Uwaga!

1) Szablon zrobiła Ruda za co serdecznie dziękuję. Niech Ci to ktoś wynagrodzi w czymś dobrym do jedzenia ;D
2) Bardzo lubię, jak ktoś mi pomaga, mówiąc, co mu się podoba czy jakie błędy popełniam. Jednak jeżeli chcecie wskazać mi błąd w złej pisowni, to cytujcie zdania, a nie wyrazy, będzie łatwiej mi znaleźć :)
3)Jeżeli chcesz, abym przeczytała Twojego bloga, to najlepszą opcją byłoby skomentowanie rozdziału u mnie. Zwykle odwdzięczam się tym samym. Nie musi Ci się spodobać, ale zostaw szczerą opinię :). Nie zostawiaj reklam, bo te usuwam.

niedziela, 1 listopada 2015

Jak długa jest droga do zaufania?(10)

Kasjan od paru dni żył w lęku, że ktoś tuż niedaleko czai się na niego i tylko czeka na odpowiedni moment, aby w jakimś ciemnym kącie zadźgać go lub co gorsza torturować. Zbyt wiele się na oglądał, żeby chcieć przeżyć to na sobie. Nie liczył się z tym, że typowy morderca na pewno nie wsadzi mu metalowej obejmy w żebra, ani nie powiesi go za ręce w mroźnej sali. Jego wyobraźnia kreowała mu najgorsze rzeczy i straszyła nawet podczas snów. Przez co skutecznie odtrącała od policji, której mógł wyznać, co widział i gdzie. Wiedział, że prawdopodobnie nie pomoże już temu człowiekowi, ale może udałoby się znaleźć sprawcę tego, o ile jakiś był? Nie. Ta myśl nie przebijała się Kasjanowi przez stertę lęków. Czuł, że tego człowieka ktoś zabił, a jeżeli on powie, że go znalazł, to jemu stanie się dokładnie to samo. Na rękę mu było, że Lili nie poruszała już tego tematu. Choć wciąż jej trochę unikał. Uciekał od tego, bo miał wrażenie, że w końcu go namówi, a on potem będzie żałował. Jednak wtedy już będzie za późno. Widział już oczyma wyobraźni, jak Lili przekręca oczami, wyśmiewając jego pomysły. Chłopak jednak trzymał się tego, że takie rzeczy też się dzieją, a on nie ma zamiaru paść im ofiarą.
Właśnie przygotowywał po raz kolejny spaghetti, którego nauczyła go Lili, kiedy usłyszał, jak ktoś wspina się po schodach. Już chciał szybko nałożyć sobie jedzenie, mając wielką nadzieję, że ponownie mu się udało, kiedy usłyszał pukanie do drzwi. Zastygł na moment. Po czym odłożył garnek i niepewnie zmierzał do wyjścia. Spojrzał w wizjer i od razu się uspokoił. Przekręcił zamek i wpuścił gościa do środka.
– Cześć – przywitał się Sebastian, podając koledze rękę.
– Hej, miło cię widzieć. – Ucieszył się Kasjan.
– Jest może Lili? – zapytał, przegryzając nerwowo wargę.
– Nie, jeszcze nie ma – odezwał się podejrzliwie. – Coś się stało? – zapytał.
Sebastian odruchowo spojrzał na kalendarz, który wskazywał na 24 listopada. Chciał pójść razem z nią. Nie miał pewności czy siostra mu to zaproponuje. Nie chciał jej zostawiać tego dnia. Była też jedną z osób, które dobrze go znały. Mieli we trójkę najwięcej wspólnych wspomnień. Zastanawiał się, czy powinien uprzedzić ją o swoim przybyciu, ale co rusz rezygnował, usprawiedliwiając się tym, że ona znowu sobie o tym przypomni. Zbyt dobrze wiedział, jak reagowała na wzmiankę o Martinie, aby chciał przysparzać jej tego bólu na zawołanie.
– Po prostu chciałem z nią gdzieś iść.
– Chyba powinienem zazdrościć Lili. Ja nigdy nie miałem tak dobrego kontaktu ze starszą siostrą – westchnął Kasjan, krzywiąc się lekko. – Ty do niej przyjeżdżasz, pomagałeś w przeprowadzę i chyba nigdy nie powiedzieliście na siebie złego słowa – ocenił.
– Ja chyba nie, a za siostrę nie odpowiadam. – Zaśmiał się Sebastian.
– Chyba nie ma na co się uskarżać. Chociaż może mówię tylko to, co widzę. – Podrapał się po karku. – Tylko ona jest czasem taka milcząca… a ty się taki nie wydajesz. – Kasjan otaksował go wzrokiem.
Sebastianowi siliła się na usta odpowiedź na pytanie chłopaka, ale resztka prywatności kazała mu pozostawić całe słowa, gdzieś głęboko w gardle. Wiedział, że potem czułby się okropnie. Dokładnie znał przyczynę zachowania siostry, ale nie sądził, aby mógł wszystkim o niej opowiadać. Skoro sama tego nie zrobiła, to on nie czuł, aby miał prawo do rozpowiadania.
– Przepraszam, nie powinien. – Przypadek zreflektował się. – Czasem za dużo kłapię jęzorem. Za dużo pytań i w ogóle za dużo wszystkiego. Napijesz się czegoś? – zaproponował.
Sebastian rozejrzał się po domu, zerknął na zegarek, który wskazywał na trzynastą. Nie miał pojęcia, o której Lili kończy zajęcia. Nie chciał przyjeżdżać na marne. Gdyby się nie zgodziła, to chociażby ją zobaczył. Wierzył jednak, że pójdzie z nim.
– Nie będę o nic wypytywał – obiecał Kasjan, uśmiechając się lekko.
– OK, zostanę. – Uśmiechnął się. Nie miał obaw, że współlokator jej siostry podpuści go jakimś pytaniem. Bardziej zastanawiał się nad tym, czy nie powinien zrezygnować ze swojej propozycji.


– Przepraszam, znowu się rozkleiłam. – Lili spojrzała na Magdę z pokorą.
Koleżanka tylko się uśmiechnęła i chciała jej dodać wsparcia, gładząc ją po plecach.
– Nie ma sprawy, czasem trzeba się wypłakać.
– Tylko, że dla wszystkich już dawno powinnam przestać… – odezwała się, znów patrząc pod nogi. – Ja nie potrafię… – powiedziała bardzo cicho.
– Nie wiem, co jest powodem przykrości, ale wiedz, że ja chętnie wysłucham. – Magda uśmiechnęła się promiennie, ale Lili nawet tego nie zauważyła.
– Dziękuję. – Podniosła głowę. – Wierzę w to, że wszystko będzie dobrze z twoją mamą. Skoro jest nadzieja, to niech będzie dobrze wykorzystana.
Magda również wolała myśleć, że jej mama wróci do domu cała i zdrowa. Wiedziała, że będzie musiała jej przypilnować, aby zjawiała się czasem u lekarza na badania, ale zdecydowanie zapobieganie przeważało nad leczeniem. Doskonale wiedziała, jak mama unikała szpitali i lekarzy. Dopiero jakiś czas temu, po wielu namowach jej córki, że nie wolno tak znieważać tych wszystkich objawów, dała się namówić na wizytę. Wreszcie i słusznie. Chciała ją w tym wesprzeć najbardziej, jak potrafiła. Wiedziała przecież, że dla jej mamy ta informacja jest dużo gorsza. W końcu to sprawa jej życia. Jednak nie mogła wyrzucić z głowy myśli o jej śmierci. Dla niej też byłby to spory cios. Musiała zapobiec temu, aby mama się nie poddawała i walczyła, jeżeli okażę się chora.
– Nie mogłam zapobiec czyjejś śmierci, ale ty zapobiegnij. Póki masz szansę. – Lili nagle odnalazła rękę Magdy i mocno ją ścisnęła. Spojrzała jej głęboko w oczy.
Zaskoczenie to było mało, co wyrażało twarz Magdy. Nie spodziewała się tego ruchu ze strony Lili. Nie tak mocnego uścisku z rąk tak wątłej dziewczyny. Te kilka słów, choć prostych, dodało jej niesamowitej siły. Zaparła się w sobie i postanowiła, że tak zrobi. Nagle spojrzała w stronę koleżanki, ale nie zauważalnie dla niej, ona wstała i uśmiechnęła się. Podążała już w kierunku domu, poruszając wargami, które układały się w słowo: „Dziękuję”. Magdzie przeszło przez myśl, że jej koleżanka jest strasznie tajemnicza. Nie miała zamiaru jej zatrzymywać. Lili była strasznie uparta i jeżeli coś postanowiła, do tego dokonywała. Może nie wszystko szło jej tak gładko… Wiedziała, że zmuszanie jej do mówienia nic nie da. Znała ten typ człowieka.

Sebastian został poczęstowany zieloną herbatą, którą ostatnio zakupił Kasjan, po tym jak wyczytał, że działa na uspokojenie. Znalazł też jej wady, mówiące o tym, że nie należy jej pić często, dlatego pozwalał sobie na jedną dziennie. Zawsze też chciał ją wypróbować. Uważał, że to dobra okazja. Ostatnio miał problemy ze snem, przez te wszystkie wymyślane historyjki.
– Nie wiesz, o której wraca Lili? – zapytał Sebastian.
– Wiesz co… – Zerknął na zegarek, a potem na brata Lili. – Nie mam pojęcia. – Rozłożył ręce.
Sebastian nie takiej odpowiedzi się spodziewał, jednak w pewnym sensie trochę rozbawił go gest Kasjana. Oceniał go raczej, jako zabawnego chłopaka. Inaczej zupełnie widział Darię. U niej już na początku dużo stracił w oczach. On jednak nie pałał do niej gniewem, ale bawiły go te jej wrzaski.
– A Daria… ona tak zawsze ma? – zapytał nagle, ale widząc po niepewnym spojrzeniu Kasjana, dodał – no te ataki na niewinnych ludzi.
– Aaa – przypomniał sobie Kasjan. Uśmiechnął się szeroko i wskazał na niego palcem. – Zboczeniec, a nie niewinny człowiek!
Oboje zanieśli się głośnym śmiechem. Jak dobrze, że dziewczyny nie było w środku. Ona na pewno nie odpowiedziałaby taką radością.
– Wiesz, czasem myślę, że ona może się uspokoi chociaż na święta, ale ona jest trochę, jak taka tykająca bomba – porównał Kasjan z powagą. – Nigdy nie wiadomo, kiedy wybuchnie.
– To chyba cieszę się, że mam w miarę przewidywalnych współlokatorów.
– O, a z kim mieszkasz? Daleko? – zapytał ciekawy.
Płoniemczyk nie miał żadnych obaw, że nie powinien mówić nic o swoich współlokatorach. Nie sądził, że Kasjan wykorzysta to w jakiś sposób. Nie krył się z informacjami o sobie czy też swoim życiu. Kasjan zdecydowanie widział tę różnicę pomiędzy nim, a jego siostrą. Sebastian mieszkał z kumplem i jeszcze jednym kolegą, którego trochę mniej znał, za to Kubę o wiele bardziej. Nie musiał się zastanawiać za każdym razem, kiedy wracał do domu, czy zastanie dom w całości. W dodatku zawsze miał z kim spędzić wieczór, jeżeli nikt z nich nie miał żadnych planów. Wyznał też, że Lili ostatnio zrobiła mu miłą niespodziankę i odwiedziła go w mieszkaniu.
– Pamiętam, że jak ja miałem się wyprowadzić, to trochę niepewnie do tego podchodziłem. Trochę się bałem, jak to będzie – wyznał Kasjan. – Korzystam z pomocy dla studentów, a w dodatku pomagają mi rodzice – przyznał, przewracając trochę oczami. – Chciałem się usamodzielnić, a szczególnie mama, mi nie daje.
– A jakie masz studia? Masz jakąś pracę?
– Mam zaoczne studia na weterynarii. Pracowałem w wakacje za granicą, więc jeszcze mam trochę pieniędzy. Jednak szukam czegoś, chociaż na pół etatu.
– Lubisz zwierzęta, tak?
– Do tego zawodu trzeba je kochać, ale i umieć im pomóc – zamilkł na chwilę. – Szczerze przyznaję, że o ile przed ludzką krwią uciekam, to przy zwierzakach nie mam odruchu wymiotnego, strachu i umiem bardziej zapanować nad sobą, aby je wyleczyć.
– Lili bardzo kocha zwierzęta. Zawsze do niej lgnęły. Jednak z biologii zawsze była noga – przyznał. Z resztą on też.
– A ty czym się zajmujesz? – zapytał.
– Jestem grafikiem komputerowym, ale też trochę w wolnej chwili uczę się języków programowania. Dodatkowo studiuję zaocznie informatykę – pochwalił się. Zawsze był z tego dumny. – Dasz wiarę, że nie potrzebowałem studiów, aby mnie gdzieś zatrudnili? Jednak wolę się ubezpieczyć. Przyjdą jeszcze gorsze czasy i kiedyś pewnie mi się przydadzą.
– Jasne. A Lili, co ona studiuje?
Sebastian, gdyby mógł, to otworzyłby jeszcze szerzej oczy niż mógł. Jednak nie potrafił. Nie dowierzał, że jego siostra nie powiedziała nic swoim współlokatorom. Jasne, mieszkała z nimi niedługo, ale z własnego doświadczenia wiedział, że takie informacje są jednymi z pierwszych, o których się mówi.
– Fizykę.
– Dla mnie była to zawsze czarna magia… – Kasjan chyba nie zwrócił uwagi na zdziwienie kolegi, którego raczej nie dałoby się nie zauważyć.
– Ona to taki ścisły umysł. Realista itd. Trochę zamknięta, ale nie tak dziwna, jak szaleni naukowcy.
– Prawda. Mi by to nigdy nie wyszło. – Kiedy Sebastian spojrzał na niego pytająco, dodał: – Ta całe zrozumienie fizyki. Nigdy nie zrozumiem, skąd wzięły się te wszystkie siły.
Sebastian zaśmiał się cicho. Nie sądził, aby mógł wytłumaczyć to chłopakowi. Ktoś zapewne już próbował i chyba mu nie wyszło. Spojrzał jeszcze raz na zegar w kształcie koła z niebieską obramówką, który wisiał na lewej ścianie od stołu, przy którym siedział. Jednak on nie dał mu odpowiedzi na to, kiedy przyjdzie jego siostra.
– Zawsze, gdy przychodziłem do wujka na wieś i mogłem pobyć trochę czasu z psami czy nawet krowami lub końmi, to od razu czułem się radośniejszy. Nawet, kiedy sprzątałem ich odchody. – Zaśmiał się na to wspomnienie. – Najbardziej jednak lubiłem bawić się z psami.Od zawsze miałem jakiegoś w domu. To taki przyjaciel człowieka, pocieszy, wysłucha. Nie przerywa. Trochę się tego od nich nauczyłem.
– Fakt. Człowiek właśnie z nich powinien brać przykład – przyznał Sebastian.
– Zawsze jednak nie mogłem zrozumieć, dlaczego liżą swój odbyt. – Płoniemczyk chciał parsknąć śmiechem, ale powstrzymał się. – Dopiero potem dowiedziałem się, że one robią to wtedy, kiedy zapchają im się gruczoły.
– Lili za to zgłębiała się w ich emocjach, jak je pokazują itd. Do dziś pamiętam, jak powiedziała, że ich położenie ogona, sugeruje czy czują się swobodnie, czy też nie.
Kasjan powiedział mu jeszcze wiele innych informacji o innych zwierzętach, które Sebastian chciał zapamiętać, ale wiedział, że nie wszystkie zdoła. W dodatku to nie było takie proste, jak się zdawało. Jeden gest nie zawsze oznaczał daną emocję. Widział tę pasję, z którą mówił Przypadek. Dobrze iść w kierunku swojego zainteresowania.
– Słuchaj… – odezwał się nagle Sebastian, a Kasjan automatycznie zamilkł. – Bywasz czasem w schronisku?
– Jasne, że tak. Jestem wolontariuszem, bywam kiedy mogę. Rodzice zawsze na to krzywo patrzyli, a szczególnie siostra – przyznał, krzywiąc się. – Zawsze tylko: „Lepiej pracować za pieniądze, a nie za darmo”.
– Mówisz, że to poprawia nastrój… Zabrałbyś tam Lili? – Przypomniał sobie, jej szczęście na twarzy, kiedy bawiła się z jakimś psem. Nigdy nie przeszła obok, kiedy ktoś szedł z psem. Zawsze chciała go pogłaskać, choć nie zawsze mogła. Wiedział, że teraz nie mógł jakiegoś jej załatwić, bo siedziałby sam w domu.
– Jeżeli tylko będzie chciała, to nie ma problemu. Jednak rzadko jest w domu.
Sebastian mimo wszelkich chęci, wiedział, że to nie życie towarzyskie zajmuje jej te chwilę. Kasjan szybko rozwiał jego wątpliwości.
– Zawsze tylko, że idzie do biblioteki. Nie wiem ile można spędzać tam czasu. Ja bym się zanudził. Wyciągaliby mnie spod stołu, bo chrapałbym tak mocno, że nawet baliby się mnie wybudzić.
Nagle zadzwonił telefon Sebastiana. Chłopak oddalił się trochę, bo uważał, że to niegrzeczne rozmawiać przy kimś przez komórkę. Na ekranie pojawił się napis: „Kuba”.
Kasjan korzystając z wolnej chwili, umył talerz po spaghetti i kubki po herbacie. Nauczył się, że nie warto zostawiać zmywania naczyń na później. Stos piętrzył się z każdym kolejną szklanką, garnkiem, czy inną z rzeczy. W dodatku ogarniało go lenistwo i nie miał chęci się za to zabrać. Im więcej dni leżało, tym bardziej bał się do tego zabrać. Najgorszy przypadek, to ten, kiedy naczyniom należało się porządne golenie. Wiedział jednak, że nikt tego za niego nie zrobi, dlatego postanowił, że nie będzie odkładał tego na później.
– Miło się rozmawiało, ale muszę już lecieć. Dzięki za herbatę. – Wymienili się uściskiem dłoni.
W tym momencie drzwi otworzyły się, a w mieszkaniu znalazła się Lili. Obdarzyła ich zaskoczonym spojrzeniem.
– Chciałem z tobą o czymś pogadać, ale nie mogę. Kuba właśnie zalewa mieszkanie… – Rozłożył bezradnie ręce. – Lecę ratować mieszkanie, a ty się trzymaj. – Nie mógł sobie odpuścić, aby nie przytulić siostry. Lekko go objęła, co strasznie go ucieszyło. Po chwili już go nie było.
– Cześć. – Dopiero teraz przywitała się ze współlokatorem. – Darii jeszcze nie ma? – zapytała ot tak.
– Na szczęście nie. Widzisz przecież, że dom jest jeszcze cały.
– Wybacz, ale to Ty próbujesz zawsze nas wysadzić swoim jedzeniem. – Spojrzała na niego krytycznie, ale potem na jej ustach pojawił się lekki uśmiech.
– Nie próbuj mnie drażnić. – Chłopak zmrużył oczy.
Lili zwyczajne zignorowała jego uwagę. Nie sądziła, że powinna poważnie traktować groźbę Kasjana. Chyba, że miał zamiar faktycznie ich wysadzić. Wtedy miała powód, aby się bać.
– Strasznie miło rozmawiało mi się z twoim bratem. Fajny z niego gość – przyznał Kasjan.
Brunetka przyjrzała mu się podejrzliwie. Zastanawiała się, czy jej brat przypadkiem czegoś nie wychlapał. Dobrze wiedziała, że nie trudno coś z niego wydusić. Właściwie sam to ułatwiał. Raczej mogła powiedzieć o nim, że to otwarty człowiek. Lili nigdy tak nie była. Kiedyś trochę więcej o sobie opowiadała, ale teraz naprawdę druga osoba powinna mieć dużo cierpliwości. Raziło ją to, kiedy ktoś po miesiącu chciał znać jej wszystkie tajemnice. Ona tak nie potrafiła. Musiała czuć zaufanie. Nie umiała go sztucznie wytworzyć. Nieraz widziała, jak inni rozpowiadali czyjeś tajemnice, a to z każdym kolejnym razem obniżało jej chęci do zaufania. Jednej osobie ufała od zawsze – Sebastianowi. Chociaż i jemu nie potrafiła o wszystkim powiedzieć. Zastanowiła się nad tym, czy Kasjan wie o śmierci jej przyjaciela, czy Sebastian pisnął o tym słówko. Nie wiedziała, jak dobrze jej współlokator dochowuje tajemnicy, ale po tym, co zauważyła, w końcu wyjawi to, co wie. O ile coś wie.
– Coś nie tak? – zapytał Kasjan pod wpływem spojrzenia współlokatorki.
– Nie, nic – odparła szybko.
Przypadek nie wierzył w słowa Lili, ale miał zamiaru zmuszać jej do odpowiedzi. Zastanawiał się o czym chciał porozmawiać Sebastian. Oboje mieli jakąś tajemnice, a Kasjan domyślał się, że ma ona związek z tym chłopakiem ze zdjęcia. Przynajmniej u Lili znajdywała tam ujście. Sebastian obchodził się z siostrą jak z jakiem, dlatego uważał, że musi to być delikatna sprawa. „Pewnie to rozstanie wywołało tyle smutku, zawodu i spowodowało, że dziewczyna zamknęła się na innych – stwierdził bez wątpienia”.
– Położę się chyba. – Lili poczuła senność. Ta kawa wcale jej nie rozbudziła. W dodatku łzy spowodowały, że poczuła zmęczenie.
Kasjan chwilę jej się przyglądał, ale kiwnął głową. Ucieszył się, że znów nie pyta o tego trupa i nie próbuje zmusić go do zeznań.


Lili ubrała się ciepło, wiedząc że na dworze jej kilka stopni. Gdyby Sebastian był koło niej, nigdy nie wypuściłby jej bez szalika czy czapki. Dziewczyna jednak postanowiła, że założy kurtkę i weźmie szalik, ale czapkę zdecydowanie sobie odpuści. Zawsze drapała ją w czoło i czuła, że ją uciska. Już miała wychodzić, kiedy usłyszała za sobą pytanie.
– Gdzie idziesz? – Kasjan przestał chować się, kiedy tylko przychodziła. Miał zaproponować jej wizytę w schronisku, ale nie wiedział, jak się do tego zabrać.
– Do biblioteki – skłamała na poczekaniu. Ugryzła się w język. Nie powinna kłamać. Nie chciała jednak odpowiadać na pytania Kasjana.
– Pójdę z tobą – powiedział nagle i już zakładał kurtkę.
Lili westchnęła ciężko. To teraz się wkopała.
– Przecież ty nie lubisz czytać.
– Czasem nie zaszkodzi. – Zaśmiał się. – Spokojnie, czytać umiem – zapewnił ją i poklepał po ramieniu.
– No dobra, nie idę do biblioteki – odezwała się nagle. Wiedziała, że dalsze kłamstwa nic nie zdziałają, a ona naprawdę chciała iść tam, gdzie zamierzała.
Kasjan nagle zastygł. Chciał zwyczajnie spędzić z nią trochę więcej czasu. Nigdy prawie razem nie wychodzili, a ona wydawała się taka samotna. Zastanawiał się teraz czy zawsze kłamała, kiedy wychodziła do biblioteki.
– Idę na cmentarz. Właściwie jadę.
Ponownie nie wiedział, co ma odpowiedzieć. Nie spodziewał się, że będzie to ukrywać. Czy naprawdę była tak zamknięta? Przecież nie ma nic w tym złego.
– Mogę ci towarzyszyć? – zapytał mimo wszystko.
Lili myślała, że zapyta, dlaczego właśnie dziś albo zostawi ją w spokoju. Nie pomyślałaby, że chce z nią iść. Zawsze raczej chodziła z Sebastianem. Pomyślała jednak o ostatnich dniach i jak wiele dał jej wsparcia. Pokiwała lekko głową. Kasjan ruszył ochoczo ze współlokatorką.
Płoniemczyk zaprowadziła ich do busu. Kupili bilety i zajęli miejsca w prawie pustym pojeździe. Kasjan bił się z myślami, czy powinien zapytać ją o to, dlaczego ukrywała swój wyjazd, ale nie wiedział, jak powinien zacząć i czy to odpowiednie, aby o to pytać.
Lili natomiast zastanawiała się, czy Sebastian nie kazał Kasjanowi mieć jej na oku. Wiedziała, że jej brat może być aż tak nadopiekuńczy. Jeżeli tak było, to Kasjan w końcu powie jej o tym. Po nim było widać, jeżeli coś go gnębiło albo się cieszył. Nie ukrywał emocji, a Lili mogła czytać z niego jak z otwartej książki. Kasjan zapewne nie powiedziałby tego w stosunku do niej.
Żadne z nich nie postanowiło się odezwać, dlatego całą drogę jechali w milczeniu. Kasjan patrzył przez okno, próbując poznać nowe miejsce, do którego jechał. Rzadko podróżował busem, rodzice przyzwyczaili go do samochodu, kiedy jechali w jakieś dalsze miejsce.
Kasjan miał rację. Nie znał tego miasta. Za to Lili bardzo dobrze. Nie powiedziała w którą stronę iść, dlatego podążał za nią. Ona znała drogę. Minęli drogę usłaną całą z kamyczków, które szczerze denerwowały Przypadka. Wolał chodzić po prostym gruncie, niż co chwila lekko się zapadać. Ucieszył się, że nie miał na sobie trampek, które dzięki swojej cienkiej podeszwie pozwalały poczuć każdy grunt. W końcu z oddali zauważył wielki cmentarz, a obok starszą panią, która sprzedawała wiązanki i znicze. Lili od razu do niej podeszła. Poprosiła białą róże i jednego, dużego znicza. Zapłaciła i wzięła torebkę, w którą babka zapakowała jej zakupy. Kasjan zdziwił się kolorem kwiatka. Zwykle nie uważał, że białe kwiaty są odpowiednie na grób, jednak nie miał zamiaru krytykować wyboru Lili. Wciąż podążał za nią między grobami. Zastanawiał się kogo chciała odwiedzić. Wybór „zakupów” wskazywał na to, że chce odwiedzić jedną osobę. Dopiero kiedy doszli do nagrobka zauważył napis, zdjęcie i wiek zmarłego.


„Martin Wesołowski
Żył lat 17.”


Nie interesowała go data urodzenia, ani kiedy umarł. Wiek wystarczająco go zaskoczył. Sam domyślił się, czyje zdjęcie ściskała wtedy Lili. Kompletnie zastygł. Nie miał pojęcia, co powinien powiedzieć.
– O kurde – wymsknęło mu się niechcący.
Jednak Lili kompletnie nie zwróciła na to uwagi, zapalając znicz i kładąc kwiatek na grobie przyjaciela. Zapalała też inne, które już zgasły. Strzepnęła zaschnięte liście i przeżegnała się. Kasjan wiedział, że teraz nie powinien nic mówić. Dopiero kiedy Lili ponownie wykonała znak krzyża spojrzał na nią i a ona na niego. Widział, jak małe kropelki łez czają się koło oczu dziewczyny. Rozłożył ręce aby ją przytulić, ale ona sama się do niego przytuliła. Zaskoczyło go to mocno, ale delikatnie gładził ją po plecach. Teraz wszystko rozumiał.
– Kto to był dla ciebie? – te słowa same wypłynęły mu z ust. Ciekawość zapanowała nad nim.
– Przyjaciel – odezwała się cicho.
Czyli źle obstawiał. Wiedział, że partner też powinien być przyjacielem, ale nie zawsze tak było. Jednak wiele osób tworzyło związek po kilku tygodniach znajomości, a nawet wcześniej. Nie sądził, aby wtedy utworzyła się między nimi nić przyjaźni. Domyślał się ile dziewczyna musiała przepłakać i jak bardzo to na nią wpłynęło. Naprawdę musiał być dla niej kimś ważnym. Pewnie wspaniałym przyjacielem, o którym każdy mógłby pomarzyć. Kiedy tak przytulał Lili, zauważył przed sobą z daleka dziewczynę o ciemnych włosach, w czarnej kurtce. Jednak Kasjan chyba spłoszył ją wzrokiem, bo szybko odeszła. Chłopak szczerze zdziwił się jej zachowaniem. Nie rozumiał dlaczego nagle zniknęła. Może nie przepadała za Lili i nie chciała się z nią spotkać? Nie potrafił wytłumaczyć jej zachowania, ale uważał, że to naprawdę było dziwne… Tak jak kłamstwo Lili. Czemu ktoś chciałby ukrywać to, że idzie na cmentarz?
– Lili?
– Tak? – odezwała się.
– Jak on zmarł? – spytał mało delikatnie.
– Pojechał w ciemną noc na imprezę. Rozbił się o drzewo – załkała.
– Czemu skłamałaś? – zapytał, bo to nie dawało mu spokoju.
Na początku spojrzała na niego zdezorientowana. Dopiero potem zrozumiała, co ma na myśli.
– Nie chciałam ponownie komuś o tym mówić. Nie umiem wtedy nad sobą zapanować – wyznała.
Kasjan widział, że choć stara się nie płakać, to jednak kilka łez uroniła. Nie widział jednak powodu, dla którego powinna je ukrywać.
– Po prostu chciałabym umieć się z tym pogodzić. A ile razy próbuję, tyle mi się nie udaje. – Zapłakała.
– Zawsze się mówi, że zmarła osoba nie chciałaby, abyśmy byli nieszczęśliwi po jej śmierci i w sumie, jak tak myślę, to też tak uważam. Nie chciałbym aby bliskie mi osoby zrujnowały sobie przeze mnie życie. Trzeba się cieszyć, póki jeszcze ma się szansę. Tyle jeszcze na nas czeka. On na pewno by się ucieszył, jeżeli zobaczyłby cię szczęśliwą. – Odsunął ją lekko od siebie i uśmiechnął się. – Ciesz się, choćby dla niego. Nigdy się nie poddawaj.
-----------------------------------------------------
      Spóźniłam się o jeden dzień. Jak ktoś wpadł na bloga w czasie mojego zmieniania tekstu i walczenia z akapitami, to przepraszam. Już je chyba okiełznałam. W poprzedniej ankiecie z małą przewagą wygrał Kasjan :). Cieszę się, że w poprzednim rozdziale w komentarzach napisaliście, co Wam się nie podoba np. w zachowaniu Lili, czy w poprzednich, za co oberwał Kasjan. Nie piszę po to, abyście mówili same dobre słowa, nie na tym to polega. Cóż, w tych postaciach trochę mi o to chodziło, także cieszę się, że to zauważyliście. Mam nadzieję tylko, że przez to ode mnie nie odejdziecie i te zachowanie nie będą właśnie na tyle irytujące.

PS Zmieniłam nick z mojego pospolitego "Olka" na Shana. Nie ma, co szukać wyjaśnień. Zwyczajnie musiałam jakiś wymyślić, kiedy zaczęłam grać z kumplem w strzelankę. Spodobało mi się.

10 komentarzy:

  1. Hah chyba jednak ta zielona herbata u mnie nie była tak okropna, skoro ją tutaj zamieściłaś;D Od razu mi się to skojarzyło z naszym spotkaniem. Ale powiem ci, że nie słyszałam by była szkodliwa w dużych ilościach. Mam teraz zagwozdkę i zaraz pójdę o tym poczytać;D
    PS Właśnie piję tę zielonkę xD Przypadek? NIESONDZĘ.

    Dobra, ale do rzeczy:
    "Ja chyba nie, a za siostrę nie odpowiadam. – Zaśmiał się Sebastian." - wydaje mi się, że to zaśmiał powinno być z małej, a przed myślnikiem nie powinno być wtedy kropki. Bo całe to wyrażenie oznacza to zaśmianie i odnosi się do niego. Ach, nie wiem czy rozumiesz o co mi chodzi:D

    Podoba mi się postać Kasjana, choć wiesz jak oceniam tę decyzję z niepójściem na policję. On jest taki trochę histeryk. Od razu mnóstwo czarnych myśli, od razu strach i wymyślanie niestworzonych rzeczy. Wydaje się być bardzo strachliwy, a równocześnie bardzo w porządku. Z tym trupem zachował się koszmarnie, ale w stosunku do Lili - cudownie. Czasem lepiej jest pogadać z kimś, kto patrzy na sprawę z boku (jak Kasjan) niż z człowiekiem, który też w tym siedzi (jak Sebek). Kto wie, może ta rozmowa i ten pobyt na cmentarzu jakoś jej pomoże? Może zacznie się powoli otwierać? W sumie skoro zdobyła się na odwagę, by powiedzieć Kasjanowi o co chodzi to może być już tylko lepiej. No i odbudowała relacje z bratem, a to też istotne. Bardzo podobały mi się ostatnie słowa Kasjana. Mnóstwo w nich prawdy.
    Zaskoczyło mnie, że Lili nie powiedziała nawet co studiuje. To wygląda tak jakby w ogóle z nimi nie gadała... A zwykła informacja gdzie idzie, co studiuje, czym się interesuje to jeszcze nie zalicza się do uzewnętrzniania, więc nie rozumiem czemu to ukrywa;D

    Czekam na kolejny Shano;D Ej, bez kitu, podoba mi się ten nick:D Ale kojarzy mi się z taką szczupłą czarnulką ubraną w czarne skórzane legginsy i kurteczkę odsłaniającą brzuch, w czarnych szpilkach i wielkim gnatem w ręce:D Hahaha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm a sobie poczytałam coś o tym i wyszło, że właśnie w większej ilości jest czasem szkodliwa czy coś. Nie no dobra była :D. Właśnie co do tego zaśmiania się to są różne wersje i ja już nie wiem... ;(
      A no bo ona się tak izolowała i właśnie tak wyszło. Mówiąc szczerze to muszę się zastanowić, co dalej zrobić z tym, bo mam pewien wątek i tak z nim czekam i taka ciapa się robi i ech xD.

      Hahaha no to na pewno nie ja ;D. Chociaż taki wielki gnat w ręce... hm... czemu nie ^ ^.
      Czyli nie? Zrozumiem i mimo wszystko podziękuję, że się starałaś :). Czy jednak to jeszcze nie jest Twoje ostatnie zdanie?

      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam, i miło było się spotkać :)

      Usuń
    2. Z tym zaśmianiem to wszystko zależy od tego czy on się śmiał wypowiadając to zdanie, czy zaśmiał się dopiero na koniec. Mnie bardziej pasowało, że śmiał się, gdy to mówił, ale mniejsza o to:D Błędu nie popełniłaś;D

      Usuń
  2. Na sam początek - nie potrafię przyzwyczaić się do twojego nowego nicku! No za cholerkę nie potrafię :D Jak skomentowałaś wpis na moim blogu ze zdjęciami, to przez chwilę musiałam się zastanowić kto to taki, a potem się poddałam i jednak weszłam na twój profil, żeby zrobić "aaa, to Olka!"
    No, ale zmiany samej w sobie nie potępiam, bo sama czasami zastanawiam się nad czymś podobnym. Tylko, że w takich chwilach wychodzi ze mnie sentymentalna bestia i zaczynam wspominać, że jednak pod takim "pseudo" tworzę już od x lat :D
    A przechodząc do rozdziału, to podobało mi się i to bardzo. Niby chcesz, żebyśmy coś pokrytykowały, ale ja nie umiem, bo według mnie to, co piszesz jest jak najbardziej logiczne i spójne.
    Kasjan dalej się zadręcza i aż zaczynam współczuć temu chłopakowi. W końcu wpadnie w jakąś nerwice natręctw i zacznie lękać się swojego własnego cienia, o ile już nie zaczął.
    Szkoda mi też Lili, która nadal wyraźnie odczuwa tamtą stratę. Nie wiem czy powinna przestać, ale jest mi jej zwyczajnie szkoda. Widać, że Martin był dla niej niezwykle ważną osobą.
    Sebastiana polubiłam. To sympatyczna postać. Chyba. Przynajmniej takie stwarza pozory, a ja póki co to kupuję. Nie spodziewałam się, że studiuje weterynarie. Tym większy plus dla niego, bo ja sama kocham zwierzęta, więc jakiś punkt wspólny mamy :)
    Podobała mi się też ta ostatnia scena, a nawet trochę mnie to wzruszyło. Ogólnie, piękny rozdział - oby tak dalej!
    Pozdrawiam i zapraszam też do siebie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja też jeszcze nie potrafię, choć pomaga mi to, że czasem gram w strzelankę i wtedy kumpel zamiast "Ola" mówi na mnie "Shana".
      Nie Sebastian, a Kasjan studiuje weterynarię, a zrozumiałam z komentarza, jakbyś rozumiała inaczej :). Jest ciepłą, a ja lubię takich ludzi. Chociaż muszę próbować, aby nie robić z nich ideałów i tu mi trochę z postaciami chyba to wychodzi, ale muszę właśnie panować nad Sebastianem. Ja również kocham zwierzęta, jak wiesz z Twojego bloga z grafiką ;D.
      Mi właśnie tak średnio, bo nie wiem do końca czy właśnie już Lili powinna mu powiedzieć, czy to nie za szybko, jeżeli chodzi o jej charakter. No, ale stało się i powiedziała.
      Dziękuję za miłe słowa i również pozdrawiam :)

      Usuń
  3. "do tego dokonywała" - to
    Zaoczne to płatne. Czemu nie poszedł na dzienne, skoro i tak nie pracuje i nawet nie musi, bo mamusia synkowi nie daje się usamodzielnić?
    Golenie? Naczyniom? - co to znaczy?
    "nigdy tak nie była" - taka
    "ale miał zamiaru zmuszać" - nie miał zamiaru (chyba).

    Więcej błędów nie wyszukiwałam, ale tam jeszcze kilka było. Cóż, nadal uważam, że w opowiadaniu za dużo się rozwodzisz o jednym i tym samym, przez co fabuła tak właściwie stoi w miejscu. To, że ktoś ma depresje, kochał i teraz tęskni, nie jest równoznaczne z tym by za każdym razem poświęcać pół, albo nawet trzy czwarte rozdziału na opisywanie uczucia tej tęsknoty i przyjaźni, bo czytelnik już wie, że ona bardzo kochała i tęskni i nie trzeba mu tego co chwila powtarzać. Mnie osobiście już to zaczyna męczyć.
    Naprawdę nigdy nie powiedzieli do siebie złych słów? Ani Lili do Sebka, ani on do niej? A w ogródku chodowali latające, słodkie pluszaki, czy może inne dziwadła? Ja wiem, że to fantastyczna opowieść, ale jeśli już zmieszałaś ją z obyczajówką, to przydałyby się pewne realia podkreślić - nie ma rodzeństwa, które się nie kłóci nigdy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, ale nie będę teraz przecież już pisać tego od początku. Uczę się i miło, jak ktoś zauważy, co jest źle. Następnym razem będę mieć to na uwadze. To nie tak, że się nie kłóci nigdy, po prostu nigdy zbyt poważnej. Przeważnie w zgodzie.

      Co do wypisywania błędów - błagam... zdaniami, bo takie wyrażenia są dość mało wyróżniające się z pozostałego rozdziału.

      Dziękuję :)

      Usuń
    2. Nie poszedł na dzienne, bo nie załapał się. Wolał, więc na weekendy, ale z możliwością znalezienia sobie pracy w tygodniu.

      Usuń
  4. Przede wszystkim muszę cię pochwalić za wytrwałość. Po tym ile blogów się ostatnio pozamykało, aż boję się wchodzić na te, które już czytam od dłuższego czasu, by mnie czasami tam nie przywitał jakiś komunikat o rezygnacji. Boję się też zaczynać coś nowego, bo młodzi autorzy zazwyczaj publikują 1-3 posty i znikają bez słowa. To naprawdę jest wkurzające.
    Po drugie chcę ci pogratulować za spójność, bo choć pewnie jest kilka potknięć w fabule, bo zawsze są gdy pisze się na bieżąco, to całość i tak jest bardzo spójna, taka plastyczna, każdy rozdział jest jakby dopasowanym puzzlem. Inna sprawa, że mam wrażenie jakby to były puzzle złożone z morza i czerwonej małej łódki. Morza jest oczywiście więcej, a ja wolę tę łódkę. Rozumiesz metaforę?
    Lili po raz kolejny powiedziała czytelnikom to samo, Kasjan nadal jest tchórzem i nieodpowiedzialnym gówniarzem, który nawet nie umie iść na policje. Lili wcale nie jest decyzyjna i przychyla się do decyzji Kasjana, który na to by być stroną decydującą w żaden sposób sobie nie zasłużył. Do Sebastiana na razie nie mam nic i jego postać mnie nie męczy, nawet zaczynam go lubić, choć nie zawsze popieram. Po prostu on swoim pojawieniem się zazwyczaj coś wnosi, a tamta dwójka pląta się w kółko. Najbardziej jednak lubię pana fantastycznego, co jest bardzo dziwne, bo ja w sumie nie lubię fantastyki. Tak więc plus dla ciebie, bo jesteś jedną z niewielu osób, która mnie tą fantastyką zaintrygowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam usunęła komentarz Twój do jedenastego rozdziału chyba. Coś usunęłam przez przypadek i nawet nie spojrzałam :(. Kurde, czemu nie ma na blogerze opcji: cofnij?
      Chyba zrozumiałam metaforę. Cóż ja za fantastyką też nie przepadam, więc również mnie dziwi, że Ci się podoba, ale dziękuję. Ja tam nie odchodzę bez słowa, robię co najwyżej zawiechy ;p. Dziękuję za szczerą opinię :)

      Usuń