Uwaga!

1) Szablon zrobiła Ruda za co serdecznie dziękuję. Niech Ci to ktoś wynagrodzi w czymś dobrym do jedzenia ;D
2) Bardzo lubię, jak ktoś mi pomaga, mówiąc, co mu się podoba czy jakie błędy popełniam. Jednak jeżeli chcecie wskazać mi błąd w złej pisowni, to cytujcie zdania, a nie wyrazy, będzie łatwiej mi znaleźć :)
3)Jeżeli chcesz, abym przeczytała Twojego bloga, to najlepszą opcją byłoby skomentowanie rozdziału u mnie. Zwykle odwdzięczam się tym samym. Nie musi Ci się spodobać, ale zostaw szczerą opinię :). Nie zostawiaj reklam, bo te usuwam.

sobota, 25 października 2014

Czy to na pewno nieznajomy? (1)

   Przekręciła się na bok, a do jej oczu dostało się ostre światło. Przymknęła powieki, a potem znów otworzyła, aby przyzwyczaić się do jasności. Ciepła kołdra otulała jej ciało. Lili nie należała do śpiochów, ale w ponure dni pozwalała trochę dłużej zatrzymać siebie miękkiej pościeli. Zamknęła na chwilę oczy, żeby rozkoszować się spokojem, kiedy jeszcze nie musiała słuchać swoich współlokatorów.
  Nagle rozległ się dźwięk, który wskazywał na to, że oskarżony o spadniecie jest jakiś metalowy garnek...  
 - Kasjan! - usłyszała dobrze jej znany głos Darii. Dziewczyna miała pokój obok niej, więc pewnie również dopiero wstała albo chłopak wymusił to na niej.
 - Na twój widok garnki same spadają - odezwał się wesołym głosikiem Kasjan.
  Warknięcie Darii. Śmiech szatyna. Moment przerwy.
 - Daria! - Krzyknął Przypadek. Coś było nie tak. Chłopak rzadko krzyczał. Usłyszała tylko tupot stóp dziewczyny, który oddalał się. Nie usłyszała żadnego plasku, wrzasku. Nie dała mu w twarz.
  Podniosła się z łóżka i wyszła z pokoju. Ujrzała metalowy garnek na podłodze, z którego wylewało się coś czerwonego. Nie chciała wiedzieć, co Kasjan właśnie robił. Chłopak w porównaniu do Darii, miał na sobie codzienne ubranie, a dziewczyna tylko satynową koszulkę. Oboje zakrywali coś, co chyba się gotowało a może przypaliło? Trzymali to coś nad kranem, z którego lała się woda. Lili, korzystając z tego, że jej nie zauważyli, podeszła w ich kierunku najciszej jak potrafiła.
 - Zgaś to szybko - rozkazała Daria.
 - No a co robię? - zapytał Kasjan - To twoja wina.
  Lili zajrzała im przez ramię. Poduszka, która niegdyś leżała na ich kanapie, pierwsza kupiona przez nią, doczekała się wreszcie swojej kąpieli. Niestety i spalonej części poszewki.
 - Lili... - zaczął powoli Kasjan, odwracając głowę w stronę dziewczyny. - To ona zaczęła. - Wskazał bez wahania na Darię. - Rzuciła we mnie poduszką, schyliłem się i trafiła w palący się ogień na kuchence.
 - Mogłeś dostać, to nie byłoby całej sytuacji - warknęła Daria,odwracając się od niego. Poszła do swojego pokoju tylko na chwilę, aby zaraz wyjść z ciuchami. Gdy zamknęła drzwi od łazienki, Kasjan wziął głęboki oddech.
 - Skąd w niej tyle złej energii? - spytał Kasjan, wyjmując poduszkę ze zlewu. - Nie wiem czy to się jeszcze nadaje. - Popatrzył z powątpieniem i wrzucił ją do kosza. 
 - Co to? - Lili wskazała ze zniesmaczeniem na garnek.
 - To miało być spaghetti - odparł Kasjan, marszcząc czoło.
 - Następnym razem pomyśl o makaronie. - Dziewczyna uśmiechnęła się do niego i poszła w stronę pokoju.
 - Przecież wiem... - odezwał się szatyn, jakby z podirytowaniem.
    Lili nie była do końca pewna czy wiedział. Jej współlokator nie miał pojęcia o gotowaniu, ale cechowała go cenna zaleta: upartość. Gdy coś mu nie wychodziło, to nie poddawał się, tylko próbował dalej. Na szczęście jeszcze nigdy nie została poproszona o spróbowanie "smakołyku" Kasjana. Daria niestety nie miała takiego szczęścia. Chłopak wiedział, kiedy zadziałać - trafił w moment, kiedy brzuch koleżanki domagał się jakiegokolwiek pokarmu. Dostała prawie surowe ciasto z naleśników.
    Schowała potrzebne rzeczy na wykład do torby. Założyła jasne dżinsy, bluzkę i długi, zielony sweter oraz czarne adidasy. Zarzuciła na plecy jeszcze kurtkę i ruszyła w stronę uczelni. Na szczęście dziś już nie dostrzegała śladów po wczorajszej ulewie. Minęła jak zwykle jedną z kwiaciarni, choć nie przepadała za kwiatami, to wzbudzała w niej zainteresowanie. Może to ta przemiła sklepikarka wzbudzała u niej sympatię? Dziewczyna wyglądała na dość młodą, może niewiele starszą od Lili. Zawsze jej brązowe włosy skręcone w sprężynki, opadały na ramiona. Równie brązowe oczy zawsze biły radością. Nie trzeba patrzeć na jej uśmiech, aby można zauważyć, że jest zadowolona. Lubiła w niej tą szczerość. To chyba to, co przyciągało ją, aby zawsze spojrzeć na tę kwiaciarnie. W dzisiejszych czasach musiała znosić tą sztuczność. Wszędzie ktoś się uśmiechał na pokaz albo robił coś, aby tylko komuś zaimponować. Lili nie podobało się to i choć nie darzyła wielką sympatią swoich współlokatorów, to mogła zdecydowanie stwierdzić, że nie są sztuczni. Dzisiaj jednak na drzwiach kwiaciarni, widniała kartka "zamknięte". Lili spojrzała na godziny otwarcia, a potem na zegarek w telefonie. Grubo po dziewiątej, a kwiaciarnia powinna być otwarta już o ósmej trzydzieści. Może zachorowała? - spytała samą siebie. Przeszła ulicę dalej, aby skręcić i już miała odpowiedź na swoje pytanie. Przed nią stała biblioteka, w której czasem bywała, ale zazwyczaj wybierała tą bliżej uczelni. Wokół niej stał wóz strażacki, który już prawie ugasiły pożar. Teraz strażacy zajmowali się przeszukiwaniem budynku lub patrzyli na stan osób, wyprowadzonych z biblioteki. Lili dostrzegła w tłumie znajomą kwiaciarkę, która przygląda się całej sytuacji.
 - Kto mógł to zrobić? - zastanawiała się jakaś starsza pani, stojąca za Lili. - Dlaczego bibliotekę?
   Ta starsza pani zmusiła brunetkę do rozważań. Ją też zainteresowało miejsce pożaru. Może to tylko wypadek przy pracy? W końcu podobno w środku nastąpiło źródło tego całego ognia. Tylko, co ta osoba mogła robić? Przecież na pewno nikt mądry nie zapaliłby tam papierosa. Roi się tam od dobrego materiału na podpałkę. A może ktoś chciał zapalić świeczkę? Wczoraj na niektórych ulicach zgasły latarnie i światło w domach z powodu braku prądu, który wywołała wczorajsza ulewa. Od innej starszej pani dowiedziała się, że tylko jeden regał padł ofiarą ognia.
   Lili spojrzała na zegarek i prędko zostawiła to miejsce, aby ruszyć na zajęcia. Jeszcze nigdy się nie spóźniła. Lubiła punktualność i sama jej pilnowała. Uważała to za szacunek do drugiej osoby. Nawet jeżeli ta druga osoba nie miała nic ciekawego do powiedzenia, jak bywało czasem na niektórych wykładach...

   Lili już drugi raz dzisiaj przyłapała się na tym, że nie słucha wykładowcy i nie robi notatek. Zawsze ciężko jej go było słuchać, ale teraz jej myśli krążyły wokół tego pożaru. Pewnie nie przejęłaby się, gdyby to kolejny supermarket stanął w płomieniach, ale czemu właśnie biblioteka? Czy to przypadek? Przywołała się jeszcze raz do porządku, próbując skupić się tylko na wykładzie, ale wszystkie te nazwy części... czegoś tam, wypadały jej z pamięci i... A może to ten człowiek, co go wczoraj widziała? Pewnie upił się, wygadywał coś i to zrobił. Wydawało jej się, że po takim czasie alkohol już wylatywał z człowieka. Widziała przecież jak Kasjan czasem się upijał. Chłopak potrafił sporo wypić, ale rano już był trzeźwy. Chyba, że nieznajomy sięgnął po jakieś narkotyki? Lili im bardziej się zastanawiała, tym więcej znajdywała różnych wariantów, które niekoniecznie pasowały do pytania i mogły okazać się nieprawdziwe. Wciąż dziwne wydawało jej się miejsce pożaru. Kto chciałby podpalać bibliotekę? Może to chodziło o właścicieli? Czyżby komuś zaszli za skórę? Zazwyczaj jednak osoby pracujące w tym miejscu uchodziły za dobre, spokojne i raczej niesprawiające większych problemów, chociaż mogą to być tylko stereotypy. W końcu ile razy to ktoś spokojny okazywał się mordercą? Aby dobrze strzelać potrzeba spokoju, aby wcelować w odpowiedni punkt. Nie można być narwanym i tylko tego chcieć. Nie dopuszczalne jest, żeby trzęsły nam się ręce. Nie wystarczy tylko pragnąć kogoś zastrzelić, trzeba jeszcze to zrobić. Trochę łatwiej jest z pożarem. W końcu nic trudnego coś podpalić. Trzeba tylko jeszcze bezszelestnie uciec, aby nikt nas nie podejrzewał, a co gorsza samemu nie wpaść w sidła swojej pułapki.
 - Skoro nie ma pytań, to widzimy się na kolejnych zajęciach. Do widzenia - usłyszała głos wykładowcy.
    Mężczyzna na oko miał już za sobą pięćdziesiątkę. Włosy coraz chętniej opuszczały jego głowę, pozostawiając mu goły czubek głowy. Nosił okulary, które zasłaniały jego mało wyraziste oczy koloru jasnozielonego. Lili któregoś razu zauważyła, że wykładowca ma na policzku pewną bliznę. Może to ktoś znudzony chciał, aby w końcu przestał mówić? Dziewczyna sama miała jedną na ręce. Od zawsze lubiła coś sprawdzać, więc nie uniknęła zadrapań, ran itp. Mężczyzna był tęgi, równy z Lili. Nie lubiła o nic się go pytać, ani zdawać u niego egzaminów. Wykładowca miał wielkie mniemanie o sobie i lubił gadać. Nie przejmował się, że ktoś go nie słuchał i czy nie zajmuje komuś jego czasu. Lili unikała go jak ognia. Przychodziła tylko na to, co musiała.
  Zostały jej zajęcia w laboratorium i jeszcze jakieś praktyki. Potem wróci do domu... Miała nadzieję, że już nic dzisiaj się nie wydarzy. Może jej współlokatorowie oszczędzą jej kolejnych wrażeń. Często, aby się przegotować do egzaminów, zostawała w bibliotece, żeby mieć pewność, że na pewno zaliczy na dobrą ocenę. Z Kasjanem i Darią nie miała pewności. Zawsze byli skłonni do wymyślania czegoś nowego. Poza tym wiecznie się kłócili.
  Jedna z dziewczyn - Magda przysiadła się do stolika przy którym siedziała Lili. Musiała przyznać, że to nieliczna osoba, którą lubiła na swoim wydziale. Brunetka nie była skłonna do nawiązywania bliższych relacji. Zawsze to z bratem miała najlepszy kontakt, a teraz znajdował się daleko stąd. W końcu każde z nich musiało się usamodzielnić. Jeszcze jedną osobę obdarzyła zaufaniem, choć na początku wcale się na to nie zapowiadało. Przyjaciel jej brata wciąż się z niej śmiał i dokuczał. Lili to tylko prowokowało. Goniła go i często jej się to udawało. Jako mała dziewczyna potrafiła zadać parę ładnych ciosów, które kiedyś nauczył ją brat. Tamten chłopak jednak jakby zawsze się o to prosił. Dopiero, kiedy chłopak złamał nogę na podwórku, musieli działać razem. Trzeba było zaufać, zostawić jedną osobę z nim, aby druga pobiegła po pomoc. Brat Lili chciał pobiec wprost do mieszkania kumpla, a Lili musiała zostać z chłopakiem. Chłopak był straszną gadułą i nawet wtedy nie mógł wytrzymać bez mówienia. To Lili powinna go rozśmieszać, aby zapomniał o bólu, a tymczasem było na odwrót. Wtedy zaczęły się łamać pierwsze lody. Dziewczyna chętniej przebywała w ich towarzystwie, a brat zauważył, że jego przyjaciel zdaje się zdobywać zaufanie Lili. Nie mógł uwierzyć, że Martin, jego kumpel, kiedyś zaprzyjaźni się z jego siostrą. Niestety, kiedy chłopak miał dziewiętnaście lat zginął w wypadku samochodowym, do którego sam doprowadził. Nie miał jeszcze prawo jazdy, a za wszelką cenę chciał pojechać na imprezę do swoich znajomych. Niestety niczym innym nie dało się tam dotrzeć. Ewentualnie rowerem, ale na to Martin był za leniwy. Wjechał w drzewo, rozbijając nie tylko auto, ale i doprowadzając siebie do śmierci. Pogotowie zbyt późno dowiedziało się o wypadku. Martin trafił do szpitala, ale miał nikłe szanse na przeżycie. Choć Lili i jej brat czuwali nad przyjacielem, to nic to nie dało. Zmarł nad ranem. Rodzeństwo bardzo to przeżyło. Sebastian, brat Lili, jednak prędzej doszedł do siebie niż ona, a mogłoby się wydawać, że powinno być inaczej. Oboje odwiedzali go na cmentarzu, ale to Lili już nigdy więcej nikomu nie zaufała. Nie nawiązywała bliższych relacji. Nie docierało do niej, kiedy jej brat mówił, że Martin na pewno chciałby, aby jeszcze komuś zaufała. Lili nie potrafiła. To tylko Sebkowi i Martinowi potrafiła się wygadać.
 "Gdy ktoś, kto mi jest światełkiem.
Gaśnie nagle w biały dzień."
~Perfect - "Niepokonani"

 - Słyszałaś już o podpaleniu biblioteki? - zagadnęła Magda, przewracając kolejne kartki jednej z książek.
 - Tak, zastanawia mnie po co ktoś to zrobił - odezwała się, znów zanurzając się w swoich rozmyśleniach. Nie słuchała już prawie koleżanki.
 - Podobno został podpalony tylko jeden regał, ale nie pamiętam tego działu. - Podrapała się po głowie, jakby chcąc sobie przypomnieć.
 - Myślisz, że to specjalnie? - zapytała. - Komu miałoby zależeć na paleniu książek... - Wydawało się, że Lily bardziej mówi do swoich myśli niż do Magdy.
 - Może jakiś zdenerwowany analfabeta? - Uśmiechnęła się, zagłębiając się w kolejne strony podręcznika.
   Lili wzruszyła ramionami. Za chwilę musiała iść na następne zajęcia. Nie widziała dziś z siebie pożytku na nich. Zupełnie pochłonęły ją myśli o tym podpaleniu i dziwnej postaci z wczoraj.

  Wróciła prosto do domu. Nie miała nawet chęci na uczenie się w bibliotece. A co jeżeli ktoś seryjnie jepodpala? Nigdy nie wiadomo czy nie zrobi tego, kiedy ktoś będzie w środku. Wciąż jednak myśl, że ktoś robił to celowo, nie przebijała się przez ścianę absurdu.
  Nacisnęła na klamkę z nadzieją, że drzwi będą zamknięte, ale niestety, któryś z jej współlokatorów musiał być w środku. Zastanawiała się przez moment, kogo by wolała. Kasjana, który non stop wymyślał coś nowego i zagadywał ją, czy Darię - wulkan złej energii. Upadek patelni dał jej podpowiedź. Lili ściągnęła tylko buty i weszła głębiej, aby dostać się do kuchni.
 - Co znowu robisz? - zapytała, interesując się zawartością patelni.
 - Nic - mruknął Kasjan, podnosząc patelnię z podłogi i wyrzucając całą jej zawartość do kosza.
   Lily zastanawiała się, co też go napadło tak na te gotowanie. Od dwóch miesięcy próbuję co rusz, stworzyć coś dobrego. Jednak z marnym efektem. Czyżby Przypadek chciał zostać kucharzem?
 - Dlaczego nawet naleśniki mi nie wychodzą? - odezwał się zdenerwowany, patrząc na Lili. Nie zareagował na jej szerszy uśmiech.
 - Czemu ci tak zależy? - spytała z ciekawości, choć nie chciała wgłębiać się, jeżeli to była jakaś dłuższa sprawa. Zerknęła na niego podejrzliwie.
  Kasjan popatrzył chwilę na nią, ale nie zdecydowała się odpowiedzieć.
 - Nic. - Wsadził patelnie do zlewu i wyszedł do swojego pokoju.
   Lili rzadko widziała go zdenerwowanego... nie, może wkurzonego. Czasem się stresował, ale nigdy nie był zmartwiony ze swoich porażek. Skoro sam jej nie chciał powiedzieć, to ona nie chciała dociekać. Miała już wyjść, kiedy do mieszkania wręcz wpadła Daria. Trzasnęła drzwiami i niczym terminator ruszyła do pokoju.
 - Cześć - przywitała się Lili, mówiąc niepewnie. Nie dostała odpowiedzi. Akurat w tym wypadku to nie było nic nowego. Daria czasem wracała wkurzona, nie odzywając się do nikogo. Zdarzało się też, że krzyczała na Kasjana. Chłopak śmiał się, że jej nazwisko - Zamachowska, idealnie do niej pasuje. Bywało, że czuł się po jej przybyciu, jakby ktoś zrobił zamach na jego mieszkanie.
 - A tej co się stało? - spytał Przypadek, uchylając drzwi pokoju.
 - Nie wiem i chyba nie chcę wiedzieć - odezwała się Lili, siadając przed telewizorem. Należała jej się chwila odpoczynku. Dawno już nie ogląda telewizji.
   Kasjan popatrzył na drzwi pokoju Darii, ale nie ośmielił się zapukać. Co by się nie stało, to zawsze obrywał on. Jeżeli nie wyszła jej randka - to brunet, jako, że reprezentuje płeć męską, dostawał miano "sprawcy" wszystkich jej nieszczęść. Wrzucała wszystkich mężczyzn do jednego worka, chociaż mimo tego, umawiała się co jakiś czas, szukając tego odpowiedniego.
   Lili spojrzała na telewizor, ale szybko go wyłączyła, nie znajdując nic ciekawego. Nagle do jej uszu doszedł nieprzyjemny dźwięk tłuczonego szkła. Chwilę potem pisk Darii. Nie tylko zaciekawienie wyrwało Lili z kanapy, ale też odgłos w jej wnętrzu, który podpowiadał, że trzeba zajrzeć do współlokatorki. Gdy otworzyła drzwi do pokoju, Daria siedziała na dywanie, trzymając ręką swoją dłoń. Nie musiała się nawet domyślać, że dziewczyna się skaleczyła. Lili zobaczyła w jej oczach łzy, ale była prawie pewna, że to nie z bólu. Nie fizycznego. Wróciła się do salonu, aby dojść do łazienki i przyjść z apteczką. Akurat tego nikt nie naruszył. Zwierała wszystko, co powinni mieć. Przynajmniej o to Kasjan z Darią się postarali. Współlokatorka bez żadnego protestu dała sobie opatrzyć ranę. Nie była poważna, ale sporo krwi z niej ciekło. Lili odłożyła apteczkę na stół i spojrzała na rozbitą szklankę. Nie zauważyła żadnej plamy na dywanie, dlatego pewnie też nic w niej nie było. Już chciała wstać, kiedy Daria zaczęła mówić.
 - Dziękuję - odezwała się cicho. - Chyba jestem za naiwna. - Wbiła wzrok w dywan. - Liczę na kogoś wyjątkowego, a tymczasem chyba czekam na niemożliwe. - Odgarnęła włosy i spojrzała na moment na Lili. - Każdy kolejny okazuje się dupkiem - w jej głosie dało się słyszeć złość. - Lili, czy dla wszystkich liczy się tylko wygląd i seks? - zapytała, choć Lili nie miała wątpliwości, że Daria nie czeka na odpowiedź. - Mam wrażenie, jakby każdy chciał ze mnie coś wyssać i zostawić... - dodała znów wbijając wzrok w podłogę. - Jakby każdy mógł... to chciałby mnie po prostu wykorzystać i uśmiercić. - Dotknęła swoją dłonią, a jej palce zetknęły się z raną. - Mężczyźni to dupki. Prawda, Lili? - spojrzała na nią.
  Lili raczej unikała wyznań i nie tworzyła większych relacji. Trudno było jej słuchać Darii. Czuła się, jakby przeglądała komuś pamiętnik. Miała wrażenie, że naruszyła prywatność dziewczyny. Skoro jednak oczekiwała odpowiedzi, to Lili musiała coś odpowiedzieć.
 - Kasjan cały czas chce nas otruć jedzeniem - odezwała się Lili. Daria zaśmiała się cicho. Nagle smutek gdzieś znikł z jej twarzy, a raczej troszkę uszło z niej negatywnych emocji. Dziewczyna spojrzała na czarnowłosą z lekkim uśmiechem. Lili odwzajemniła gest.
 - Dziękuję - powtórzyła znowu Daria.
 - Nie ma sprawy. - Kąciki ust Lili powędrowały w górę. Zawahała się chwilę. - A facetami się nie przejmuj - dodała, decydując się na to, aby się odezwać. - Czasem boli, ale w końcu się trafi na tego odpowiedniego. Nie warto się zamykać na miłość z powodu jednej osoby - ostatnie słowa powiedziała przyciszonym tonem. - Tak samo jak w przyjaźni... - a te jeszcze ciszej. - Rana opatrzona, więc idę. Cześć. - Wymusiła uśmiech i wyszła.
  Daria powoli przetwarzała wypowiedziane przez Lili słowa. Miała racje, to pewne. Zaintrygowała ją jednak zmiana tonu głosu Lili i jej wyraz twarzy, gdy o tym mówiła. Dziewczyna nie musiała przeglądać dogłębnie swojej pamięci, aby wiedzieć, że jej współlokatorka nigdy się nie zwierzała. Mieszkała z nią od jakiegoś czasu, a ona zaledwie wiedziała, że nazywa się Lilianna Płomieńczyk... i studiuje coś z fizyką... Jeszcze to, że ma brata. Jednak tylko raz go widziała i nie pamiętała już jego imienia. Musiała nawet wtedy wyjść, więc nie miała czasu, aby poznać brata Lili. Doszła do wniosku, że wiedziała więcej o Kasjanie, choć z nim częściej się kłóciła niż rozmawiała. Tylko o co jej chodziło? O przyjaźń? Miłość? W czymś był problem...

   Przywitała się z miłą panią bibliotekarką i usiadła przy jednym ze stolików. Kobieta w podeszłym wieku, o krótkich, jasnych włosach i ciemnych oczach. Ubierała się zazwyczaj w długą spódnicę i zawsze cieńszy lub grubszy sweter, a do tego zazwyczaj jedną z koszul w stonowanych kolorach. Tak właśnie wyglądała pani za biurkiem. Lili lubiła tą bibliotekę, bo miała najwięcej interesujących ją pozycji. Nigdy nie wyszła z niej bez satysfakcji. Wybierała właśnie tę, choć znajdowała się dalej niż tamta, w której doszło do pożaru. Czarnowłosa usiadła przy jednym ze stolików. Zawsze na środku połączanych stołów, leżał stos gazet. W tym lokalna gazetka. Lili zazwyczaj nie była nią zainteresowana, ale dziś sięgnęła po nią, zostawiając na chwilę referat, który miała napisać na temat... jakichś maszyn. Data dzisiejsza, czyli może już zdążyli coś o tym napisać... Redakcja znajdowała się niedaleko tej biblioteki. Bibliotekarka cieszyła się, że zawsze dostawali jeden egzemplarz gazety gratis i to prosto z wydruku. Lili wertowała kartki, przyglądając się bardziej pierwszym stronom, ale nic o tym nie znalazła. Tylko informacje o braku prądu na kilku ulicach z powodu burzy.
 - No tak - pomyślała. - Przecież to stało się rano, nie mogli więc tak szybko o tym napisać. - Uświadomiła sobie.
   Wybrała te same książki, co wczoraj i dokańczała swój referat. Lili bardzo chciała mieć innego profesora, który opowiadałby ciekawie na ten temat. Dziś przecież prawie przysnęła. Jeżeli miała z czymś wiązać przyszłość, to chciałaby, aby ją to interesowało. Wykładowca powinien, więc mówić o tym z zafascynowaniem, jakąś werwą, a wydawało się jednak, jakby tylko wyklepywał formułki, których się nauczył...
   Lili założyła kurtkę i odłożyła na miejsce książki. Zbliżała się godzina zamknięcia biblioteki. Akurat zdążyła skończyć ten referat. Uśmiechnęła się do pani bibliotekarki.
 - Lili, słyszałaś o tym pożarze w tamtej bibliotece... na Goździkowej? - zagadała kobieta. Dziewczyna odwróciła się.
 - Tak, coś słyszałam - potwierdziła Lili.
 - Ciekawe czy to był przypadek - zastanawiała się. - Podobno podpalono regał z literaturą fantastyczną... Ech, może to jakieś dzieciaki.
 - Nie widziano tam nikogo? - dopytywała się Lili.
 - A gdzieżby tam... - Machnęła ręką. - Podobno jeden z czytelników krzyknął, że coś się pali. Wiesz, że ta biblioteka też jest oblegana od samego rana.
 - Tym łatwiej zauważyć, że ktoś mógłby to zrobić.
 - Łatwo się wmieszać w tłum, aby nie zostać zauważonym.
 - Nie mają tam kamer? - zapytała Lili.
 - Podobno nie. U nas też ich nie ma. - Lili właśnie sobie to uświadomiła. Widocznie nie doszło jeszcze do kradzieży żadnej z książek.
 - No dobrze, nie zatrzymuje cię już, bo i ja muszę zamykać. - Kobieta uśmiechnęła się, a Lili pożegnała się i wyszła.

  Wieczory stawały się już zimniejsze. Lili schowała ręce do kieszeni. Nie przepadała za samochodami, ale nie mogła zaprzeczyć, że nie było w nich ciepło. Może kiedyś sobie kupi. Ale na pewno za własne, zarobione pieniądze. Lubiła jeździć na rowerze, ale nie przywiozła go z rodzinnego domu, a teraz oszczędnie odkładała pieniądze. Jednak tu mogła studiować to, co lubi i chociaż tak się usamodzielnić, że mieszkać bez rodziców. Sebastian, co prawda dłużej niż ona zamieszkiwał z nimi.
   Po drodze miała tylko jeden autobus, który o tej porze jeździł tylko raz na godzinę. Lili wolała iść, więc na piechotę. Zawsze to jakiś ruch. Poza tym to było zdrowsze.
  Doszła do ulicy Goździkowej. Spojrzała jeszcze raz na bibliotekę, ale szybko odwróciła wzrok, bo przecież śladów pożaru nie widać z zewnątrz. Lili podkurczyła ramiona z zimna. Już tylko kilka minut i dojdzie do domu. Czas może zmienić kurtkę na zimową albo na jakiś płaszcz.
  Parę set metrów zobaczyła jakąś postać chyba ubraną na czarno, która wznosiła ręce do góry. Coś mówił. Lili stanęła. Jednak nie słyszała co mówiła. Wyglądało jej to na jakiś bełkot. A potem jakby nigdy nic... postać uciekła w prawo. Czarnowłosa spojrzała zaskoczona na przestrzeń, w której przed chwilą jeszcze stała. Zastanawiała się czy nie ma tu blisko jakichś monopolowych lub może nocnych klubów. W końcu po pijaku czasem człowiek robi różne rzeczy... Znów zaczęła podążać w stronę domu.
   Weszła do mieszkania. Usłyszała tylko "Cześć" i "Siema" od współlokatorów. Zdjęła kurtkę i poszła do pokoju. Zamknęła za sobą drzwi.
 - Zaraz... przecież ta postać... to ten sam gość, co wczoraj... - odezwała się cicho, opierając się o drzwi.
-----
   Jestem tak dumna, że coś w końcu opublikowałam. Mam nadzieję, że nie będę robić tak długich przerw, ale jestem w klasie maturalnej i tym razem zależy mi na tej wiedzy(oczywiście tylko z tego, co zdaje maturę):D. Zwłaszcza, że mam zamiar zdawać rozszerzoną fizykę.
  Zauważyłam, że mam trochę zaległości, a część osób mnie nie poinformowała o nowościach, ale nadrobię to w najbliższym czasie.
   Pragnę podziękować Rudej za ten cudny szablon, dlatego dedykacja dla niej ;). Również dlatego, że m.in. w te wakacje mogłam się z Nią spotkać na żywo.
 Do (szybkiego) zobaczenia!

11 komentarzy:

  1. Tak! Będę pierwsza;D
    Jak zwykle Twój rozdział przeczytałam w pociągu. To już taka moja niespisana tradycja chyba. W każdym razie po raz kolejny dziękuję za umilenie mi podróży ;) Muszę Ci powiedzieć, ze strasznie się zdziwiłam jak przeczytałam, że dodałaś nowość. Mówię "no nie możliwe!" a jednak :D
    Podobają mi się relacje jakie łączą Kasjana i Darię. Są chyba jak ogień i woda. Kasjan spokojny, przyjazny dla otoczenia, a Daria sprawia wrażenie wiecznie zdenerwowanej. Może to współlokator tak na nią działa, albo dziewczyna ma jakiś problem. W sumie potem okazało się, że rzeczywiście coś w jej życiu nie jest w porządku skoro tak chętnie zaczęła zwierzać się Lili. I tu znowu wyszło jak bardzo hm... zamknięta w sobie jest główna bohaterka. Niby odezwała się do współlokatorki, chciała jej pomóc, ale widać, że nie ma doświadczenia w pocieszaniu i nie bardzo wiedziała, co ma robić. Szkoda, bo ta oryginalna sytuacja mogła być początkiem ich przyjaźni. Może taka pierwsza szczera rozmowa zbliżyłaby dziewczyny do siebie? Bo niby mieszkają razem, ale nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego. Zupełnie jak ja ze swoimi współlokatorami!

    Co do wątku drugiego, tzn tego podpalenia to mi się nie wydaje żeby to był przypadek. Może na tym dziale z fantastyką znajdowało się coś, co było dla kogoś zagrożeniem? Może dlatego ten dział spłonął? To mi się wydaje bardzo ciekawym wątkiem i chyba nie będę specjalnie pomysłowa jak powiem, że wydaje mi się to powiązane z tym dziwnym człowiekiem :D Ja w przeciwieństwie do lili nie posądzam go o nadużywanie alkoholu, a pójdę krok dalej - o jakieś zdolności nadludzkie. Prolog taką myśl mi podsunął i dopóki nie udowodnisz mi, że jestem w grubym błędzie to pewnie będę tak myśleć;D

    Lecę kochana, bo Elektrotenergetyczna Automatyka Zabezpieczeń na mnie czeka. Tak, nazwa jest adekwatna do stopnia trudności;D Także mam nadzieję, że jakoś ogarnę, a Ty że zepniesz poślady i szybciej opublikujesz nastepny rozdział! :D

    I mega dziękuję za dedykację! Mam nadzieję, że w następne wakacje też uda nam się spotkać ;) Może tym razem przyjedziesz do mnie;D Haha;D A i opublikowałam dwójeczkę u siebie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam nadzieję, że jakoś to ogarniesz ;P. Zapraszasz? To ja bardzo chętnie ;P. Oj, jak się w końcu wyprowadzę na swoje, to wtedy Ty będziesz do mnie przyjeżdżać ;D.
      Widzisz istnieją jeszcze rzeczy, które mogą zaskoczyć :D. Ta sytuacja, ta rozmowa... byłoby oklepane, gdyby od razu zaczęła się jakaś przyjaźń. Nie mówię, że jej nie będzie... ale raczej powoli ;). I... więcej nic nie powiem ;P

      Usuń
  2. Ale się ociągałam, prawda? Miałam go przeczytać, jak tylko dałaś mi o nim znać, ale potem rozłożyło mnie na łopatki choróbsko i nie miałam na to siły. Dzisiaj jednak czuję się dobrze, więc czym prędzej tutaj przybyłam i mam zamiar to nadrobić!
    Rozdział bardzo dobry i cieszę się, że wreszcie go opublikowałaś. Tak, zdecydowanie trzeba ci to przyznać, że choć nie publikujesz często, to jak już to robisz to raz i porządnie ^^
    Zaczynając jednak od początku. Lubię Lili. Ja też nie przepadam zazwyczaj za długim spaniem, ale jak za oknem jest szaro i brzydko, to jednak łóżko kusi ze zdwojoną siłą ;) Odnajduję w niej też więcej wspólnych cech, bo i ja cenię sobie punktualność - w całym swoim życiu spóźniłam się gdzieś może ze 3 razy, bo zawsze przychodzę przed czasem. Co do tej sztuczności ludzi - tak, to też bywa irytujące. Ktoś nadmiernie miły z całą pewnością nie zyskuje mojego zaufania. No, ale dość o Lili, skupmy się na treści rozdziału. Otóż, powiem ci, że cała sytuacja z palącą się poduszką - niby zabawna, a jednak trochę niepokojąca. Mój umysł, który kiedyś wprost uwielbiał fantastykę już zaczął dopatrywać się tutaj jakiś nadzwyczajnych zdolności u któregoś ze współlokatorów głównej bohaterki. Pewnie się myli, ale cóż - on już tak ma :D
    Kasjan mnie intryguje. Wydaje się sympatyczną postacią, ale ma w sobie też coś takiego, co czytelnika po prostu zastanawia. I ta jego upartość! No to po prostu kocham, bo i ze mnie uparte stworzenie czasami bywa.
    Co tam dalej? A tak. Podejrzaną sprawą wydało mi się to podpalenie biblioteki. Póki co nie mam żadnych pomysłów, nie wyciągam też żadnych wniosków. Miejsce samo w sobie faktycznie było dziwnym obiektem do celowego podpalenia. Chyba, że ktoś zrobił to naprawdę nieumyślnie. Ale skoro ucierpiał jeden regał, to raczej przypadek nie ma tutaj nic do rzeczy. Stawiałabym bardziej na to, że ktoś chciał coś ukryć przed światem. I w ten sposób docieramy do tego dziwnego jegomościa z poprzedniego rozdziału, którego już tak dokładnie nie pamiętam, ale coś tam jeszcze mi świta w głowie. Może to naprawdę on przyczynił się do tego pożaru? Tylko jakoś nie wydaje mi się, aby kierował nim nadmiar alkoholu we krwi. Przyczyny szukałabym gdzieś indziej, ale chyba jeszcze sama nie wiem dokładnie gdzie. W każdym bądź razie gościu wydawał mi się mega dziwny i nie zmieniam na razie zdania. Poczekam grzecznie na to, co ty wymyślisz :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja tu się bardziej lenię ;D. Cztery miesiące nic nie pisać... ;D Spokojnie, nie płacisz kary za nieprzeczytanie od razu ;P. Jakiejś wielkiej zwłoki nie było. Poza tym nie chcę, aby ktoś czytał moje opowiadanie z przymusu, a może bardziej z jakiejś ciekawości. Poduszka akurat nie ma nic wspólnego z nadprzyrodzonymi siłami. Ale zakazuję Ci myśleć, bo mi odkryjesz całą fabułę! xD

      Usuń
    2. Mi się zdarzały większe przerywniki czasowe w pisaniu, ale licytować się na ich długość z tobą nie będę :D
      Oj, możesz mi wierzyć, że ja w głębi duszy jestem wieelkim buntownikiem i jeżeli ktoś mi każe coś zrobić to nigdy tego nie robię :D Więc wniosek z tego prosty, gdybym miała czytać pod przymusem, to nigdy bym tego nie robiła, o! A czytam z przyjemności i owszem, z ciekawości również.
      Osz to poduszka zła mnie zmyliła! No, ale dobra myśleć więcej nie będę i uciekam również z twojej głowy tak na wszelki wypadek, żeby nie było, że coś podglądam przed czasem, haha! xD

      Usuń
  3. Hej, nie wiem gdzie mam to napisać, eh.

    Dawno, dawno temu natknęłaś się na mojego bloga (http://hogwart-z-ztamtych-lat.blogspot.com/) i bardzo go chwaliłaś. Mam nadzieję, że dalej chcesz go czytać. Bardzo gorąco cię zapraszam do świata magii i Huncwotów w mojej wersji, bo pojawiły się nowe rozdziały.

    Za to ja zabieram się do przeczytania twojego bloga i bardzo chętnie dodam cię do Świtoklilków :))

    Mam nadzieję, że przeczytasz ten komentarz, zanim go usuniesz, bo mi zależy na opini innych bloggerów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Żyję, żyję, chociaż strasznie długo mnie nie było :c
    Co do rozdziału... W pierwszej chwili nie bardzo wiedziałam co się dzieje. Przez to bardziej zaciekawiło do dalszego czytania. Gdy trafiłam na fragment o bibliotece to od razu skojarzyło mi się z bibliotekę przy mojej uczelni, pod którą kilka tygodni temu podjechały dwa wozy strażackie. Zaskoczyło mnie natomiast to jak Lili się tym przejęła i jak długo rozważała na ten temat. Ja z koleżankami zapomniałyśmy o tej bibliotece niemalże zaraz jak tylko ją minęłyśmy.
    Aż przykro było czytać o wypadku Martina i o tym ,że po tym Lili nie mogła już nikomu zaufać. Tym bardziej wczułam się w sytuację, że znałam osobę, która miała podobne przeżycie. Mimo to podczas rozmowy z Darią sama przyznała, że nie można się zamykać na przyjaźń z powodu jednej osoby.
    Ach i zauważyłam przy końcu literówkę. W zdaniu "Parę set metrów zobaczyła jakąś postać chyba ubrano na czarno, ". Chyba chciałaś napisać "Ubraną na czarno" :) W sumie to jestem ciekawa kim jest ów postać. Czekam na dalszą część :D
    U mnie też pojawił się kolejny rozdział :)
    Kira

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale zajęło mi dużo czasu, żeby w końcu wu wpaść i pozostawić ślad po sobie. Ale jestem ! I chyba każdy kto miał ze mną styczność wie, że kiepski ze mnie komentator :D Ale tym razem brakuje mi czasu! Nie chcesz mi go trochę użyczyć? ;P
    I tu pojawia się moje haniebne zachowanie... domagałam się rozdziału, a dopiero go komentuję i czytam. Daruj!
    Płonąca biblioteka to koszmar! Nawet jeśli to nie jest rzeczywistość. Tyle książek przepadło. Niesłuchanie na wykładzie to wcale nie jest takie dziwne. Ba! Wręcz powiedziałabym, ze normalne ;D Szczególnie na takim, gdzie notatki są udostępniane ogólnie.
    Czytając wspomnienie o Martinie miałam nadzieję, ze go poznamy, że wniesie coś do opowiadania. A tu niespodzianka. Wiesz jak zabrać uśmiech z moich ust.
    Lili jest strasznie zamknięta w sobie. Aż przykro się robi. Ale może przed kimś się otworzy. Może przed tą tajemniczą postacią, która znów się pojawiła. Ale tak na marginesie, zdaje mi się, że brniesz w fantastykę. A może się mylę? Jednak jeśli tak, to jestem zaskoczona :D Byłoby to chyba pierwsze takie opowiadanie.
    Połączenie Kasjan + Daria jest niesamowite! Dwie kompletnie różne osobowości, ale razem tworzą fajną mieszankę wybuchową ;) Jestem ciekawa, które z nich stanie się dla Lily bliższe. W końcu mieszkają razem, a tak ludzi poznaje się najlepiej.
    Co do biblioteki, mimo że wcześniej już ponarzekałam, kto bezduszny mógł to zrobić(szczególnie dział fantastyki!), sądzę że to nie jest przypadek i z czasem dowiemy się o co tak naprawdę chodziło.
    Zaintrygowało mnie, naprawdę. Już czekam na następny rozdział. I mam nadzieję, ze nie każesz nam czekać na niego długo :)

    + pokłony dla Rudej, szablon wspaniały! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Obiecywałam, że wrócę i w końcu znalazłam chwilkę by tego dokonać. Trochę mi to zajęło, ale... i tak nie tak długo jakby mogło. Najgorzej, to jest obiecywać "dziś albo jutro, jutro, jutro" i wtedy ciągle mi coś wypada, więc już nie obiecuję tylko czytam i jak się zjawię to skomentuje, okay?
    Ciągle fascynuje mnie ten Inny (pozwól, że tak go będę nazywała, bo nie za bardzo wiem jakim mianem pana tajemniczego określać) i zastanawiam się jakie on będzie miał połączenie z tą trójką - Darią, Lili i Kasjanem, a być może tylko z jednym z nich będzie miał połączenie.
    Daria i Kasjan, Kasjan i Daria... słabo widzę ich razem, wydaje mi się, że Daria pragnie wszystko ustawiać pod swoje dyktando, a jak coś jest nie po jej myśli, to tupie nóżką. Tak naprawdę, to Lili wydaje się być spoiwem, które scala tę dwójkę w jedność, czuję, że ona będzie tą osobą co łagodzi konflikty, stara się dostosować i dba o jakiś podział obowiązków, ale średnio jej to wychodzi, bo z Kasjanem i Darią nie ma łatwo.
    Od początku wiedziałam, że Lili ma jakiś powód by się tak izolować od społeczeństwa i być taką lekko wycofaną i proszę, mamy Martina i wypadek. Ciekawe czy w jakiś sposób ponosiła za niego winę, że tak odpycha od siebie ludzi swoją monotonnością i obojętnością.

    sie-nie-zdarza.blogspot.com
    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero później ma swoje imię, ale nie ma sprawy, nazywaj go jak chcesz, byle bym tylko wiedziała o kogo Ci chodzi :D. Oj, nie... nie spodziewaj się u mnie za bardzo wątków miłosnych i to jeszcze między głównymi bohaterami, chociaż kto wie. Czy tamten gościu będzie z kimś powiązany? No na pewno :)

      Pozdrawiam

      Usuń