– Imię i nazwisko, poproszę. – Kobieta obdarzyła go uśmiechem.
– Le… onard Biecki. – Chrząknął, w ostatniej chwili, przypominając sobie o nowych personaliach.
Nie musiał długo czekać, aż wyjmie jego kartę i zapisze numery książek. Na koniec ponownie uśmiechnęła się i życzyła miłego czytania. Lefi trochę zdezorientowany tak optymistycznym podejściem na wypożyczenie książek, opuścił bibliotekę. Całkiem nieświadomie potrącił średniego wzrostu brunetkę.
– Przepraszam – odezwał się, nie zapominając o uprzejmości. Dziewczyna jednak spojrzała na niego uważnie i nic nie odpowiedziała. Lefi nie przejął się brakiem odpowiedzi i poszedł w swoją stronę. „Może oburzyła się na takie okropne zachowanie… – pomyślał ze śmiechem”. Wcale nie lubił osób, które obrażały się na cały świat za to, że niechcący się je potrąciło lub nadepnęło. W dodatku przeprosił. „Pewnie to kolejna snobka, która uważa siebie za wyższą klasę–stwierdził”. Pokręcił głową i ruszył przed siebie. Musi tylko jeszcze spalić te książki. A to już pestka.
Lili wciąż patrzyła na znikającego tuż za rogiem chłopaka. Bez wątpienia to on. Zerknęła na drzwi ciemnobrązowe drzwi biblioteki, które właśnie zaraz miała przekroczyć. Jednak chęć pójścia za tym nieznajomym wygrała. Już miała przekroczyć kolejne stopnie schodów w dół, kiedy się zawahała. Obudziło się w niej racjonalne podejście, z którym nigdy się nie odłączała. „Po co mam za nim iść?”, „Kim jestem, aby go śledzić”, „To paranoja, przecież wypożyczył tylko książki”, „Co zrobię, jak go złapie?”. Lili zadawała sobie coraz to kolejne pytania, jednak z przerażeniem odnajdywała na nie odpowiedzi. „Nikt normalny nie stoi z benzyną i nie patrzy na muzeum po ciemku”. „Człowiekiem, który nie chce kolejny pożarów”. „Zadzwonię po policję”. Tylko to jedno stwierdzenie o tym, że po ludzku wypożycza książki, nie odnalazło żadnego argumentu, który dałby jej powód do tego, że na pewno coś knuje. Ponownie odwróciła się i spojrzała na zielone, wypukłe literki, które układały się w słowo: „Biblioteka”.
– To jakaś paranoja, to na pewno nie on. Na pewno się upił… – usprawiedliwiała jego zachowanie, jednak nie zrobiła kolejnego kroku w przód. Za to cofnęła się i powoli zmierzała za nieznajomym.
Dobry znak – nie odwracał się. Lili zachowywała sporą odległość między długowłosym chłopakiem. Nie wiedziała, co konkretnie kierowało nią, kiedy podjęła krok, aby śledzić tego mężczyznę. W jej głowie pojawiały się myśli, aby zawróciła, aby nie bawiła się w pieprzonego detektywa. Nie umiała walczyć i nie, wiedziała, do czeo zdolny jest ten mężczyzna. Jednak coś pchało ją w jego kierunku. Może nierozwiązana zagadka i przeczucie o tym, że na pewno robi coś niezgodnego z prawem. Lili podejrzewała go o podpalanie bibliotek, a nie chciała, aby jeszcze jedna ucierpiała przez niego. Zbyt bardzo uwielbiała pochłaniać wiedzę z książek. Internet uważała za coś gorszego. Szybszego, jasne, ale nie odnalazła wystarczających odpowiedzi, kiedy chciała poszerzyć swoją wiedzę. Wielokrotnie zastanawiała się nad tym, czy nie zawrócić. Czuła, że to co robi jest niebezpieczne. Jednak pomyślała, że w biały dzień nikt nie powinien jej zabić. Jeszcze większe wahanie dopadło ją, kiedy mężczyzna szedł przed nią, ona za nim, a nikt za nimi. Nawet wtedy nie zawróciła. Prawie podskoczyła, gdy w kieszeni zawibrował jej telefon. Zawsze, jak gdzieś wychodziła i ustawiła na profil bez głosu. Ceniła czyjąś prywatność i nie chciała wzbudzać u kogoś dekoncentracji. Dobrze wiedziała, jak czasem trudno zmusić się do czytania, łaknienia wiedzy, do czegokolwiek… choćby na gotowanym posiłku. Myśli czasem odbiegały daleko w głąb, wypychając wszystkie wspomnienia. Czasem przyjemne, czasem nie. Jednak zawsze odpychały uwagę.
– Halo? – zapytała, nawet nie patrząc na to, kto dzwonił.
– Hej Lili. Potrzebuję twojej pomocy… – ten żądny pomocy głos, należał do nikogo innego, jak do Kasjana. – Muszę ugotować coś dobrego…
Lili kątem oka zobaczyła, jak mężczyzna kieruje się w prawo i znika za bramą jednego z brzydkich, małych domków. Odruchowo schowała się za żywopłotem, aby jej nie zobaczył. Chyba nie widział.
– Lili! – zniecierpliwił się, czekając aż w końcu coś powie.
– Tak, przepraszam… już jestem – rzucała kolejne słowa. – Zaraz będę w domu – powiedziała tylko i się rozłączyła. Spojrzała na nazwę ulicy: Klonowa. Chciała ją zapamiętać. Jednak nie do końca sama propagowała swój pomysł, aby tu wrócić. Niewątpliwie jednak powstała w niej taka myśl. Na przekór całemu jej realistycznemu, ostrożnemu podejściu. Pokręciła głową z dezaprobatą, jakby chcąc odepchnąć od siebie ten pomysł.
– Karolina zaprosiła mnie do siebie. Jej
współlokatorka wyjechała na tydzień, więc ma wolną chatę – opowiadał Kasjan. –
Zaprosiła mnie na kolację. Nie powinienem przychodzić bez niczego.
Lili myślami wciąż była przy nieznajomym
mężczyźnie. Dziwne wrażenie, że właśnie pozwoliła dokonać przestępstwa, ciążyło
na niej nieubłagalnie. Nie mogła odmówić Kasjanowi, bo co miała powiedzieć na
usprawiedliwienie? Przecież śledzenie obcego faceta jest niedorzeczne. Nie
miała żadnej pewności, że jej przypuszczenia, choć w najmniejszym stopniu
mogłyby być słuszne. Potrzeba dowodów. A tych ona nie miała…
– Lilka, co jest? – zapytał podenerwowany
Kasjan. W końcu zwróciła uwagę na niego. – Nie słuchasz mnie – wyjaśnił.
– Przepraszam, zamyśliłam się trochę –
odezwała się cichym, skruszonym głosem.
Kasjan przypatrywał jej się, chcąc znaleźć
odpowiedź na jej rozkojarzenie. W jednej chwili potwornie zrobiło mu się głupio
przez zwój ostry ton, a z drugiej strony zastanawiał się nad tym, czy nie jest
przypadkiem zbyt nudny. Może po prostu nie potrafił dotrzeć do niej, dopasować
się do jej charakteru. Zawsze wydawała mu się osobą racjonalnie podchodzą do
życia. Jednak niewyobrażalnie wrażliwą. Choć na początku wcale tego nie
widział.
– Chcesz pogadać?
Zaprzeczyła ruchem głowy.
– Nie powinieneś nic gotować, jeżeli
przychodzisz do kogoś na kolacje – wtrąciła nagle, zaskakując Kasjana.
– Faktycznie. Co ja bym bez ciebie zrobił? –
Uśmiechnął się do niej. – To co powinienem przynieść? – zapytał po chwili.
– Może jakieś wino?
Kasjan pomyślał przez chwilę i potaknął
głową z aprobatą.
– Kasjan, wiesz że musisz zgłosić się na
policję.
– Lili, przestań. – Znudzony przewrócił
oczyma. – Do tej pory nikt mnie nie zabił, nic się nie stało…
– Czy ty siebie słyszysz? – Zareagowała
zdziwieniem. – Mówisz, że nic się nie stało, kiedy ten człowiek leżał tam
martwy...
Podczas, kiedy ona produkowała się o tym,
że nieznajomy już nigdy w życiu nic nie zrobi, a ktoś może na niego czekać i że
Kasjan powinien już dawno zgłosić się na policję, on zastanawiał się czy to nie
jest zwykły sen. Nie mógł uwierzyć, że ten człowiek… był istotą ludzką. Przekonywał
się, że to może manekin, coś przypominającego człowieka. Jednak im bardziej
wymyślał nowe pomysły, tym bardziej wydawały mu się nierealne. Dobrze wiedział,
że gdyby ten człowiek leżał tam dłuższy czas, to powiliby się rozkładał, a on
jedynie był pokrwawiony. Nie mógł sobie przypomnieć, aby czuł okropny zapach stęchlizny,
a niewątpliwie taki powinien być. To dodatkowo go przeraziło. Ktoś musiał
zrobić to niedawno, a oni niedługo po tym, go zobaczyli.
– Lili, sprawca się o tym dowie. A nie masz
szans, abyśmy dostali status świadka koronnego. Nie będę narażał życia na to,
aby dowiedziała się jego rodzina – odezwał się poważnym głosem. – Prędzej czy
później i tak się dowie. Bez nas czy z nami. A jemu już nie można było pomóc.
– Sprawdzałeś puls? – zapytała nagle.
– Nie – odezwał się cicho. – Mogłaś sama
sprawdzić – odezwał się zirytowaną całą tą
sytuacją.
–
Nie zapominaj, że powiedziałeś mi o tym dopiero w domu.
Nie mógł temu zaprzeczyć. Bał się i chciał
jak najprędzej opuścić tamte miejsce. Wciąż jeszcze czuł ten strach.
Rzeczywistość zdecydowanie przewyższała wszelkie horrory, które oglądał. Choć
śmiał się, kiedy to Lili się wystraszyła jego samego, to dobrze wiedział,
dlaczego tak zareagowała. W takich filmach, które Kasjan nie chciał przywoływać,
często wykorzystuje się motyw, kiedy ktoś się odwraca, a potem na niespodziankę
zostaję zabity lub dostaję w prezencie spotkanie ze zjawą, mordercą lub czasem
kimś niezwiązanym z tą całą grozą otoczki. Od tego momentu, choć czasem
nagabywały go myśli, że ktoś wie o tym, co widział, to starał się nie patrzeć
za siebie. Nie dość, że był osobą, którą bez problemu można było przestraszyć,
to tym razem ten powód wciąż nie znikał i nie wiedział, kiedy dokładnie może
się tego spodziewać. Czy w ogóle może na to liczyć. Wiedział, że po zeznaniach
poczuje się jeszcze gorzej. Wyżali się im, ale ściągnie na siebie kłopoty.
– Ciekawe, czy zrobiłbyś podobnie, gdyby leżał
tam kogo kochasz… ktoś, kto jest dla ciebie bliski – ukłuła go nagle
niewyobrażalnie wielką szpilką. – Przepraszam – zreflektowała się szybko, jakby
nie chcąc wypowiedzieć tych słów, które właśnie wypłynęły z jej ust. Oczy Lili
powędrowały na stół. Kasjan już otwierał usta, aby coś powiedzieć, ale Lili
wstała i przeprosiła go ponownie. Poszła prędko do pokoju, aby jak najszybciej
zamknąć drzwi i nie musieć słuchać współlokatora.
Jak szybko otworzył usta, tak je zamknął. Sam
nie wiedział, czy bardziej wprawiły go w osłupienie ostatnie słowa, czy
pierwsze zarzuty. O ile umiał wytłumaczyć, dlaczego zapytała go o to pierwsze,
to nie do końca mógł pojąć, dlaczego powiedziała „przepraszam”. Ponownie
zaskoczył też jej ostry ton, którego prawie nie używała. Ostatnio słyszał go
wtedy, kiedy postanowiła wytłumaczyć Darii, że nie jest pępkiem świata – zresztą
słusznie. Przez chwilę analizował słowa dziewczyny i zastanawiał się, o co w
tym wszystkim chodzi. Przywołał w myślach jej smutek i chęć szybkiego wyjścia
do swojego pokoju.
Spojrzał na drzwi jej pokoju, ale choć
bardzo chciał jej pomóc, to coś nie pozwalało mu wstać. Właśnie jego propozycja
skierowana do Lili. „Jeżeli będzie chciała to może pogadać, jeżeli nie to nie
przyjdzie. A ja nie mogę jej zmuszać. – pomyślał”. Westchnął głośno. Z jakiegoś
niewiadomego powodu bardzo chciał poznać troski i problemy, które dręczą tę
spokojną dziewczynę. Czuł dług wdzięczności wobec niej. Nie zapomni do końca
życia, jak nauczyła go robić naleśniki, które zawróciły w głowie Karolinie.
Pragnął jej się odwdzięczyć, a ona tak zaciekle się przed tym broniła. Nie mógł
zrozumieć tego, że woli pozostać ze swoimi myślami. W samotności zadręczać się
problemami. On zawsze wolał z kimś pogadać. Niekoniecznie podejść do nowo
poznanej osoby, ale usiąść obok, wyżalić się komuś, komu może ufać. Może mógłby
okazać jej trochę więcej zrozumienia, kiedy wiedziałby, że nie ma nikogo.
Jednak Kasjan widział Sebastiana i zdawał sobie sprawę, jak oboje bardzo się
kochają. Niekiedy widział wstrzemięźliwość w ich kontaktach, ale to głównie
Lili nie chciała okazać uczuć. Nie podejrzewał Sebastiana, aby ją skrzywdził.
Wtedy rozumiałby jej opory. Oprócz brata miała także i jego, kogoś, kto
zaproponował, że ją wesprze w każdej chwili. Może to w nim było coś nie tak i
właśnie dlatego nie chciała powiedzieć mu o swoich troskach? Jedyne, co
wiedział, to że ten chłopak na zdjęciu, to ważna osoba dla Lili. Tylko, co się
stało, że płacząc, to właśnie jego zdjęcie dzierżyła w dłoni? Wiedział, że za
nim tęskniła. Zwyczajnie to czuł i na to wskazywało jej zachowanie. Jednak nie
mógł być do końca pewien, co się stało. Pierwsze, co sunęło mu się na myśl to,
to że chłopak ją zostawił. W gruncie rzeczy miał rację, ale nie wiedział jak b a
r d z o.
Założył ciemnoniebieską koszulę i czarne
spodnie na kant. Zastanawiał się nad krawatem, jednak uznał, że to za wiele.
Chciał wypaść elegancko, ale tamten dodatek zdecydowanie odbierał jego pewność siebie
i wręcz dusił go. Przeczesał jeszcze krótkie włosy i zabrał portfel. Miał iść
od razu do wyjścia, ale spojrzał jeszcze na pokój Lili. Znów dopadło go jakieś
przeczucie, że powinien tam wejść, pogadać z nią i jeszcze raz zapewnić, że
jakby chciała to może się wygadać. Zostało mu jeszcze trochę czasu do wyjścia.
Zapukał do drzwi, ale nie usłyszał żadnego „proszę”.
– Lili, wychodzę – odezwał się głośniej i
nadsłuchiwał odpowiedzi, ale żadnej nie dostał. Serce zabiło mu mocniej, oddech
przyspieszył tempo. Z lękiem nacisnął na klamkę. Leżała na łóżku, przykryta
kołdrą. Nie widział jej twarzy, którą skierowała w stronę okna, naprzeciw
drzwi. Ostrożnie podszedł od strony okna. Powieki zakrywały jej oczy.
Zaniepokojony i z wielką nadzieją sprawdził jej puls. Oddychała. Odetchnął z
ulgą. Skarcił siebie w myślach za głupi pomysł, że mogłaby się targnąć na
własne życie. Przecież to mądra dziewczyna. Gdyby naprawdę potrzebowała pomocy,
to zwróciłabym się do kogoś, choćby do brata, którego tak kochała. Pogłaskał ją
po głowie, a jego ręka otarła się o kawałek mokrej kołdry. Spojrzał na jej
twarz i dopiero teraz dostrzegł zaczerwienione oczy. Domyślił się, że płakała.
Teraz wcale nie był pewien czy spała, czy chciała uniknąć z nim rozmowy. Jeżeli
nie jest pogrążona w snach, to zdecydowanie musiała poczuć się dziwnie, kiedy
sprawdzał jej puls. Miał jednak wielką nadzieję, że pozwalała na odpoczynek
swojemu organizmowi. Przecież mogła się poczuć, jakby w nią nie wierzył, nie
wierzył w jej siły. A chciał okazać jej wsparcie i móc wreszcie zobaczyć, jak
się uśmiecha. Dłużej niż tylko jakiś marny dzień lub chwilę. Wierzył, że kiedyś
mu się to uda, o ile właśnie teraz tego nie spieprzył.
Siedział na kanapie obok Karoliny. Musiał
przyznać, że strasznie zniewalała go jej uroda. Długie, gęste, kręcone włosy i
ten uśmiech, który wzbudzał w Kasjanie same pozytywne uczucia. Uważał nawet, że
gdyby miał skrzydła, to nawet nie musiałby niby machać, aby wzlecieć w
powietrze. Był niemal pewien, że bez względu na to, jakby się ubrała, to i tak
wyglądałaby świetnie. W czerwonej bluzce i czarnej spódniczce również wyglądała
zjawiskowo, jednak… Kasjan skarcił się w myślach, za to, że już zastanawiał
się, jak wygląda bez tego.
Rozglądał się po mieszkaniu, kiedy ona sprawdzała,
jak ma się ich kolacja. Kiedy wszedł do mieszkania, od razu przywitała go
kuchnia z niewielką wyspą. Obok pokój z telewizorem i stolik, przy którym jak
się domyślał, zwykle jadły. Po bokach zobaczył dwie pary drzwi, które prawdopodobnie
należały do lokatorek i obok mały korytarz, który prowadził do łazienki. O ile
w ich mieszkaniu przeważały jasne kolory, tak u Karoliny raczej ciemniejsze.
Granat, brąz, a czasem nawet ostra czerwień. Meble w mieszkaniu były nowoczesne
i raczej by je osądził jako eleganckie. Czuł się, jakby zaprosiła go do
restauracji, a przecież siedział na kanapie w jej domu. Nie minęło wiele czasu,
a mógł się rozkoszować kolacją. Wprawdzie nie miał pojęcia, co to za mięso,
które podała, ale ładne podanie zastąpiło jego ciekawość. Nie chciał też wyjść
na kogoś, kto się nie zna na gotowaniu. Przecież to mogło być coś łatwego, a on
nie poznał. Wprawdzie uraczył ją jedynie naleśnikami i to wcale nie musiało nie
musiało świadczyć o tym, że jakoś zna się na gotowaniu, jednak nie chciał, aby
się z niego śmiała. Strzelanie też nie byłoby odpowiednie. Wzdrygnął się na
samą myśl, przypominając sobie ostatnio napotkanego trupa.
– Zamknąć okno? – Karolina od razu to
spostrzegła.
– Taak – odpowiedział po chwili. – Zimne są
już te jesienne dni.
Zamknęła je i wróciła z powrotem.
– Prawda, ale lubię jesienne spacery. –
Uśmiechnęła się. Kasjan wyczuwał w niej, że jest aktywną duszą.
– Jak będziesz mi tak gotować, to nie wiem,
czy mnie na jakiś zapędzisz. Spasę się tak, że będziesz musiała mnie siłą
wyciągać. – Zaśmiał się, a wtedy usłyszał jej perlisty śmiech. Uśmiechnął się.
– A kto ci powiedział, że ci będę gotowała? –
rzuciła mu wyzywające spojrzenie. Kasjan pogroził jej nożem, a ona uśmiechnęła
się lekko.
Pomyślał, że miło byłoby spędzić z nią
trochę czasu. Wcale nie miał oczekiwań, że będzie mu gotowała, choć robiła to
naprawdę świetnie. Podoba mu się w niej ta szczerość i beztroska. Również
inicjatywa, że miała własne pomysły, aby razem spędzić czas. Słyszał czasem od
koleżanek, jak narzekały na facetów, że każą im zaproponować jakąś rozrywkę
bądź narzekania, że im się to nie podobało. Z kolegi od kolegów, że mają dość
ciągłego zapewniania dziewczynom atrakcji i chcieliby, a to one w końcu coś
wymyśliły. Patrząc na Karolinę, czuł, że zapanuje miedzy nimi pełen
równouprawnienie. Nie mógł jednak dopuścić, aby to ona była stroną dominującą,
a teraz była o krok dalej od niego.
– Pamiętasz ten ostatni zamek, do którego cię
przyprowadziłam? – zapytała, kiedy skończyli już jeść. A teraz trzymali po
kieliszku czerwonego wina. Kasjan kiwnął głową, nie chcąc zdradzać swoich uczuć
odnośnie tego miejsca. – Babcia mówiła mi, kiedy jeszcze żyła, że podobno
mieszkało tam wiele szlachciców, ale tylko z jednej rodziny. Każde pokolenie
zamieszkiwało ten budynek. Jednak, kiedy status człowieka tak bardzo nie różnił
się od reszty, to w końcu zamek pozostał niezamieszkiwany. Podobno ostatni
szlachcic nie miał syna, ani córki. Nikogo, kto mógłby zająć ten budynek.
Dziwne.
Kasjan jednak myślał o tym, że wcale nie
tak dziwne. Od tej pory te miejsce stało się dla niego ponure, w które już
nigdy nie zajrzy. Chciałby jak najprędzej o nim zapomnieć. Na spacerze z
Karoliną słuchał jej za niemałym zaciekawieniem, chociaż nie miał bladego pojęcia
o historii, jednak to miejsce przestało go interesować, wraz z momentem, kiedy
ujrzał w nim trupa. Karolinie jednak nie mógł o tym powiedzieć. Co prawda przestałby
mu pewnie opowiadać o tym miejscu, ale z pewnością zaciągnęłaby go na policję.
– Skoro tak lubisz historię, to dlaczego twoje
meble nie są historyczne? – zapytał nagle, chcąc zmienić temat.
– Mama pracuję w sklepie z meblami. Ma całkiem
niezłą zniżkę na nie stąd takie nowoczesne meble – wyjaśniła od razu. – Tata natomiast
jest ochroniarzem w bibliotece – dodała jeszcze. – Ostatnio ma dość sporo
roboty, bo pewnie słyszałeś o podpaleniach, prawda? – zapytała.
– A tak – coś tam słyszał od Lili, a raczej
Darii, kiedy przyniosła jej któregoś dnia gazetę.
– Chociaż właściwie to jest ochroniarzem, a że
jest w tym całkiem dobry, to wysłano go właśnie na pilnowanie biblioteki wraz z
jego kolegą. Wierzę, że w końcu uda im się złapać tego podpalacza. Kto wie, co
jeszcze ma zamiar podpalić…
– Trochę to dziwne, że podpala akurat
biblioteki. Gdyby podpalał chociaż księgarnie, to jeszcze miałoby to jakiś
sens.
– Myślisz, że kierują nim pieniądze? –
zapytała, zamyślając się na chwilę. – A może właścicielem jest ktoś, komu
zaszedł za skórę? Chociaż sprawdzano, że żaden właściciel nie ma tych
wszystkich bibliotek.
– Może tam jest coś cennego?
– Tak też sugerują media, jednak zbyt wiele
książek podpalonych jest takich samych. Palono działy, a nie pojedyncze książki.
– Ciekawe co też może być takiego cennego w
dziale fantastycznym…
– Nie wiem, przecież z tytułu wskazuje na
fikcję.
– A może ktoś chciał, aby nikt nie zaglądał do
bibliotek? Ten dział podobno ma sporą popularność wśród ludzi.
– Ale po co miałby tego chcieć? – zapytała sceptycznie
nastawiona Karolina.
– Nie wiem… – mruknął cicho.
Kasjan stwierdził w myślach, że to może
jakiś psychopata, któremu coś wskazuje na to, że biblioteki są złe i trzeba je
spalić. Może to zwykły piroman, który lubi podpalać i patrzeć na ogień. Same
biblioteki go nie interesują i wie, że sprawiłby najmniej szkód właśnie to je
paląc? Nie miał pojęcia, co kierowało tym człowiekiem.
– Może obejrzymy jakiś film? – zaproponowała dziewczyna.
– Horror? – Zaśmiała się, wiedząc że chłopaki właśnie najczęściej to je lubią
oglądać.
–
Nie –Starał się zareagować spokojnie, ale nie wiedział czy mu się to udało. Nie
chciał wyjść przed dziewczyną na boi dudka, ale w ostatnim czasie horrory
zajmowały ostatnią pozycje jego ulubionych filmów. Prędzej chyba obejrzałby
jakąś operę mydlaną. – Może komedia? – zapytał.
– Czemu nie. Jakieś propozycje? – Niewzruszona
jego nagłym zaprzeczeniem.
– Oglądałaś „Jestem na tak”? Gra tam Jimmy
Carrey.
– Nie miałam okazji i wprawdzie mówiąc, nie
znam tego aktora – wyznała szczerze. Nie miała jednak nic przeciwko.
Kasjanowi potrzeba było trochę śmiechu i
pozytywnej energii, a ten film dawał mu niezłego kopa. W dodatku od zawsze
lubił tego aktora. Już od Ace Ventury. Miał nadzieję, że Karolinie także się
spodoba i nie uzna tego filmu za porażki. Kto wie? Może tak samo, jak on polubi
tego aktora.
Z uśmiechem oglądał po raz kolejny
poczynania zniechęconego bohatera, który po jednym wydarzeniu dostaje, jakby
umowę, której musi przestrzegać, a los jakby chciał tego dopilnować. Choć jego
życie nabiera także różnych nieciekawych sytuacji, to bohater nie może
narzekać, że jest nudne. Po raz kolejny stwierdził, że mówienie „tak” jest dużo
lepsze niż „nie” i także, że to od nas zależy, jak potoczy się nasze życie. Nie
wiedział, że Karolina zerkała na niego z lekkim uśmiechem. Widziała, jak na
ekranie również ma miejsce wątek miłosny, a Kasjan nie odrywał wzroku od
telewizora. Z pewnością był jednym z nielicznych mężczyzn, którzy przyznawali
się do tego, że spokojnie mogą oglądać takie sceny. Zawsze u swoich kolegów widziała
znużenie i wzrok, który nie mógł się skupić na ekranie.
– Jej, jest już tak późno? – zapytał, kiedy
zobaczył końcowe napisy i godzinę pierwszą w nocy na zegarku.
– Widocznie tak. W miłym towarzystwie, czas
leci bardzo szybko. – Uśmiechnęła się do niego, a on odwzajemnił jeszcze
szerszym uśmiechem. – Może chcesz zostać u mnie na noc?
Na
początku pomyślał o ciemnych ulicach, które będzie musiał mijać samotnie.
Przecież nie będzie prosił Karoliny, żeby go odprowadziła. Wyszedłby na
mięczaka. Poza tym nie chciał i jej narażać na nieprzyjemności mroku. Z
drugiej strony nie wiedział, czy powinien u niej zostać. Nie wiedział, czy liczy
na coś więcej, chociaż nie podejrzewał jej, żeby przespała się z nim po drugim
spotkaniu.
– Gdzie też pytam, zostaniesz. Od wczoraj
jest awaria lamp i nie będziesz nic widział – zadecydowała i w jednej chwili
rozwiała wszystkie drogi wyboru Kasjana. – Pościele ci u Poli, podobno ma
całkiem wygodne łóżko . – Zaśmiała się i ponownie rozwiała wątpliwości
chłopaka. Odetchnął z ulgą, że nie jest pierwszą lepszą. Znów skarcił się, że
mógł tak pomyśleć.
Ustawił na środku pokoju kosz. Wrzucił do
niego kilka wypożyczonych książek. Wyrwał jedną kartkę i podpalił ją
zapalniczką, a potem wrzucił do pojemnika. Powoli zaczęły się palić. Wpatrywał
się, jak płomień leniwie rozciąga się na powierzchni, absorbując całe książki, okładka
po okładce. Na początku zawijały się ich końce, aby w końcu odpaść,
przemieniając się w proch. Czasem paliły się nieregularnie, pozostawiają części
napisów. „Kta mie zo czny” – tyle zostało na jednej z nich. Lefiemu nagle
przyszło do głowy, że zawsze palił te książki, ale nigdy nie wziął się nawet za
przeczytanie chociaż kawałka. Może to jego brak skłonności do czytelnictwa tak
bardzo go od tego odpychały, że nawet nie zajrzał do jednej z nich. „Ciekawe,
co też chciał ukryć Arkadius – pomyślał nagle”. Jednak nie mógł już zajrzeć do
żadnej z książek, ponieważ żadna nie pozostała w całości, a on nie wierzył, że
jakiś strzępek informacji, który tam pozostał akurat będzie tym, co powinien
znaleźć. Poza tym, dobrze wiedział, że ten dziad go obserwuje i być może tylko
czeka, aż po raz kolejny powinie mu się noga. Z drugiej strony Lefi wiedział,
że zależy mu na wykonaniu tego zadania. Nie chciałby, aby ktoś inny musiał je
dokańczać. Zrobił dużo, ale zostało najistotniejsze. Był świadom swojego sprytu
i Arkadius również. Ciążyła mu jednak myśl, że on nie da mu kolejnej szansy, bo
nie troszczył się o ludzi. Machnął tylko
ręką. Odwali to, co musi i spada stąd. Pozostało mu przecież jeszcze tylko
muzeum. Uśmiechnął się do siebie. Już wkrótce powróci do swojego świata, a
stary Arkadius będzie mógł go jedynie ucałować w pośladek. Wzdrygnął się na samą myśl. Nie, zdecydowanie nie tego
chciał po powrocie.
---------------------
Łohoho dawno się nie widzieliśmy. Chociaż w sumie to i tak wcześnie, jak na mnie :D. Cóż chcę powiedzieć tylko, że mam świadomość zawitania nowych czytelników na bloga i już niebawem powinnam coś skrobnąć na Waszych blogach, ale obecnie słońce tak bardzo mi na to nie pozwala. Ucieszyłam się tymi wolnymi dniami... i choć nie kończę wakacji, idąc do szkoły, bo moja zaczyna się prawie od października, to jednak jakiś to nowy etap w życiu. Ten rok mam wrażenie, że był chyba jednym z istotnych. Minął rok od momentu, kiedy poznałam Rudą i też mojego najlepszego przyjaciela :).
---------------------
Łohoho dawno się nie widzieliśmy. Chociaż w sumie to i tak wcześnie, jak na mnie :D. Cóż chcę powiedzieć tylko, że mam świadomość zawitania nowych czytelników na bloga i już niebawem powinnam coś skrobnąć na Waszych blogach, ale obecnie słońce tak bardzo mi na to nie pozwala. Ucieszyłam się tymi wolnymi dniami... i choć nie kończę wakacji, idąc do szkoły, bo moja zaczyna się prawie od października, to jednak jakiś to nowy etap w życiu. Ten rok mam wrażenie, że był chyba jednym z istotnych. Minął rok od momentu, kiedy poznałam Rudą i też mojego najlepszego przyjaciela :).
Lili bawi się w detektywa, a ja bez przeprowadzenia śledztwa, wiem, że nic dobrego z tego nie wyniknie. Wpadnie w kłopoty przez swoją ciekawość, bo wątpię, aby Lefi tak popuścił jej płazem, gdyby odkryła prawdę. W sumie to on sam wydaje mi się takim pionkiem. Pionkiem w większej grze. Bo w sumie nic nie wie, a ślepo wykonuje powierzone mu zadania. No, ale pod groźbą, więc nie ma większego wyboru.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się paring Karolina i Kasjan. Pasują do siebie i wydają się być szczęśliwi. Co do samego Kasjana to po części rozumiem jego zachowanie. Ten ciągły strach, niepewność. Nawet biedaczek bał się po ciemku do domu wracać. Rozumiem jednak również zdanie Lilki. Gdyby to był mój krewny to chyba chciałabym wiedzieć.
Ogólnie nie wiem, co knujesz, ale nie podoba mi się ta zbieżność - zabity był stróżem w bibliotece, ojciec Karoliny jest stróżem. Czy to jedna i ta sama osoba? Spore prawdopodobieństwo.
Czekam na ciąg dalszy i mam nadzieję, że dodasz nowy rozdział znacznie szybciej, leniu ;)
Pozdrawiam!
Jemu specjalnie nie zależy na tym, co robi, ale dobrze przeczuwasz... planuję coś, planuję, ale jeszcze nie wymyśliłam. Ten jego strach wziął się z ostatniego mojego maratonu horrorów ;d. Czasem nie można nie być nieprzewidywalnym. Nie leniu, pracuję i się uczę! :D
UsuńSerio to już rok? Boże, ale zleciało! No i przez mój wieczny brak czasu nawet tego nie uczciłyśmy. Ale jeszcze będzie okazja! ;)
OdpowiedzUsuńAktualnie siedzę w pracy, więc nie wiem jak długi i sensowny wyjdzie mi ten komentarz, ale najwyżej dokończę później, jeśli szef wejdzie mi w środku pisania;D Moj wujek, notabene, więc pasowałoby się pokazać z dobrej strony xD
Nadal mam ochotę pacnąć Kasjana w łeb za to, że jest taki nieodpowiedzialny. Przecież nie powiadamiając o zbrodni, pozwala mordercy chodzić na wolności. O ile to było morderstwo. Czas zamazuje ślady i potem może być dla nich nieuchwytny! Kasjan zachowuje się jakby tego czynu musiała dokonać jakaś mafia albo groźni gangsterzy:D Te teksty o tym, że morderca go dopadnie, że nie dadzą mu statusu świadka koronnego i tak dalej naprawdę mnie śmieszył. Przecież to mógł być np. wypadek i morderca może być teraz o wiele bardziej wystraszony od niego. A on dodaje do tego jakieś niestworzone historie. Po prostu stchórzył! Tylko że teraz oprócz niepoinformowania władz o przestępstwie dojdzie mu też nieudzielenie pomocy, a za to jest nawet do 12 lat pozb.woln. Ładnie się wpieprzyłeś Kasjan! Teraz będzie się bał nawet własnego cienia. A tak to zgłosiłby sprawę i kamień może spadłby z serca.
Podobała mi się bardzo ta scena u Karoliny. Widać, że ich znajomość się rozwija, ale dość powoli ina spokojnie. I to jest fajne, że nie chcą sie z niczym spieszyć. A Karolina wygląda na porządną kobietę, co mnie niesamowicie raduje! Ewidentnie na niego leci;D Trochę mi tylko zgrzytały te fragmenty o gotowaniu. Trochę ich za dużo było moim zdaniem.
Co do Lili to czuję, że balansuje na krawędzi. Nie wiem do czego byłby zdolny Lefi i czy oprócz palenia książek potrafi też np. zabijać. Ale widać, że bardzo zależy mu na wykonaniu planu i jeśli ktoś mu przeszkodzi to pewnie nieźle się wkurzy. Dlatego obawiam się trochę o życie i zdrowie bohaterki, ale z drugiej strony mam ogromną nadzieję, że jednak wytrwa w swoich postanowieniach, bo może być naprawdę ciekawie;D
Pozdrawiam! ;***
Mam nadzieję ;).No ja sobie popracowałam trochę w wakacje i teraz też będę, ale zmienię chyba, bo takie nudy... niby tak, ale Kasjan jest dość strachliwym człowiekiem i wymyśla coraz to kolejne bzdury ;p. Łoo to całkiem sporo. U mnie zawsze powoli ;D. Przepraszam, to przez mój głód pewnie i pasję do jedzenia ;d. Spokojnie, ona i tak jest przecież martwa ;p
Usuń"powiliby" - powoli
OdpowiedzUsuńPrzypomniało mi się, że w poprzednim rozdziale było wspomniane o tym, że Seba ma czysto w pokoju, i że niby mężczyźni to bałaganiarze. Ja odniosłem ostatnio wręcz odwrotne wrażenie. Do każdego kawalera, którego wchodzę ma względnie czysto, a te małolaty to... wszystko wszędzie, od stanika na stole, po majtki na komodach. Ale być może to ja po prostu trafiam na takich specyficznych ludzi.
Nadal trochę nie ogarniam klimatu tej fantasty, magii, itd. Jakby mi czegoś brakowało w opisach.
Brakuje mi też jakiegoś elementu, jednego puzzla, który by wszystkie te wątki połączył w jedną całość, ale to dobrze, bo niefajnie jak są wszystkie karty odkryte już na samym początku.
Kasjan i Karolina, K&K, genialna parka i widzę ich razem. Tatuś ochroniarz bibliotek, to musi mieć jakiś związek i już mam jeden puzzel. Czekam na kolejne. Co do historii i starych mebli - są cholernie drogie, a Karolina to kwiaciarka, a nie prawniczka czy sędzina. Na porządną, starą komodę mającą miano zabytku musiałaby pewnie z co najmniej rok odkładać, no albo wziąć duży kredyt by takie meble zakupić. Jakby nie patrzeć opisałaś polską rzeczywistość.
Ciągle mi gdzieś umknęła praca Sebastiana, więc jeśli możesz to przybliż mi temat, czym ten mężczyzna się zajmuje?
dariusz-tychon.blogspot.com
Ja może nie należę do czyściochów, ale za to lubię sprzątać u innych. A taki ze mnie przypadek. Ale mój kolega np., co mieszka sam, to potrafi nie zmywać naczyń przez 2,5 miesiąca. A znowu jedna koleżanka też jest bałaganiarą, a inna strasznym czyściochem. Z kolei mój kumpel raczej też syfu nie ma. Postaram się jakoś wkręcić bardziej w ten świat, może za bardzo go ominęłam. Trafiłam kiedyś na jedno opowiadanie, w którym zawsze, co chwila była jakaś zagadka, strasznie mi się podobało. A już Ci zaraz znajdę:"Sebastian pracował jako grafik komputerowy, więc musiał mieć do czynienia z nimi na co dzień.", ale mówiąc szczerze to muszę spenetrować inne rozdziały, czy nie ma jakichś nieścisłości w tym.
UsuńPojawiam się po dłuższym czasie, ale awarie Internetu + remonty w domu skutecznie uniemożliwiają mi nadrobienie zaległości.
OdpowiedzUsuńW końcu usiadłam i pochłonęłam.
Rozumowania Kasjana nie pojmuję. Rozumiem, że się boi. Każdy by się bał w takiej sytuacji. Ale trochę pomyślunku. To, że o tym nic nie mówi, nie zgłosił nigdzie, może jeszcze odwrócić się na jego niekorzyść. Ale mimo wszystko lubię team Lilka i Kasjan. Chłopak zaczyna powoli ją rozumieć, a ona potrzebuje takiego oparcia.
Wielki plus za Karolinę. Już zdążyłam polubić tę postać. Mam nadzieję, ze jej relacja z Kasjanem się rozwinie. Jeszcze bardziej ;)
Nadal wizja palenia książek wywołuje u mnie dreszcze. Jesteś bezlitosna !
Coś czuje, że Lefi tak łatwo nie wróci do swojego świata. I to "tylko" muzeum sprawi, że nie będzie już tak łatwo. Ale to tylko moje przemyślenia :) Jednakże ten bohater coraz bardziej mnie intryguje. Co, jak, gdzie. O co konkretnie chodzi? :D
Coś czuję, że to wszystko dopiero się rozkręca. Powoli, aż w końcu spuścisz na nas jakąś bombę ;
Wystarczy, ze poczekam na następny rozdział. Który mam nadzieję, ze pojawi się jeszcze przed rozpoczęciem roku akademickiego ;)
Gdzie mi z tym angielskim tu?xD Tak, Lili powoli zaczyna ufać Kasjanowi i choć idzie jej troszkę czasem opornie, a innym razem się przekonuje, to zdecydowanie coś w niej pęka. Hm... a o reszcie nic nie powiem i postaram się spełnic Twoją prosbę ; )
UsuńOdpowiedział zirytowaną sytuacją? A nie czasem zirytowany?
OdpowiedzUsuńNowoczesne i eleganckie meble? Tak jednocześnie? Czyli jakie?
Bardzo podoba mi się ten magiczny wątek i zastanawiam się co jest kluczem do rozwiązania tej zagadki. Dlaczego ten facet pali te książki i na dodatek to muzeum? Co w ogóle muzeum ma wspólnego z fantastyką?
Dziwi mnie też zachowanie Kasjana. Jakby odsuwał od siebie myśl co się tak naprawdę wydarzyło i żył sobie dalej spokojnie. A Lili zamiast sama iść na policje, to jak zwykle jęczy i jęczy. W ogóle z niej straszna jęczybuła.
Pozdrawiam.