Uwaga!

1) Szablon zrobiła Ruda za co serdecznie dziękuję. Niech Ci to ktoś wynagrodzi w czymś dobrym do jedzenia ;D
2) Bardzo lubię, jak ktoś mi pomaga, mówiąc, co mu się podoba czy jakie błędy popełniam. Jednak jeżeli chcecie wskazać mi błąd w złej pisowni, to cytujcie zdania, a nie wyrazy, będzie łatwiej mi znaleźć :)
3)Jeżeli chcesz, abym przeczytała Twojego bloga, to najlepszą opcją byłoby skomentowanie rozdziału u mnie. Zwykle odwdzięczam się tym samym. Nie musi Ci się spodobać, ale zostaw szczerą opinię :). Nie zostawiaj reklam, bo te usuwam.

sobota, 20 grudnia 2014

Czy żyjemy tylko dla siebie? (2)

   Lili przekręcała się z boku na bok. Tajemnicza postać zawładnęła jej snem. Znów widziała z ukrycia, że ten dziwny człowiek coś mówi, a potem ona sama nagle znajduje się w bibliotece. Dostrzegła w dłoniach mężczyzny jakąś książkę. W jego ręce nagle pojawiła się mała kulka ognia, którą rzucił w rzecz i poczekał aż zapali się cała. Cisnął ją w otwarte okno i sam gdzieś wybiegł. Lili nie zainteresowana postacią, podeszła do okna, nie wiedząc właściwie po co. Spojrzała w dół. Nie zauważyła pozostałości po książce, ale ogień, który właśnie pochłaniał budynek od spodu i niebezpiecznie zbliżał się w górę.
   Brunetka obudziła się nagle. Poczuła ciepło na całym ciele. Od razu pomyślała o tej dziwnej postaci, którą widziała dwa razy. Zdarzenie, które jej się przyśniło, wydało się tak absurdalne, że pokręciła tylko głową, jakby chciała odtrącić te myśli i znów zamknęła oczy.
 
   Tym razem spokojnie dotarła na uczelnię. Zanim jednak doszła pod salę została złapana za rękę. Odwróciła się zaskoczona. Odetchnęła z ulgą, kiedy zobaczyła, że to tylko Magda. Dziewczyna trzymała w ręku gazetę. „Pewnie znalazła jakiś artykuł - pomyślała od razu Lili”.
 - Znów jakieś podpalenie biblioteki - odezwała się dziewczyna. 
   Lili spojrzała na koleżankę. Magda miała jasnobrązowe włosy, sięgające ledwo dolnego końca uszu. Od kiedy pamięta, dziewczyna zawsze nosiła je wyprostowane. Nigdy też nie farbowała. Zresztą Lili też tego nie robiła. Podobnież czerń trudno zmienić na inny kolor, to też nawet nie próbowała. Magda była niższa o pół głowy od Lili, czyli uznawana za średniego wzrostu osobę. Choć brunetka rzadko wpatrywała się w kolor oczu rozmówcy, to u koleżanki nie umiała nie zauważyć jasnozielonych tęczówek, które zazwyczaj aż biły radością. Dziewczyna zwykle nosiła dżinsy, jakieś koszulki i bluzy, a do tego zwykle trampki lub bardziej eleganckie buty. 
 - Gdzie? Która? - zapytała zaciekawiona Lili.
 - Wydaję mi się, że twoja ulubiona. - Magda podała gazetę koleżance.
   Brunetka od razu rozpoznała bibliotekę na czarno-białym zdjęciu. Pod spodem jednak nie było mowy o jej spaleniu, ale tylko o próbie podpalenia.

Ogień głodny wiedzy?
Tym razem przy ulicy Groszkowej doszło do próby podpalenia. Kolejna biblioteka miała stanąć w płomieniach. Jednak podpalacz sknocił robotę. Tym razem nie zapaliła się nawet jedna książka. Czy to ta sama osoba? A może ktoś chciał go naśladować? Większość twierdzi, że podpalenie na ulicy Goździkowej, to tylko przypadek. Ostatnie zdarzenie stara się jednak temu zaprzeczyć. Niektórzy pytają:"Co też tak cennego jest w bibliotece?" Poprzednim razem spalono dział z fantastyką. Właścicielka, która szybko zareagowała na ogień, wyznała, że płomień znalazł się również przy tej tematyce. Dlaczego ktoś uparł się właśnie na coś, co odbiega od naszej rzeczywistości? Oprócz romansów i kryminałów, również dział fantastyki cieszy się dużym zainteresowaniem. Zwłaszcza wśród młodzieży. Może ktoś chciał pozbawić bibliotekę cennego zbioru? Niech właściciele mają się na baczności, bo sprawca nie pozostawił jak dotąd żadnego śladu ani celu, dla którego podpala.
M.F.

   Kompletnie nic z tego nie rozumiała. Lili lubiła mieć wszystko poukładane w głowie, a gdy znalazła się zagadka to zwykle szybko dochodziła do rozwiązania. Tym razem nie miała nawet pomysłu, co komuś mogą przeszkadzać te biedne książki.
 - Może to jakiś konflikt bibliotekarzy? - Zaśmiała się Magda, zabierając gazetę, aby jeszcze raz zapoznać się z artykułem. 
 - Jeżeli za każdą kłótnie miałabym coś robić moim współlokatorom, to już by nie żyli. - Blondynka parsknęła śmiechem na jej słowa. Lili pod wpływem jej radości, uśmiechnęła się delikatnie. Lubiła, kiedy udawało jej się poprawić czyjś humor, rozśmieszyć. Już tak dawno tego nie robiła... To zwykle ktoś się musiał starać, aby zadbać o jej uśmiech. Nie była łatwym celem. 

   Lili skarciła siebie w myślach, że po raz kolejny odpływa w nieznane lądy jej myśli i gdyba o sprawie z biblioteką, zamiast skupić się na wykładach. Temat nie był łatwy i zwyczajnie wymagał od studenta, aby słuchać wykładowcy. W dodatku nieliczny, który umiał tak dobrze wytłumaczyć. Po ciele Lili przeszedł lekki dreszcz, które wywołały wibracje w jej telefonie. Spojrzała przed siebie, widziała, że młody nauczyciel całkowicie pochłonięty jest tym, o czym mówi, a spojrzenia studentek doskonale spisują się w poprawianiu mu humoru.

„Hej, siostro! Masz ochotę wystawić swoje nerwy na próbę i spotkać się ze mną? ;)
~ Sebastian”

   Uśmiechnęła się mimowolnie. Trochę go już nie widziała. Zawsze pisał tak niespodziewanie. A czasem zjawiał się bez zapowiedzi. Jednak musiała przyznać, że te niespodzianki były miłe. Nigdy nie mogła powiedzieć, że nie kocha swojego brata. Czasem się na niego denerwowała, ale nie potrafiła obrazić. Dotąd nie znalazła powodu, dla którego miałaby zwyczajnie strzelić focha. W dodatku Sebastian nie pozwalał, aby coś było nie w porządku w ich relacjach. Pamiętała, jak po każdym zachowaniu, które jej się nie spodobało, przytulał ją do siebie, co tak zarazem ją wkurzało, ale i uspokajało. Denerwowało, bo jak każdy starszy brat, zwykle jest silniejszy od swojej siostry i nie mogła się mu wyrwać. Z drugiej strony te uściski nie były takie, że musiała się bać o swoje płuca i żebra. Dodatkowo, choć czasem starała się, żeby tak szybko mu nie wybaczyć, to każda próba kończyła się fiaskiem. Uwielbiała jak ją przytulał... uwielbiała. 
  - Kto tam do ciebie pisze? - Magda zajrzała jej przez ramię. Lili gwałtownie wybudziła się ze swoich rozmyśleń i szybko schowała komórkę do kieszeni. - Nie bądź taka - jęknęła. 
  - Sebastian, mój brat. - Czarnowłosa zerknęła z rozbawieniem na szatynkę. - Chce się spotkać.
  - Ach ten... - Przypomniała sobie Magda. Miała okazję go poznać. Zrobił na niej pozytywne wrażenie, choć zdążyła z nim wymienić właściwie tylko jedno zdanie. Jego uśmiech zdziałał dużo więcej. 
   Lili zaśmiała się, patrząc na koleżankę. Wiedziała doskonale, że w głowie Magdy zagnieździł się Sebastian, który buszuje tam teraz jak po własnym domu. Jej brat zdecydowanie zrobił na niej wrażenie. To dziwne, że jedno spotkanie może tyle zdziałać. Zwłaszcza, że Sebastian tylko czekał pod uczelnią, aby zabrać Lili na spacer, do kawiarni. Przywitał się z jej koleżanką i to by było na tyle, jeżeli chodzi o znajomość Magdy i jej brata.
 - Dziękuję za wykład i widzimy się w czwartek - zapowiedział ich wykładowca, Marcin Pawlikowski. 
  Studenci pakowali swoje zeszyty z notatkami, a koleżanki z jej grupy zerkały na ich nauczyciela. Nic dziwnego, w końcu prawdopodobnie jego wiek nie sięgał jeszcze trzydziestki. Chyba, że stosował jakieś wspomagacze, które ukrywały ile ma lat. Lili zdała sobie sprawę, że zapomniała o tamtej postaci i potrafiła skupić się na wykładach. Jutro nie powinna mieć z tym problemów, bo jutro będzie sama praktyka. 

  Z obawą nacisnęła na klamkę drzwi, prowadzących do jej mieszkania. Zawsze za nimi czekało coś nowego. „Raz, dwa - pomyślała i weszła do środka”. Przeszła krótkim korytarzem i spojrzała w lewo, bo po tej stronie znajdowała się kuchnia wraz z jadalnią. Uwielbiała granatowe płytki na ścianie, w okolicy kuchenki i blatów. Dalszą część, która stanowiła jadalnie i pokój dzienny, pomalowano na jasny czerwień. Większość mebli miała brązowy kolor. Stół pokrywała za to biała farba. Tak samo krzesła, tylko, że na nich położono ciemnoniebieskie poduszki dla komfortu. Właśnie na jednym z nich zobaczyła swojego brata. 
 - Na śmierć zapomniałam! - mimowolnie z jej ust wydobyły się jej myśli. - Miałam ci odpisać.
 Sebastian zaśmiał się, kiedy zobaczył, jak strzeliła sobie w czoło z otwartej dłoni. Nie zauważyła nawet stojącego tuż obok Kasjana. Jej brat podszedł do niej i uścisnął. Zaskoczona wizytą Sebka w swoim domu, nawet nie zareagowała na gest. Na chwilę jakby zapomniała, że znajduje się w jego objęciach i spojrzała na niego. Brązowe, krótkie włosy, które kiedyś zapuszczał nawet do ramion. O głowę wyższy od Lili. Sebastian nigdy specjalnie nie dbał o sylwetkę, ale też nie zapuszczał się. Dopiero teraz spojrzała w jego jasnoniebieskie oczy, które tak delikatnie na nią patrzyły. Czuła takie... ciepło. Uśmiechnęła się blado i odsunęła od Sebastiana. Zniknęła za rogiem kuchni, aby zdjąć buty i kurtkę. 
 - Jak wykłady? - zapytał Sebastian, przerywając ciszę. 
 - Dobrze, ale czasem nudzą - wyznała, krzywiąc się lekko. 
 - Miło było cię znów spotkać, ale teraz uciekam - odezwał się Kasjan i po chwili już go nie było. 
    Lili stanęła przed nim, nie bardzo wiedząc, co ma powiedzieć. Szatyn lustrował ją wzrokiem. Czuła speszenie, że się jej tak przygląda.
 - Darii nie było?  - spytała. 
 - Nie. - Zaśmiał się Sebastian. - Jak widzisz jestem jeszcze cały. 
   Lili przyłączyła się do rozbawionego brata. Poprzednim razem, kiedy Sebastian siedział w ich domu, wpuszczony przez Kasjana, musiał trafić na Darię, która w krótkiej koszulce paradowała do łazienki, myśląc, że jej współlokatora już nie ma. Zaczęła wrzeszczeć na widok Sebastiana i parę razy zdzieliła go z pięści. Krzyczała, żeby stąd wyszedł. Mowa też była o jakimś złodzieju, zboczeńcu... Gdyby nie Lili, która zareagowała i z trudem odsunęła swoją współlokatorkę od brata, to nie wiadomo, jak bardzo mogłaby go uszkodzić. Nie dała sobie wytłumaczyć, żadne słowa nic nie dały, kiedy była wściekła. W dodatku, że wzrok Sebastiana przyciągnęła uroda Darii, dodatkowo ją to zdenerwowało.
 - Nie bałeś się, że ją tu spotkasz? - Zerknęła na niego uważnie.
 - Chciałem się z tobą spotkać. - Uśmiechnął się do niej.
 - Tak po prostu? - zapytała niepewnie, nie patrząc mu w oczy.
 - Chodź na spacer, nie chcę trafić na tę wariatkę. - Sebastian uśmiechnął się lekko i sprawił, że Lili również odwzajemniła ten gest.
    Na szczęście nie spotkali Darii po drodze. Miała jeszcze dwie godziny wykładów. Wprawdzie często wracała później, spotykając się z kimś, więc nigdy nie było wiadomo, kiedy wróci do domu. Zawsze jednak przychodziła z jakimiś emocjami, których nie zamierzała w sobie ukrywać. Lili ceniła ją za szczerość uczuć, ale czasem zwyczajnie denerwowały ją te ciągłe "burze".
- Lili - zaczął ostrożnie Sebastian. Podrapał się po karku. Spotkał się ze wzrokiem siostry. - Jak ci tutaj? - spytał szybko. Ona wiedziała, że nie to go interesowało, a coś innego.
 - Dobrze - odparła krótko. Wcale nie chciała mu ułatwiać poruszania niechcianego tematu, ale dobrze wiedziała, że zaraz sam padnie.
 - Lili - znów powtórzył jej imię. Doskonale wiedziała, co znów powie. - Jego nie ma już z nami, ale chciałbym mieć chociaż ciebie - wyznał Sebastian. Zatrzymał się przed nią, jednak ona zwyczajnie ominęła go wzrokiem, utkwiwszy go na budynku mieszkalnym po prawo. - Lilka! - zdenerwował się. Po ciele przeszedł jej dreszcz. Rzadko krzyczał.
  - Co?! - wrzasnęła i ona. - Mam o nim zapomnieć? O przyjacielu? - podkreśliła ostatnie słowa, patrząc na niego z wyrzutem. - Tego ode mnie chcesz? - Teraz patrzyła intensywnie w jego oczy. Sebastian zamilkł po jej słowach. Czuł, że wraz ze śmiercią Martina, stracił i siostrę. Od tego czasu mniej rozmawiali, a Lili znacząco mniej się cieszyła. Jej się nawet nie chciało denerwować. Stała się tak obojętna. Wielokrotnie myślał, że to przejdzie. Za pół rok, rok... ale minęło pięć lat, a poprawiło się tylko odrobinę. Kiedy jeszcze nie nazywała Martina swoim przyjacielem, to innych obdarowywała takim mianem. Zawiodła się parę razy, ale zawsze próbowała ponownie. Dopiero śmierć osoby, z którą łączyła ją taka więź, doprowadziła do tego, że nie potrafiła nikomu więcej zaufać. Nie wygadywała się bratu, co trochę go bolało i często próbował skłonić ją do tego, sam się zwierzając. To jednak nie miało żadnego efektu. Zamknęła się i już nie dzieliła się z nim każdą swoją chwilą. Nie zaniedbywała jednak swoich obowiązków, a nawet to im poświęciła więcej swojego wolnego czasu. Kiedy padła propozycja o wyprowadzeniu się, Sebastian miał mieszane uczucia. Chociaż ostatecznie przeważyło to, że będzie musiała z kimś mieszkać, z kimś na kogo może znów się otworzy. Do tego czasu Sebastian nie wyprowadzał się z domu, bo chciał ją mieć na oku. Liczył, że w końcu się do niego odezwie. Powie coś więcej. Nie będzie go zbywać krótkimi odpowiedziami. Dlatego, gdy postanowiła się przenieść, Sebastian nie widział sensu, aby mieszkać z rodzicami i także się usamodzielnił.
  - Chcesz pojechać na cmentarz? - Lili nie spodziewała się takiego pytania. - Jutro i tak masz wolne od zajęć - dodał, kiedy nic nie odpowiedziała. 
   Pokiwała lekko głową, dając mu znak, że chce. 

   Autobus ruszył, stopniowo orzeźwiając chłodnym wiatrem, przedostającym się z uchylonej szyby. Sebastian odchylił głowę w tył, napawając się nim. Pozwolił sobie na chwilę zamknąć oczy, ale momentalnie otworzył je, gdy poczuł czyjś wbity palec prosto w żebra. Od razu zobaczył uśmiech siostry. Ucieszył się, że w końcu widać cień radości na jej twarzy. Lili odwróciła wzrok, obserwując przemijający krajobraz za oknem. Szatyn podążył za ruchem jej głowy. Przez chwilę przyglądał się minie siostry. Nie dostrzegł zmian, wciąż pozostał uśmiech na ustach Lili. Znów oparł głowę o siedzenie i jeszcze raz spojrzał na nią. Tak bardzo pragnął, aby uśmiech z jej twarzy nigdy nie znikał. Jednak nie chciał, aby robiła to tylko na pokaz. Równie jak Lili nie cierpiał w ludziach sztuczności. Czuł się czasem bezradny, że nie potrafi nic zrobić, żeby choć na chwilę się uśmiechnęła. Przecież jest jej bratem i powinien umieć coś zdziałać! Cieszył się, że jego siostra chociaż na studiach ma koleżankę, a w domu współlokatorów. Chociaż na tych drugich często się skarżyła, jeżeli już o nich mówiła. W każdym razie nie żyła w osamotnieniu, a nawet miała na kim wyładować swoje złe emocje. Zerknął na okno, aby ocenić, gdzie są. Zostało im jeszcze ponad czterdzieści minut jechania autobusem. Wolał nie poruszać z Lili żadnego tematu. Chyba, że to ona by zaczęła. Czuł jednak, że nie ma, co liczyć na siostrę w tej sprawie...  

   Nawet nie zauważył, kiedy zamknął oczy i oderwał się na chwilę od rzeczywistości. Lili szturchnęła go lekko, aby się obudził. Okazało się jednak, że lekko nie wystarczy... Sebastian miał mocny sen i szybko przychodziło mu zasypianie. Trochę zaspany wstał z miejsca i oboje ruszyli ku wyjściu. Na cmentarz prowadziła szeroka ścieżka, którą rodzeństwo zwykle wybierało, chcąc iść na skróty. Ziemia tam usłana była drobnymi kamyczkami, które delikatnie podskakiwały przy podnoszeniu stóp. A jeśli ktoś szedł zdenerwowany i celowo kopał w kamyczki, to już zupełnie leciały gdzieś wyżej. Czasem Sebastian z własnej bezsilności tak robił. Doszli do końca ścieżki. Na drugiej stronie umiejscowiono jedyny cmentarz w tej miejscowości. Musiał, więc być spory. Przed bramą starsza pani sprzedawała znicze, kwiaty oraz wieńce. Sebastian przystanął na chwilę przed stoiskiem. Lili, widząc, że się zatrzymał, zrobiła parę kroków wstecz, aby stanąć koło niego. Szatyn chwilę przyglądał się wieńcom, ale nie znalazł żadnego napisu, który mógłby mu odpowiadać. Brunetka spojrzała na kwiaty i chwilę później poprosiła o białe róże. Sebastian dołączył jeszcze dwa znicze. Zapłacili i przeszli przez bramę. W środku chyba nikogo nie było oprócz nich. Chłopak zaczął się zastanawiać czy to nie jest źle, że odwiedza się zmarłych tylko raz lub dwa w roku. Czy tyle razy widujemy się z przyjacielem, rodziną? Oni, co prawda nie mogą do nas przyjść, ale czy to jest powód, aby tak zapomnieć o spotkaniach? Po śmierci Martina, Lili często, co drugi dzień przychodziła z Sebastianem na cmentarz. Jednak nigdy nie chodziła sama. To miejsce trochę ją przerażało. Nie umiała sobie również wyjaśnić, jak to jest, że ktoś odchodzi... kogoś nagle coś zabiera ze świata żywych. Nie spotka się go już nigdy. Zastanawiała się wielokrotnie czy, jeżeli i ona umrze, to zobaczy tych, co są już nieżywi? Sebastian wiedział, że siostrze trudno jest się pogodzić ze śmiercią, ale cieszył się, że nie próbuję popełnić samobójstwa. Miał przynajmniej taką nadzieję... W końcu nie mógł znać jej myśli. Stanęli przed grobem Martina. Na drewnianym krzyżu, w prawym boku wisiało przybite zdjęcie ich przyjaciela. Dokładnie odwzorowywało wiek, w jakim umarł. Sebastian wyjął zapałki i zaczął zapalać knot świeczki. Lili zamknęła jeden, już zapalony i zrobiła miejsce dla niego. Otworzyła już leżące, aby jej brat mógł je zapalić, żeby znów świeciły. Brunetka po chwili położyła białą różę na jego grobie. Potem kolejną i kolejną.
  - Lili, wiesz dlaczego właściwie wybrałaś białe? - Spojrzał na nią. Może nie naskoczy na niego.
  - Pamiętasz jak rodzice właśnie takie nam doradzili? - spytała go, patrząc mu w oczy. Nie bała się jego wzroku. 
  - Wiesz, Lili... - zaczął powoli Sebastian. Ściągnął na siebie jej uwagę. - Rodzice nie doradzali nam czarnych, bo to symbol żałoby. Wydaję mi się, że białe są takie niewinne. Dla mnie oznaczają, że po prostu nie było odwrotu i to musiało się zwyczajnie stać. Taki symbol pogodzenia się ze śmiercią. - Szatyn próbował wyjaśnić Lili, jak on o tym myśli. Wiedział, że ona prędzej się za to zdenerwuję. On również nie umiał przez pewien czas pogodzić się ze śmiercią Martina. W końcu dłużej go znał. Jednak prędzej zrozumiał, że to, co się stało, to już się nie cofnie i trzeba się z tym pogodzić. - Lili, mi też jest szkoda, że go tu nie ma - odezwał się, kiedy ona nic nie powiedziała. - Teraz pewnie znów wpadłby na jakiś głupi pomysł do zrealizowania. 
 - Pierwszy byłby do niego chętny. - Uśmiechnęła się lekko. - Ale ty też miałeś głupie pomyły. - Zaśmiała się, z pewnością przypominając sobie niejeden. 
 - Ciebie za to trzeba było przekonywać, abyś wzięła w jakimś udział - wytknął jej. 
 - Mam więcej oleju w głowie, niż wy oboje - stwierdziła i spojrzała na zdjęcie przyjaciela. Po raz pierwszy chyba uśmiechnęła się, będąc przy jego grobie. Zwykle powstrzymywała się od płaczu lub zwyczajnie smutek przybił się do jej ust. 
 - Nie na tyle, żeby w końcu się nie przekonać. - Uśmiechnął się do siostry. Lili odwzajemniła to. 
   Sebastian objął ją lekko ręką i ku jemu zaskoczeniu, siostra położyła głowę na jego ramieniu. Nie pamiętał, kiedy ostatnim razem mógł liczyć na podobny gest z jej strony. Cieszył się, że wpadł na pomysł zabrania jej tutaj. Myślał, że może być jeszcze gorzej, a tak chyba coś się polepszyło. W końcu udało jej się pomyśleć o Martinie bez żadnej uronionej łzy. Wiedział, że od tak nie zmieni swojego życia, nie przestanie wciąż o nim myśleć i zadręczać się tym, że mogła go powstrzymać. Jednak ucieszyłby się, gdyby ta wizyta tutaj coś pomogła. W końcu na pewno ich przyjaciel chciałby, aby ułożyli sobie życie, mimo że jego już nie było na świecie. 

   Razem wrócili autobusem. Sebastian musiał wrócić do siebie, bo jutro na rano pracował. Rozłożył powoli ręce i przytulił Lili. Poczuł, że jej ręce delikatnie dotykają jego pleców. Tak bardzo brakowało mu jej jakiegoś odwzajemnienia z jej strony. Mimowolnie uśmiech pojawił się na jego ustach. Uścisnął ją mocniej. 
 - Trzymaj się, Lilka - odezwał się ciepło i wsiadł w kolejny autobus. 
 - Cześć - pożegnała się, ale już jej nie usłyszał. Odprowadziła wzrokiem pojazd i odwróciła się, aby iść w kierunku domu. 
   Nie potrafiła wyłączyć myśli po tym spotkaniu. Słowa brata wywarły na niej wrażenie. Mimo, że tyle razy je już słyszała. Jednak wcześniej wręcz wymagał od niej tego zapomnienia o Martinie. Właściwie zrozumienia śmierci... ale w jego tonie głosu brzmiało to jak rozkaz. A ona nie potrafiła działać na zawołanie. Nie mogła nie przyznać racji Sebastianowi, że oddaliła się od niego, od rodziny... od reszty świata. Specjalnie weszła w wir nauki, czegoś co ją interesowało, bo to zawsze potrafiło zapomnieć o bólu. Kiedy przytuliła się do brata, poczuła jego ciepło. Takie jakim zawsze ją obdarowywał. Może właśnie teraz powinna wziąć się w końcu w garść? Dla niego? Przecież widziała smutek w jego oczach, jego bezradność. Nie chciała go martwić. Ale tak trudno przychodziła jej do głowy myśl, że nie ma już nimi Martina. A już zwłaszcza to, że on nigdy nie wróci. Nigdy więcej jej już nawet nie zdenerwuje. Przypomniała sobie, jak Sebastian mówił, że Martin pewnie chciałby, aby ona była szczęśliwa. Jej brat twierdził, że każda zmarła osoba by tego sobie życzyła dla bliskich. Lili zastanowiła się nad tym chwilę. Przecież ktoś dla nas ważny, na pewno nie pragnąłby naszego nieszczęścia. „Ale dlaczego tak bardzo mi utrudniasz być szczęśliwą? - krzyknęła w myślach. - Czemu nie pomyślałeś o tym, co robisz?”. Spojrzała w niebo, ale nie liczyła nawet na jakąś odpowiedź. Wiedziała, że jej przecież nie dostanie. Nie mogła uwierzyć w to, że oprócz rodziny mogła się tak bardzo przywiązać do kogoś zupełnie jej kiedyś obcego. Przecież nigdy nawet nie myślała o tym, że go polubi, że oprócz odpowiedzi na to czy Sebastian jest w domu, coś do niego powie. Może jeszcze oprócz paru wyzwisk i kopniaków. W dodatku on się tylko z tego śmiał i nie bolały go uderzenia małej Lili. Chyba, że akurat trafiła w jedno miejsce. Uśmiechnęła się do siebie. Tak, to go zdecydowanie bolało. Kiedy jednak stała się jego przyjaciółką, a trochę to trwało, to mimo że czasem ją denerwował, nie potrafiła już sprawić mu takiego bólu. Wyjęła telefon z kieszeni. Chwilę obracała go w dłoniach. W końcu wysłała jednego SMS-a. 

   Sebastian pomyślał sobie, że musi częściej odwiedzać siostrę. Choćby miała na niego krzyczeć i warczeć za każdym razem. Nie mógł jej tak zostawić. Powoli przychodziłu zimniejsze dni, a ciemność pojawiała się coraz szybciej. Do domu miał jeszcze koło dziesięciu minut jazdy. Nagle poczuł wibracje w kieszeni spodni. Zaskoczony wyjął z niej telefon.

  „A mogę dzwonić, kiedy jest mi smutno? 
~ Lili”

   Uśmiechnął się na ten widok. Wcale nie z powodu, że miało być jej smutno, bo byłoby to absurdalne, gdyby miał się z tego radować. Cieszyło go, że odezwała się sama i chciała właśnie u niego szukać oparcia. Wiedział, że to dobry krok. Choć wątpił w to, że odtąd zawsze będzie mu mówiła o swoich zmartwieniach. Miał jednak nadzieję, że gdy naprawdę poczuje się źle, to zadzwoni do niego i wygada się. Może nawet sama poprosi o spotkanie z nim? 

   Po raz kolejny dziś weszła do domu. Usłyszała od progu śmiech Darii i Kasjana. Zdziwiło ją to mocno. Zwykle przecież na niego krzyczała. Ostatnim razem szatyn coś gotował. Zdjęła szybko kurtkę i buty, aby zobaczyć, co się tam dzieje. Oboje siedzieli na kanapie i jedli popcorn. Spojrzała na ekran telewizora. Oceniła, że to jakaś komedia. 
 - Cześć Lili! - zawołał Kasjan, kiedy ją zobaczył. 
 - O Lili. - Uśmiechnęła się Daria. Brunetka musiała przyznać, że ostatnio rzadko widziała na ustach współlokatorki jakiś cień czegoś, co przypominałoby uśmiech. Jednocześnie przypomniały jej się słowa Sebastian, który to samo powiedział właśnie o niej.
 - Hej. - Uśmiechnęła się. Przeszła do pokoju, aby odłożyć torbę. Chciała zamknąć drzwi, ale stwierdziła, że nie ma co tu robić. Do biblioteki też jej się nie chciało iść. Wróciła znowu do pokoju. - A co wy tacy zadowoleni? - spytała. - Żadnego bicia? Ran? - Zażartowała, podchodząc do nich. 
 - Daria wyjątkowo jest w dobrym humorze. - Zaśmiał się Kasjan. Dostał poduszką po głowie. - Nie uwierzysz, ale sama zrobiła popcorn i jeszcze zaprosiła na oglądanie z nią filmu. - Szatyn udawał wielkie zaskoczenie, a robił to tak realnie, że Lili parsknęła śmiechem. Usiadła obok niego. Przysunęła się bliżej. 
 - Jak spotkanie z bratem? - spytała Daria, wychylając się zza Kasjana. - Podobno ten zboczeniec tu był! - Udała złości i zaczęła okładać szatyna poduszką. - Jak mogłeś go wpuścić? - spytała, kiedy spojrzał na nią zdezorientowany.
 - Weź ją ode mnie. - Zaśmiał się Kasjan i próbował ochronić przed jej atakami. Lili zdecydowanie wolała, kiedy bili się na żarty niż na prawdę złościli się na siebie. Chociaż zwykle to Daria o coś oskarżała szatyna. On jednak czasem też nie był bez winy. 
 - Dobrze. Dawno go nie widziałam - odpowiedziała w końcu Lili. Uśmiechnęła się lekko. Naprawdę cieszyła się z tego spotkania, choć myślała, że nie będzie tak dobrze. 
 - Obejrzysz z nami? - zapytał szatyn. Lili pokiwała głową. Kasjan uśmiechnął się i objął je obie rękoma. - Tak dobrze was mieć...
   Choć to proste słowa, to brunetka nie wiedziała, co Kasjan ma na myśli, mówiąc właśnie to. Przecież rzadko spędzali razem czas. Częściej się jednak mijali.

   Mrok nocy okrył całą okolicę. Tylko niektóre latarnie oświetlały drogę. W oknach mieszkań zgasły wszystkie światła. W żadnym nie świeciła się ani jedna żarówka. Na skrzyżowaniu dróg, stał mężczyzna w długich włosach, ubrany w skórzaną, czarną kurtkę i ciemne spodnie. Stał tak, tępo wpatrując się przed siebie. Aż nagle w jego dłoniach pojawiła się koperta. Spojrzał w górę, ale zobaczył tylko jak chmury się do siebie zbliżają. Rozejrzał się wokół. Nikogo nie było. Zapalił zapalniczkę i zajrzał do środka koperty. Dostał kolejne zadanie. Nagle kawałek listu zaczął palić mu się w dłoniach. Odruchowo odsunął jedną dłoń od papieru. 
 - Ał... za co to? - spytał sam siebie. Zobaczył, że zapalniczka nie mogła dotknąć papieru. 
   Na liście pojawiły się czarne litery z pomarańczowym obramowaniem:„Za spartaczoną robotę...”.    No tak. Przecież nie udało mu się podpalić tamtej biblioteki. Nie mógł sobie pozwolić na kolejną porażkę.
----------
Jestem! Może po dwóch miesiącach... ale jestem! Wiem, obiecałam poprawę, ale czasem po prostu coś nie wyjdzie, nie ma czasu, a tym bardziej weny. Postaram się jednak wprawić i wstawiać coś częściej :). Przy okazji chcę Wam życzyć wesołych świąt, zdrowia, szczęścia, pomyślności. Dobrego jedzenia i spełnienia marzeń. Aby nikt nie spędzał tych świąt sam. No i choć w jeden dzień zapomnijmy o urazach do innych. Wesołych, nadchodzących świąt! Udanej zabawy w Sylwestra i szczęśliwego nowego roku ;).

PS Zastanawiała mnie opcja zapisywania przemyśleń bohaterów. Wydało mi się to istotne, bo miałam wrażenie, że zapis, który stosowałam nie był dość jasny, mógł Was zgubić. Wybrałam więc inny, mam nadzieję, że lepszy. W wolnym czasie postaram się poprawić resztę moim opowiadań. 

4 komentarze:

  1. Nie wierzę:O Ale mega, że w końcu coś dodałaś! Ja dziś jedynie powiadamiam o nowym rozdziale, bo mam remont domu i brak czasu na nic. Przybędę jak tylko znajdę chwilkę czasu;)

    łaał!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja kochana, powinnaś mnie zabić i powiesić na suchej gałęzi! ja to jestem fenomen normalnie. Najpierw Cię męczę o rozdział, czekam na niego (wręcz się doczekać czasem nie mogę) i denerwuję jak wchodzę powiadomić o nowości u mnie, a u Ciebie wciąż na głównej wisi staroć, a jak już opublikujesz to przychodzę po dwóch tygodniach ;] Ale musisz mi wybaczyć, przeczytałam już dawno, a dopiero teraz udało mi się sklecić kilka zdań.

      No więc przejdźmy do rzeczy! Bardzo podoba mi się to, że wprowadziłaś Sebastiana. Podoba mi się ta postać głównie ze względu na to, że dzięki niemu bliżej poznaliśmy Lili. Wcześniej nie wiedziałam, że chowa w sobie takie emocje i śmierć przyjaciela wstrząsnęła nią do tego stopnia. Podobało mi się też to, że pokazałaś jak wiele ta strata zmieniła nie tylko w jej życiu, ale również relacji z bratem. Szkoda, że przestali się dogadywać tak dobrze jak kiedyś i że ich przyjaźń trochę osłabła. Ale widać, że Sebastian chce to dalej kontynuować i każdy ruch ze strony siostry wiele dla niego znaczy. I to jest świetne! Zawsze rozczula mnie taka prawdziwa przyjaźń;D I ten pobyt na cmentarzu chyba jej rzeczywiście pomógł skoro potem napisała mu takiego smsa.

      Zaskoczyło mnie, że współlokatorzy wreszcie zaczęli się dogadywać;D Może źródło ich wszystkich problemów leży w kuchni chłopaka? Nie zdecydował się gotować i nagle wszystkie waśnie minęły;D Nie miałabym nic przeciwko jakbyś wprowadziła wątek miłosny między nimi:D Albo Sebastianem i Darią;D W końcu widział ją już w samej koszulce, więc.. :D

      No i jeszcze motyw biblioteki. Wciąż jestem bardzo ciekawa jaki fantastyka ma związek z tymi podpaleniami. Dlaczego w drugiej bibliotece również podpalono ten dział? Nie sądzę, żeby to miało związek z chęcią wyeliminowania konkurencji albo czymś takim. W końcu bić o klienta się mogą sklepy czy korporacje, ale biblioteki? Średnio prawdopodobne. raczej z tą fantastyką jest coś nie tak... może ktoś chce ukryć jakieś fakty, które znajdują się w tych książkach? Bardzo ciekawe! ;)

      Mam nadzieję, kochana, że nastepny rozdział pojawi się w mniejszym odstępie czasowym niż ten;) I może uda mi się wreszcie przybyć punktualnie;D Także trzymam kciuki by wena dopisała;) I musze się wreszcie zmobilizować do wejścia na gg, musimy o tym Sylwestrze pogadać, bo zupełnie zapomniałam! ;D

      Ściskam mocno!:*
      A w wolnej chwili zapraszam do siebie na nowość;)

      Usuń
  2. Miałam zostawić komentarz, gdy tylko skończyłam czytać, ale zupełnie nie wiedziałam jak się do tego zabrać. W mojej głowie namnożyło się tak wiele pytań i to całkiem niesprecyzowanych, że sama nie wiem od czego zacząć.
    Po pierwsze i najważniejsze - sprawa bibliotek. To cały czas nie daje mi spokoju. Zupełnie nie mam żadnego punktu zaczepienia, który wskazałby mi trop, za jakim mogłabym podążyć. Komuś ewidentnie fantastyka nie leży, o! Skoro to właśnie głównie ten dział najczęściej padał główną ofiarą tego niszczycielskiego działania. Zastanawia mnie, co takiego kryje, że ktoś tak bardzo się na niego uwziął. Kombinuję też jak mogę, kim jest osobnik przedstawiony w końcówce tego rozdziału. Ewidentnie ma coś wspólnego z podpaleniami, zostało mu to zlecone, ale to ani na milimetr nie przybliża mnie do okrycia, komu tak bardzo zależy na zniszczeniu bibliotek ani dlaczego. Sam wykonawca tych czynności chyba też za bardzo tego nie wie. Wydaje mi się, że jest tylko pioneczkiem w tej całej skomplikowanej grze i to pionkiem średnio zadowolonym z takiego obrotu spraw.
    Co jeszcze? Widzę, że pojawił się brat naszej głównej bohaterki. Seba wydaje się w porządku, choć nie byłabym sobą, gdybym nie dopatrywała się w jego postaci czegoś podejrzanego. Jednak podoba mi się relacja, która łączy rodzeństwo. Widać, że chłopakowi bardzo zależy na siostrze i nawzajem. Lilka jest troszkę nieufna i ciężko przychodzi jej okazywanie uczuć, ale w gruncie rzeczy bardzo tego potrzebuje. Dobrze, że Sebastian to uparta bestia i mimo niechęci siostry potrafi do niej dotrzeć.
    Zastanawia mnie śmierć ich przyjaciela. Albo mi to umknęło, albo o tym nie wspomniałaś - ale co było przyczyną jego śmierci? Widać, że dla obojga jest to ciężki temat, choć chyba dla Lilki bardziej bolesny. Teraz będzie mnie to męczyć, ale nic na to nie poradzę. Po prostu będę musiała poczekać na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę Ci Wesołych Świąt! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Daria ma bardzo intrygujący charakter. Jest cholernie nieprzystępna, wydaje się być taka zagniewana na cały świat, wrogo nastawiona do innych i ja doszukuję się w tym jakiegoś wyższego powodu. Może problem tkwi w jej dzieciństwie.
    Kasjan to przeciwieństwo Darii, taki otwarty, wesoły, dobry duszek i od razu by mi pasowało do niego imię Kacper ;-) Fajny jest, taki wesolutki znajomy, dobry rozweselacz humoru, ale Lili stara się od niego odbiegać, zamiast chcieć się do niego choć troszeczkę zbliżyć. Dobrze by jej zrobiło posiadanie nowych przyjaciół zamiast ciągłe rozpamiętywanie starego. Ja wiem, że tęskni, ale on już umarł i wspominanie go i popadanie w deprechę nie sprawi że on z grobu powstanie (ja już czytałam na przód, tylko komentarze nadrabiam więc wiem, że Martin nie umarł miesiąc temu, że trochę więcej minęło od jego śmierci).
    O Sebku jeszcze nie mam zdania, ale to się pewnie z czasem zmieni... oby się zmieniło, bo póki co jest nijakim bohaterem, ale widać, że jest opiekuńczym bratem.
    Nie kryję jednak, że najbardziej fascynuje mnie sprawa biblioteki.

    OdpowiedzUsuń