty? Przynajmniej tak
krążyła o nich pogłoska.
- Proszę odejść i
cieszyć się rajem. Mamy tu wszystko wyliczone, kim pani była – odpowiedział jej
urzędnik zza biurka, przy którym siedział.
Za panią w średnim
wieku stało jeszcze parę osób z pewnością z podobnymi prośbami. Zastawiało mnie
to, że woleli wrócić do świata ludzi, kiedy tu mogli mieć wszystko, czego
chcieli! Chociaż… możliwe, że tęsknili za bliskimi, którzy zostali tam na dole.
Jaka jest szansa, że ich odnajdą? A może jak bywa w niektórych historiach… mają
coś jeszcze do załatwienia? Czym zazwyczaj w książkach zajmują pośrednicy? Nie
wiadomo. Należy się jednak wycofać z tego pokoju.
W kolejnym
pomieszczeniu nikogo nie było. Dziwne.
Następne miejsce
miało na celu coś w rodzaju archiwum. Sporawego archiwum. Krzątało się tam
mnóstwo aniołów-urzędników, którzy pisali coś. Udało mi się dojrzeć, że m.in.
spisywany był tam los ludzi. Na jednym ze stolików… nie, to wcale nie był
stolik. A może właściwie i był, ale na jego blacie był wielki ekran, który
pokazywał ludzi. Z tego, co wyszło z moich obserwacji: mówiono nagłos dane
człowieka i nagle pojawiał się. Grupa aniołów decydowała o losach człowieka,
śledząc jego życie. Akceptować miał to podobno sam Bóg, ale jak jest naprawdę?
Tego nie udało mi się sprawdzić. „Opuścić pomieszczenie! – krzyczał głos w
głowie – zanim ktoś wyjawi, jak umrę…”
Drzwi, które były naprzeciw
drzwi wejściowych, skrywały to, czego szukamy. Określić można to jako sporawe
pomieszczenie z mnóstwem innych wejść. Było gwarno i nie można było mówić tu o
żadnej ciszy. Łatwo było się tu zgubić, patrząc na tłum, jaki się tu zrodził.
Mnóstwo aniołów, niosących na rękach maleńkie dzieci. Wiele biurek, za którymi
stali ci, co mieli wybrać, co dla tych dzieci najlepsze. Pierwsze stanowisko
dotyczyło wyboru cech wyglądu.
- Matka ma czarne
włosy, ojciec ma brązowe. Rodzeństwo odziedziczyło kolor włosów po matce. Te
dla równowagi niech będzie miało po tacie.
- Niech będzie –
zadecydowała anielica za biurkiem.
- Rodzicielka ma blond
włosy, a jej mąż kasztanowe. Więc może kasztanowe? – spytała kolejna osoba w
kolejce.
- Zapominasz, że ona
nie była taka święta, więc to wcale nie jest dziecko jej męża, a pewnego innego
pana, mieszkającego naprzeciwko – wtrąciła anielica zza biurkiem, patrząc na
dane, mające przed sobą. – Biologiczny ojciec dziecka miał czarne włosy.
- Więc dajmy czarne.
Niech nauczy się, że nie powinno się zdradzać drugiej osoby. Do naszych bram na
pewno nie wejdzie! – wzburzyła się anielica, trzymająca dziecko na rękach,
które zareagowało płaczem.
- Nie wiesz jeszcze o
tym, że to nie była zdrada, a gwałt. Nie opijaj więcej własnych porażek tylko
przykładaj się bardziej do roboty – urzędniczka prześwidrowała ją wzrokiem. –
Niech nie będzie miała kobieta problemów, maleństwo będzie bardzo podobne do
matki, mające blond włosy.
- A gwałciciela
ukoronować, tak? – anielica wciąż była w bojowym humorze.
- Wiesz dobrze, że
mamy specjalną umowę z piekłem. Jeżeli nie ukarze się takich przed pójściem do
piekła, to tam usmażą się potrójnie… - odpowiedziała cierpliwie urzędniczka.
- A co z kolorem
oczu? – spytała jeszcze.
- Matka miała
zielone, niech będą takie.
- A włosy kręcone,
jak u mamy?
- Nie, tego genu
dziecku dziedziczyć nie musi – powiedziała urzędniczka. – Pamiętaj jednak, aby
cechy charakteru brać bardziej od matki lub dawać nowe. Omijaj jak najwięcej
cech biologicznego ojca.
- To dziewczynka, nie
powinna odziedziczyć po nim chęci gwałcenia chłopców. Będzie miała też swój
rozum i nie będzie musiała…
- Skończ już te swoje
wywody i daj mi się zająć innym dzieckiem – urzędniczka była już zwyczajnie
zniecierpliwiona.
- Przepraszam –
fuknęła tamta i poszła do innego stanowiska.
Kolejne stanowisko zajmowało się cechami charakteru. Było
trochę bardziej rozbudowane od poprzedniego. Biurko z urzędniczką, co prawda znajdowało
się tam, ale za nimi było niewielkie ogrodzenie z półścianek, gdzie znajdowało
się właśnie dziecko w wieku trzech lat. Na blacie koło anielicy stało coś,
przypominające komputer. Na ekranie znajdowała się podobizna dziecka i mnóstwo
cech, które można było wybrać. Czyżby sprawdzono jak będzie się zachowywać z
takimi cechami i jak je natężyć? Chyba tak… przynajmniej to z tego wynikało.
Niektórym z trzymanych maleństw rosły już włoski, jakie przed chwilą
zdecydowano im przydzielić. Maluch był obserwowany przez anielice, majstrującą
przy komputerze.
- Matka była
cierpliwa, ojciec też – odezwała się osoba, której dziecko, które przyniosła,
znajdowała się właśnie w niewielkim miejscu z ogrodzeniem. – Dziwnie by było,
gdyby ich syn był nerwowy i zniecierpliwiony.
- Będzie mniej
cierpliwy od swoich rodziców, oczywiście nie przesadzając – odezwała się
spokojnie urzędniczka. – Szczery, zdecydowanie tak. – szybkim ruchem wcisnęła
tą opcję. – Nie cierpię, jeżeli ktoś jest cholernie miły, zawsze miły, że aż w
ogóle nieszczery.
- A co do wartości?
Zdrowie, miłość, rodzina, przyjaźń, pieniądze? Co będzie bardziej cenił?
- Jesteś tu nowa,
prawda? – anielica przyjrzała jej się uważnie.
- Tak, aż tak to widać?
- Powiedzmy –
mruknęła cicho, odwracając wzrok do komputera. – Ludzie sami decydują o tym, na
czym im zależy. Mogą to zmieniać podczas życia. Nie możemy za wszystko za nich
decydować. Zostawmy im trochę wolności.
- Rozumiem –
uśmiechnęła się ciepło.
Trzecie już
stanowisko, zajmowało się wyborem gustów. Tu także znajdowały się dzieci w
różnym wieku. Dorastały, a potem znów się zmniejszały. Kilkoro siedziało przy
stoliku i zajadało owoce i inne przysmaki. Były to głównie dzieci w wieku
trzech lub może czterech lat. Ledwo starsze również zajmowały miejsca siedzące,
ale trzymające już jakąś rzecz w dłoni. Wiele z nich właśnie coś rysowało.
Dzieci w nieco starszym wieku oddzielono od reszty. Jedna grupa była przy
wyborze ciuchów, druga zaś przyglądała się sobie. Z pewnością w tej ostatniej
grupie chodziło o gust w wyborze partnera. A! Znalazła się też jeszcze jedna
grupka, która była oddzielona od innych jeszcze bardziej, mająca słuchawki na
uszach. Ach tak… to pewnie gust muzyczny.
- Temu będą bardziej
smakowało jedzenie słodkie, nie będzie przepadał za słonym. Od czasu do czasu,
będzie potrzebował zjeść czegoś ostrego. Nie tknie w życiu oliwek.
- A ten dla odmiany
będzie lubił bardziej warzywa od owoców – zachichotał jeden z młodych aniołów,
pomagając swojej koleżance. – Będzie unikał słodyczy, lubił mocno przyprawione
jedzenie. Chłopak mało wybredny, więc zje prawie wszystko, co nie będzie
szkodziło na zęby.
- Nieliczni są tacy
ludzie na świecie – uśmiechnęła się lekko jego towarzyszka. – Już wiem, kto je
stwarza – chłopak wyszczerzył zęby w uśmiechu.
Przeszli oboje do dzieci trochę starszych. Stała już tam
jedna osoba, przechadzająca obok nich, chyba zastanawiając się, jakie zainteresowania,
pasowałyby do cech charakteru. Składanie modeli samolotów – odradzamy osobom
zniecierpliwionym! Do zdecydowanie nie będzie ich pasja. Granie na perkusji
polecamy osoby, chcącym się wyżyć. Chyba, że mamy dobry słuch, poczucie rytmu.
Tak, możemy wziąć wtedy pałeczki w ruch.
- Ten chłopiec ma
takie śliczne, nieuczesane włosy… - zachwyciła się anielica. – W sam raz pasuje
mu granie np. na gitarze i malowanie… tak – w tym dziecku zdecydowanie widziała
artystę.
- Pamiętaj, że on
może tego nie odkryć, że to właśnie będzie go interesowało.
- Wcześniej czy później
odkryje. Musi – anielica była tego pewna.
Chłopak stwierdził, że nie będzie się z nią o to spierał i
poszedł dalej, zostawiając osobie obserwującej pole do popisu. Tuż za nim szła
jego towarzyszka. Nastolatki już zdradzały, jakie to cechy im przydzielono,
właśnie przez swoje zachowanie. Szczególnie dziewczyny pchały się do ubrań,
niekiedy nie dając miejsca innym. Parę osób, w tym także dwie dziewczynki nie
pchały się do odzieży i to wcale nie z powodu nieśmiałości, a z braku
zainteresowania.
- A myślałam, że nie
ma takiej, która nie szaleje z powodu ubrań – odezwała się zaskoczona anielica,
przypatrując się obu dziewczynkom.
- Dla niektórych to
nie dość ciekawe i ważne. Może umieją się szybciej zdecydować.
- Ten chłopczyk –
wskazała na tego z poprzedniej grupy, któremu wybrała zainteresowania – będzie
uwielbiał kolor czarny, ale oczywiście nie tylko. Uważam, że wejdzie do
subkultury metalowców. Tak. Ich zwykle charakteryzują ostra gra na gitarze,
czasem i zdolności artystyczne, ale i talent do zapamiętywania informacji z
historii.
- W takim razie ten
wysoki chłopak będzie punkiem. W przyszłości dojdzie do tego, że ładnie mu z
irokezem, a w jego stylu ubierania będą przeważały rzeczy dżinsowe i z
ćwiekami. No i może trochę obdarte… - zapisał to na kartce.
- Ładny będzie, aż
żałuje, że to ja nie będę żyć w ich świecie – chłopak uśmiechnął się do niej.
- To dla odmiany, ta
będzie uwielbiała kolor różowy, a może… po prostu jasne, pastelowe kolory.
Rzadko będzie chodziła w spodniach, uwielbiać będzie spódniczki i sukienki.
- Zatem ta będzie pasowała do twojego punkowca – wskazała na
dziewczynę, która średnio interesowała się ubraniami. – Styl taki jak mówiłeś.
Jeszcze… Zdecydowanie nie będzie lubiła spódniczek i sukienek – zapisała
szybko, jakby zaraz miała o tym zapomnieć. – Ja bym na ich miejscu nie lubiła.
- A nasza biała szata
ci nie przeszkadza? – zapytał z ciekawością.
- Ech – westchnęła
przeciągle. – Ty nie wiesz, jakie dziewczyny potrafią nosić krótkie spódniczki…
- spojrzała na niego na chwilę, po czym odwróciła wzrok. – My, chociaż mamy
długie te szaty.
- Przecież nikt im w
takich nie każe chodzić. Mogą nosić dłuższe – chłopak nie widział w tym żadnego
problemu.
- Ale ona po prostu
nie będzie lubiła – upierała się przy swoim, nie podając już żadnego argumentu.
Jej towarzysz nie pytał już o to, nie chcąc zezłościć anielicy.
Przechadzali się tak
jeszcze, nie omijając żadnego młodego człowieka. Każdemu musieli wybrać jego
styl, do którego pewnie dojdzie właśnie w wieku nastoletnim. Tak to już musi
być, że kiedy jest się małym, decydują o nas rodzice. Później mamy trochę
swobody i rozumu. No może tego drugiego jeszcze nie tak wiele, ale ciupka być
powinna. Potem się buntujemy… zazwyczaj. Rodzice pozwalają nam na więcej,
chociaż to zależy i od człowieka, ale także od tych, którzy sprawują nad nami
opiekę. Kierując się różnymi czynnikami w końcu mamy taki styl, jaki mamy.
Poglądy też w tym czasie jakoś nam się kształtują.
- A ty, mój drogi
aniele, jakiej muzyki słuchasz? – anielica przybrała poważny ton, przechodząc
do grupki z słuchawkami na uszach.
- Jaa... – anioł
zaciął się na chwilę, zdziwiony nagłym pytaniem.
Hej! Ominęliście
jedną grupę!
- Tak, ty – zaśmiała
się z jego zaskoczenia.
Jak zwykle… Nikt mnie
nie słucha.
- Nie powiem.
- Aniele… - przybrała
miłą barwę głosu. – Przecież cię nie wyśmieje.
- Hm... – zawahał się
chwilę. – Muzyki klasycznej i odrobinę heavy metalu.
Anielica przez chwilę
nie wypowiedziała ani jednego słowa. Jakby ją zamurowało. Jej towarzysz
przyglądał jej się, chcąc zapewne usłyszeć jakąś odpowiedź, na to co
powiedział. Choć w głębi duszy bał się, że go wyśmieje.
- No, ciekawe
połączenie – ocknęła się po chwili.
- Wiesz dobrze, że
maluje – odezwał się, jakby to miało wszystko wyjaśniać. – Potrzebuje spokoju.
Spokoju, którego ty nie rozumiesz – spojrzał na nią znacząco, trochę nawet
karcąco. Anielica zaśmiała się, posyłając mu spojrzenie, które znaczyło, że
zupełnie nie ma pojęcia o czym on mówi. – Dlatego słucham muzyki klasycznej,
ona mnie uspokaja.
- Spokojnie, nie
musisz się wstydzić – zapewniła go. Był tym zdziwiony, chyba nie spodziewał się
tego po niej. – Mnie za to denerwuje. Do heavy metalu nic nie mam.
Szli chwilę w
milczeniu. Bez słowa zapisywali wybrane gatunki muzyki dla nastolatków. Nie
dzielili się swoimi wyborami. Anioł spojrzał na swoją towarzyszkę, a właściwie
przejrzał ją całą. Długie, proste blond włosy, układały się na jej ramionach.
Brązowe tęczówki w jej niewielkich oczach. Wzrostu średniego. Równa swojemu
koledze, który jej się przyglądał. Długa szata zakrywała możliwość zobaczenia,
jak karmią w niebie. Zatrzymując się jednak na jej twarzy i rękach można
stwierdzić, że karmią tyle ile powinien człowiek… przepraszam, anioł, zjeść. Tak,
oni też spożywają posiłki.
- Wiedziałam, że nie
oprzesz się mojemu urokowi zewnętrznemu – anielica wybiła chłopaka z
zamyślenia. Spojrzał na nią zaskoczony, ale i zakłopotany – bo o wewnętrznym
nie mówię – zaśmiała się.
Anioł nie odpowiedział nic.
Jedynie spojrzał na nią spod podniesionych brwi. Jako reakcje mógł usłyszeć jej
głośny śmiech. Jej towarzysz nadal nic nie mówił, ale jego policzki lekko się
zaczerwieniły. Czyżby podobała mu się, czy to tak z zakłopotania, że go
przyłapała? Nie tym się mieliśmy zajmować…
Tak! Tak, zobaczyli ostatni, pominięty
zresztą dział. Tu zajmowali się gustami. Ukradkowe spojrzenia, zaczerwienia na
policzkach, nieśmiałe i bardziej żwawe rozmowy. Czyżby nasz anioł przygotowywał
się specjalnie do tego działu?
Odwaga wybrana,
zainteresowania również. Wygląd też odhaczony. Gust muzyczny także, nie
zapominając o charakterze. Można trochę zadecydować o tym, dla kogo nas
człowiek zapomni o świecie, oderwie wzrok od swojego zajęcia, poświęci chwilę
uwagi właśnie tej osobie.
- To bezsensu –
odezwał się anioł. Czyżby? A komu podobają się blond anielice? – Decydujemy za
kogoś, a poza tym… gust się zmienia.
- A co, masz
doświadczenia? – zaśmiała się, spoglądając na niego podejrzliwie. Anioł jeszcze
raz zignorował jej uwagę. – Tak, ale mówiłam ci, że przecież trzeba do tego
dojść, co nam się najbardziej podoba. Nie od razu ma się wszystko.
- No tak... – mruknął
tylko.
- Nie chcesz, to sama
mogę im wszystkim wybrać, a zwłaszcza temu przystojniakowi, co będzie punkiem –
ucieszyła się mocno. Kątem oka obserwowała kolegę, aby jednak zaprotestował.
- Chciałabyś –
uśmiechnął się lekko, nabierając optymizmu. – Pewnie wybrałabyś mu, aby lubił
blondynki, wrzeszczące, głośne blondynki – zaznaczył. – Nie mające serce dla
kolegów, nie rozumiejące ich potrzeby ciszy. Od czasu do czasu – dodał po
krótkiej chwili.
- Ech, przecież
właśnie takie lubisz – zachichotała, klepiąc go po ramieniu. Odeszła lekko, aby
przyjrzeć się swojej „ofierze”. – A ta – wskazała na jasnowłosą dziewczynę,
która stała blisko rozgadanej parki, zerkająca nieśmiało na innych. – pokocha
kogoś zupełnie odmiennego charakterem od siebie.
- To ten będzie uwielbiał dziewczyny, mające
swoją pasje – zapisał na kartce w odpowiedniej kolumnie. – Może jeszcze trochę
wrzeszczące.
- A jednak! – niemal
momentalnie zareagowała.
- Spokojnie – zaśmiał
się z niej. – Nie o tobie tu mowa. Chociaż nadawałabyś się pewnie…
- Jak nie o mnie? –
wzięła ręce pod boki i wbiła w niego swoje małe, brązowe oczka.
- Znajdź mi
dziewczynę, która na nikogo nie wrzeszczy, potem pogadamy – odszedł,
przyglądając się bardziej wybranemu chłopkowi.
Anielica nie ruszała
się chwilę z miejsca. Jej małe ludziki w mózgu szukały pewnie właśnie takiej
spokojnej osoby, która by rzadko krzyczała. Anioł chyba nie pierwszy raz
spotkał się z osobą, która nie szczędziła na niego głosu. Po chwili jednak
dotrzymała mu kroku.
- Znam taką –
powiedziała krótko. Kolega spojrzał na nią, ale nic nie powiedział. – Obserwuje
świat ludzi. Zwłaszcza tych, którzy w jakiś sposób mi się spodobają – dodała
tajemniczo. – Tak, są kobiety opanowane. Trudno uwierzyć, co? – zaśmiała się.
- W twoim
towarzystwie... – potarł palcami podbródek. – Tak – wyszczerzył się do niej.
- Zabiję cię zaraz –
teraz to on denerwował ją.
- Spokojnie, bo
trafisz do piekła! – zawołał, biegnąc przed nią. Muszę przyznać, że oboje mieli
dobrą kondycje. Zresztą to młode anioły, jeszcze o wielkiej energii, którą
leniwi ludzie nie wykorzystują, a dają jej odejść, przenieść się do kogoś
innego. „Ja tu się lenie! Nie przeszkadzaj mi energio! Daj przetestować tą
miękko kanapkę i ciepłe łóżko… Po co mam biegać za kimś albo za tym kawałkiem
skóry, który zwie się piłką? Bezsensu. Tylko się zmęczę. Potem będzie trzeba
odpocząć, a nie lepiej od razu oszczędzać energię? Kiedyś na pewno się przyda,
a teraz się ją niepotrzebnie marnuje. Coś złego jest w leżeniu? Przecież czasem
wstaje, nawet częściej…” Właśnie w tej sali można znaleźć odpowiedzi na
wszystkie pytania zadane na początku.
Ciemność za
szybami. Na dziś koniec. Anioły czasem też muszą odpocząć. Biurka puste,
urządzenie wyłączone. Zamieszanie wokół drzwi, bo każdy chce wyjść pierwszy. Po
chwili zostaje tylko jedna osoba, która naciska przycisk, aby wyłączyć światło.
Moment później już mało, co widać, a drzwi zostają zamknięte, odcinając kolejny
dopływ oświetlenia. Słychać kroki z oddali, to jeszcze tych, co przed chwilą tu
byli. Zaraz jednak nie słychać już nic. Zaledwie parę minut zza korytarza
wyjrzały dwie osoby. Nie minął długi czas, a były już przy drzwiach. Chwila
majstrowania przy zamku i dostają się do środka. Błysk światła z latarki, które
pada na twarz jednej z postaci. Chłopak o czarnych włosach, sięgających mu za
ucho. Ciemnobrązowe oczy, które pasują do opalonej skóry. Jasne usta,
układające się w uśmiechu. Z powodu braku światła nie można było zobaczyć, co
ma na sobie, ale był wyższy o pół głowy od osoby, z którą tu przyszedł.
- Na pewno nikt tu
nie przyjdzie? – słowa zostały wypowiedziane przez dziewczynę. To zdradzało, że
osoba obok była płci żeńskiej.
- Spokojnie – chłopak
nadał swojemu głosowi, uspokajający ton. – Byłem już raz na takiej akcji, nikt
nas nie przyłapał – próbował przekonać. – Będzie dobrze – poklepał ją po
ramieniu. – No wyluzuj – jego klepniecie w plecy, spowodowało gwałtowny ruch w
przód dziewczyny. Zaśmiał się, jednak pod wpływem jej złego spojrzenia, nie
śmiał się nawet uśmiechnąć.
- No to zaczynajmy –
uśmiechnęła się lekko, próbując nabrać pozytywnego myślenia.
Ich źródło światła
nie było za duże, ale wystarczające na poruszanie się w przyciemnionym pokoju.
Poruszali się nad wyraz cicho. Chłopak dotykał ekran, na którym wcześniej
anielica wybierała cechy charakteru dla dzieci. Jego kąciki ust lekko się
uniosły, kiedy urządzenie się wyłączyło prawie, że bezgłośnie. Nie chciano
żadnego hasła, aby uruchomić system. Czy to było, aż tak łatwe? Anioły, aż tak
bardzo wierzyły wszystkim, że nawet nie próbowały czegoś zabezpieczyć? Chłopak
usiadł przy biurku. Dziewczyna zajęła miejsca na blacie, przyglądając się
towarzyszowi. Światło z ekranu zastępowało te z latarki. Wyświetliły się imiona
i nazwiska, zdjęcia poszczególnych osób. Ciemnowłosy kliknął w jedno z nazwisk.
- Trochę
niecierpliwy, jednak zazwyczaj miły, odrobinę tchórzliwy… ech – westchnął
chłopak. – Niech będzie bardzo nie miły, odważny… zaraz... – dziewczyna
przyjrzała się bliżej, reagując na zaskoczenie chłopaka. – Tu są wszystkie
dane. Nie tylko te cechy charakteru – uśmiechnął się szeroko, spoglądając w
stronę dziewczyny. – No to bardziej namieszamy. – Jego zainteresowanie…
dręczenie ludzi, tak – zaśmiał się cicho. – Gust muzyczny… Muzyka klasyczna? No
chyba jednak nie – przewijał pasek, szukając czegoś odpowiedniego. – Hehe,
krzyk z powodu zdenerwowania – zaznaczył tą opcje.
- Co? To anioły coś
mogą takiego dać? – dziewczyna wyraziła głębokie zdumienie.
- Nie – chłopak
zaśmiał się. – Znaczy mogą, ale dzięki moim kolegom. Z pokolenia na pokolenie
rosną pomysły, no i ataki tutaj. Dobrzy są w programowaniu, więc co to za
problem dać jakiś wariant – wyjaśnił, obdarzając ją spojrzeniem.
- Nie dziwi ich ta
opcja? – zadała kolejne pytanie.
- Pewnie tak, ale
sytuacja się powtarza, nawet gdy usuną. Anioły słyną z anielskiej
cierpliwości... – dziewczyna odwzajemniła uśmiech, który jej posłał. – No to
wracamy dalej.
- Weź tą – wskazała
na jedną z wierszy. Kliknął bez żadnych protestów. – Chyba ktoś tu był przed
tobą – zaśmiała się, widząc że dziewczyna ma wybraną cechę: złośliwa. – No to
będzie jeszcze bardziej wybuchowa hehe – poklikała chwilę w ekran, po czym znów
dała sterować swojemu koledze.
- Duża wrażliwość? –
przeczytał zdziwiony. Nie odzywał się chwilę, myśląc nad tym, jak to może
jeszcze bardziej uczynić ją wybuchową. – Będzie się o wszystko wściekała? –
spojrzał na nią wyczekująco.
- Dobrze myślisz –
pokiwała głową zadowolona z siebie.
- Skoro wrażliwość,
to i pewnie na dotyk? – chłopak powoli odkrywał, jaki dziewczyna miała zamiar,
dając właśnie tą cechę. – Zza życia miałem strasznie wrażliwą przyjaciółkę…
zwykłe przytulenie powodowało u niej łaskotki – uśmiechnął się na te wspomnienie.
– Będzie miała zabawnie.
- To takie pół na pół
– odezwała się jego koleżanka.
- Co masz na myśli?
- Nie cierpię ludzi,
którzy o wszystko się złoszczą, ciągle im coś nie pasuje…
-…Będzie truć im
życie, ale oni w razie czego mogą się odegrać – dokończył, wiedząc co
dziewczyna ma na myśli.
- Dokładnie –
zachichotała.
- A ten będzie
wielkim leniem – zaznaczył jakiemuś dziecku.
- O takich jest
niemało – zaśmiała się, patrząc na swojego kolegę.
- Masz na myśli mnie?
– spojrzał na nią zły. Tak nagle zmienił mimikę twarzy. Z oczu już nie błyskała
radość. Usta ułożyły się w prostą kreskę. Dziewczyna nie wypowiedziała żadnego
słowa. Zaskoczyła ją nagła zmiana kolegi. – Żebyś widziała swoją minę –
parsknął wesoło, a jego twarz diametralnie się zmieniła.
- Uduszę cię –
odezwała się i złapała go za szyję, lekko przyciskając.
- Heh, no jeszcze
chwila i ci uwierzę, nie złość się – ostatnie słowa wypowiedział, aby ją
uspokoić. – Ja mam prawie tak anielską cierpliwość jak aniołowie…
- Każda cierpliwość
się kiedyś kończą – zagrzmiał poważny głos.
Przez chwilę niemal
znieruchomieli. Zostali przyłapani. Byliśmy za głośno – ta myśl błąkała się w
głowie chłopaka. Co teraz będzie? – denerwowała się dziewczyna. – Wiedziałam,
żeby z nim nie iść. Zorientowała się, że nadal trzyma jego szyję, już nie
ściska. Szybko wzięła ręce z niego. Chłopak nieśmiało pogładził swoją szyję.
Nie wiedział czy wolał, aby ta cisza trwała, a może lepiej by już się
skończyła… Domyślał się, że to co zrobili, nie ujdzie im na sucho.
- Widzieliśmy, co
robiliście. Nie, nie jesteście tacy sprytni jak myśleliście – w świecie aniołów
przed Bogiem stała jeszcze jedna istota – wódz aniołów. Właśnie z nim mieli do
czynienia. – Tylko dzięki mojej cierpliwości udawało wam się tak szkodzić
światu. Myślałem, że to tylko taki wybryk, ale nie był on pierwszy, a już
robiliście to kilka razy – ciągnął swoją opowieść. – Ale tylko wy daliście się
w taki prosty sposób złapać.
Czy to możliwe, że
ktoś może być lepszy od jakichś aniołów? Przecież oni umieją latać. Moi koledzy
też umieją, myślał chłopak. Prawdopodobne jest to, że szybciej od władców?
- Pójdziecie ze mną –
położył mi dłonie na ramionach i zaprowadził w kierunku wyjścia. Nie
sprzeciwiali się.
- Gdzie teraz
pójdziemy? – chciał wiedzieć chłopak.
- Na razie do czyśćca
– odezwał się krótko wódz aniołów.
Tam pewnie
rozstrzygnie się ich los. Czy można za takie namieszanie trafić do piekła? O
tym pewnie się nie przekonamy, jeżeli tego nie doświadczymy. Ale czy ktoś
chciałby trafić do piekła na własne życzenie? Może wcale nie jest tam tak
ciepło, jak nam się wydaje? Czy to nie jest raj dla osób z niegrzecznym
charakterem i nieczystym sumieniem? A jeżeli oni znów wrócą do nieba, aby
namieszać?
Jeszcze tu wpadniemy…
pomyślał chłopak, a jego wargi ułożyły się w złowieszczy uśmiech.
-------------------------------
Po półrocznej przerwie wracam :D. Jeżeli ktoś się z tego cieszy to może podziękować... Rudej Czemu właśnie jej? Bo zachciało się przejść z Onetu na blogspota, miała mały problem, a ja chciałam jej pomóc, przy tym zakładając swojego bloga. Tylko, że jak to ja... musiałam pomyśleć nad adresem, taki, żeby nadawał się też na mojego własnego. Owa Ruda wyszła szybciej z problemu zanim jej pomogłam, a blog pozostał, więc może spróbuję wrócić do blogowania :D. To, co macie pod moją... przemową ;D, to opowiadanie bez następnego rozdziału (pisane gdzieś w czerwcu). Będę pisać właśnie takie, czyli będą o przeróżnej tematyce. Jeżeli ktoś ma pomysł na jakiś wątek czy coś, to może pisać w komentarzu. Kto wie, może z tego skorzystam :D.
Jeżeli chodzi o napis na belce, no nie wiem jak go nazwać... to po prostu, no na razie nie wiedziałam, co tam dać ;D. Jeżeli ktoś bardzo lubi i umie tworzyć szablony, to ja jestem chętna na danie takiego "zlecenia" ;D
Tak tak tak!!! Olka! Uwielbiam Cie! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że znowu piszesz!! Zaraz dodaje Cie do linek na pierwsze miejsce;D
OdpowiedzUsuńPrzeczytam Twój rozdział jutro, mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale mam dużo spraw do obgadania z bratem.. Kiedyś Ci opowiem...
Jedno wielkie WOW. Długie, bardzo długie. Ale znając objętość twoich komentarzy nie przeszłoby mi przez myśl, że jednorozdziałowe opowiadania napiszesz krótkie albo niewystarczające;D
OdpowiedzUsuńZaszokowała mnie tematyka. Twoja wizja nieba, opis prac, dobieranie cech ludziom i komputery z oprogramowaniem przypominały mi bardziej życie niż raj. Przez ta oryginalność chłonęłam to opowiadanie z zawrotną szybkością i lekkością. Co jak co, ale pisać to Ty umiesz:D Nie wiem czy ja byłabym w stanie napisac coś podobnego. W reinkarnację osobiście nie wierzę, ale ciężko mi jest zawsze pojąc rzeczy, których nie da się zobaczyć, dotknąć. Nawet z miłością;D Dopóki się na własnej skórze nie przekonałam, że istnieje to też nie wierzyłam;D
Co ja Ci mogę Olka jeszcze powiedzieć... Może to, że stęskniłam się za Twoją twórczością i teraz mam już pewność, że wiem dlaczego. Bo piszesz naprawdę genialnie. I nasuwa mi się jedno pytanie. Czyzby to było możliwe, że całe zło świata jest narzucone nam z góry? Przecież ludzie z natury nie są źli. Może to jakieś anioły namieszały w cechach i przez to zdarzają się okazy podłe, wredne, leniwe, chamskie. Może przez to są wojny i awantury. Ale... mam nadzieję, że te złe anioły, to te które pójdą do czyścica i na świecie zapanuje pokoj:D
Ge nia lnie! Już nie mogę doczekać się następnego opowiadania!:)
Naprawdę założyłaś bloga tylko po to, żeby mi pomóc?;D Kocham Cie jeszcze bardziej;D
Już wbijam;D No cóż, niebo jest dla nas zagadką. Znamy kosmos, naszą planetę, inne kultury, przeżywamy wzloty i uniesienia. Można powiedzieć, że znamy wszystko... A jednak jest coś o czym nie mamy pojęcia. Każdy ma jakąs wizję, jakieś przypuszczenia co się tam dzieje i jak to działa. Twoja jest niezwykle ciekawa, moja wiele mniej. Ale i tak przekonamy się o tym dopiero po smierci. Może siądziemy sobie wtedy we dwie w jakimś pięknym ogrodzie, ja pijąc piwo, Ty co tam chcesz i pogadamy o tym jak bardzo się myliłyśmy w naszych wizjach albo co się zgadzało:D
UsuńKurczę... ależ ty ładnie piszesz, aż zazdroszczę ;___; Już od samego początku tak fajnie wszystko opisywałaś... Ty chyba masz ten owy "talent" ;p Kurczę, naprawdę podziwiam :) Duża prośba! Mogłabyś mnie powiadomić jak napiszesz coś nowego na www.miasto-przeznaczenia.blog.onet.pl ? Naprawdę podoba mi się Twój styl!
OdpowiedzUsuńChciałam odpowiedzieć na Twoje pytania na temat mojego prologu na www.miasto-przeznaczenia.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńCo do czynszu, to nie był to hotel, a coś w rodzaju stancji i stąd się wzięło płacenie czynszu, ponieważ dziewczyna pojechała tam na cały okres wakacji i wynajęła to mieszkanie.
Racja, trochę zbyt przeżywa, ale to było jej marzenie, a że egzaminy poszły jej dobrze była pewna, że się dostanie, a tu legło wszystko w gruzach i się przybiła. Może niezbyt trafnie to opisałam, bo może nie tak, że non stop płakała, ale zdecydowanie chodziła przybita. Następnym razem bardziej zwrócę na coś takiego uwagę, jak to dobrze opisać :)
Co do cytatu na początku zaś... gdzieś go przeczytałam, a stwierdziłam, ze pasuje do tego rozdziału :D Mam zaś 22 lata ;p
Dziękuję serdecznie za komentarz, wiem już na co bardziej zwrócić uwagę :)
Kira
Na dwa / trzy miesiące :D Akurat była okazja po tańszej cenie odpocząć ;p
OdpowiedzUsuńNo tak, moja bohaterka zbyt przezywa niektóre sprawy :D
Kira
Dobry wieczór... :D Jestem, wreszcie dotarłam. Mam nadzieję, że się cieszysz razem ze mną. Swoją drogą to świetne uczucie siedzieć i znów czytać opowiadania. Nie wiem jak mogłam taki czas bez tego wytrzymać...
OdpowiedzUsuńMasz ciekawe wyobrażenie nieba i tego w jaki sposób to wszystko działa. Czasem, przez krótką chwilę zastanawiam się nad tym ile z tego jak wyglądamy albo jacy jesteśmy zawdzięczamy rodzicom, ile Bogu, a ile jesteśmy w stanie sami w sobie wypracować/wyrobić...
Jeśli w rzeczywistości tak to wygląda żałuję odrobinę, że nie dostałam od żadnej z anielic choć trochę więcej cierpliwości i silnej woli. Mogłabym być też mniejszym, o wiele!, leniem, ale cóż poradzić. Jest jak jest, a ja staram się na ile mogę pracować nad sobą :D
Zrozumiałaś cokolwiek z tego bełkotu do góry? Mam wrażenie, że to zbiór kompletnie nie pasujących do siebie zdań, taki na maksa chaotyczny... Chyba to wszystko, lecę czytać kolejny ;)
No, wreszcie znalazłam chwilkę czasu, aby co nieco skomentować. Bo widzisz, straszną gafę popełniłam, nie przeglądając poszczególnych zakładek i od razu nie znajdując zbioru tylu cudownych opowiadań. Gdyby nie twój komentarz, pewnie minęłoby trochę czasu, abym tu dotarła! Dlatego dziękuję za wskazanie odpowiedniej zakładki z pozostałą twórczością. Może to mnie nauczy wreszcie, aby dokładnie przeglądać zawartość bloga podczas pierwszej wizyty!
OdpowiedzUsuńNo, ale ja nie o tym. Zupełnie nie o tym! Póki co zdołałam tylko przeczytać powyższe opowiadanie, ale możesz być pewna, że i pozostałe na dniach zostaną przeze mnie nadrobione. Stanowczo za bardzo polubiłam twój styl i dałam się wciągnąć w kreowane przez ciebie światy.
Opowiadanie, które znajduje się powyżej jest chyba jakimś ewenementem, bo szczerze, z ręką na sercu przyznam, że jeszcze odkąd działam w bloggerze, a trochę lat już tutaj urzęduję, to nie spotkałam opowiadania o podobnej tematyce. Tzn. tak, były anioły najróżniejszej maści, ale jakoś nie natrafiłam na opowiadanie, gdzie autor przedstawiałby swoją wizję nieba oraz "procesu" powstawania człowieka. Całkiem zgrabnie to sobie wymyśliłaś, moja droga!
Spodobało mi się twoje wyobrażenie nieba jako pewnego rodzaju fabryki, gdzie ludzie są produkowani w sposób indywidualny przez anioły. Moja wyobraźnia niemal dostała świra, gdy zaczęłam to sobie wyobrażać. Skrzydlate ludzki przechadzające się między poszczególnymi stanowiskami i wybierające na zaawansowanych panelach sterowniczych dane cechy wyglądu czy charakteru. Tak, zdecydowanie powinnam ograniczyć fantastykę, ale jakoś nie potrafię się do tego zmusić! W każdym bądź razie przedstawiona scenka bardzo mi się podobała. Te sprzeczki aniołów jak dany człowiek ma wyglądać, co ma lubić, jak się zachowywać czy nawet jakie osoby w przyszłości pokochać - tak, tym wszystkim trafiłaś w moje gusta, a przez to prosto do mojego serducha. Nawet ta akcja z ktosiami, którzy włamali się i starali się popsuć człowieka niemalże idealnego - to zdecydowanie nadało całości hmm... wiarygodności? Nie, chyba to nie jest to słowo. W każdym razie takie incydenty tłumaczą wszelkie niedoskonałości, które każdy człowiek w sobie skrywa. Dzięki takim ktosiom świat nie jest nudny, bo przecież w idealnej rzeczywistości szybko zapanował by spokój, ale również nuda. Wszelkie wady zapewniają ciekawość i unikalność danego osobnika.
Co ja mogę więcej dodać? Po prostu jestem zachwycona lekkością twojego pióra, twoim wspaniałym stylem i łatwością z jaką to wszystko obrazujesz i sprawiasz, że moja wyobraźnia przełącza się na najwyższe obrony. Za to wszystko wielki ukłon w twoją stronę!
Lecę czytać dalej, choć nie wiem czy uda mi się sklecić dzisiaj jakiś sensowny komentarz. Jednak ja to nadrobię! Spokojna głowa :*
Trzymaj się, pozdrawiam serdecznie!
Ojej, bardzo miło mi się to czyta, zwłaszcza, że bardzo podoba mi się Twój styl pisania, dlatego taka pochwała od Ciebie bardzo mnie cieszy ;p. Cóż, kiedyś we mnie zawitała myśl, jak to jest i stworzyłam jakieś swoje wyobrażenie, choć podobne do rzeczywistego świata. W każdym razie bardzo mnie cieszy, że Ci się spodobało ;). Swoją drogą cieszę się z Twojej obecności tutaj, bo nowy czytelnik daje siłę do pisania :D. Chociaż musi minąć mój ból brzucha, aby się uaktywniło ;p. Nie ma sprawy, nadrobisz kiedy będziesz miała czas, na moje komentarze też musisz chyba poczekać ;p
UsuńKomentuję w 2016! Ale się staro czuję.
OdpowiedzUsuńTo tak, na początku chciałam wypisać ci wszystkie literówki. Ale mi się nie chce (chyba mam cechę lenia).
Ponarzekam jednak, że tekst nie wyjustowany i używasz dywizów zamiast pauz/półpauz!
Czy aniołów nie cechuje to, że no, są bezpłciowe? Albo ja się już za dużo japońców naczytałam - tam na pewno są.
Mogłaś napisać, co z tą chmurą było nie tak, że nie była mięciusia!
Niezły raban w tym niebie, tak przy okazji xD. To jednak wygląda tak, że niektóre cechy są dosyć przypadkowe, jak widzę.
Ciekawe, do czego służył pusty pokój. Pusty - czysty - przejście do czyśćca?
I ciekawe kim jest tak dwójka z końcówki. Nie powiem, abym pochwalała ich zachowanie. Jak umieją latać, więc może też są aniołami? Ale skoro idą do czyśćca to chyba znaczy, że byli/są ludźmi, nie?
Nie znalazłam części drugiej, więc zostaje mi się tylko domyślać. Albo męczyć cię o odpowiedź :D
Pozdrawiam!
Sherbe
Dałaś mi do zrozumienia, że nad sporą ilością rzeczy nie pomyślałam ;D. Jej, jak narzeka ;p. No ja leń jestem, dlatego nie poprawiam :(. Na aniołach też się nie znam, przyznaje. Kumpel mnie tylko aniołkiem nazywa :D.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :)