Uwaga!

1) Szablon zrobiła Ruda za co serdecznie dziękuję. Niech Ci to ktoś wynagrodzi w czymś dobrym do jedzenia ;D
2) Bardzo lubię, jak ktoś mi pomaga, mówiąc, co mu się podoba czy jakie błędy popełniam. Jednak jeżeli chcecie wskazać mi błąd w złej pisowni, to cytujcie zdania, a nie wyrazy, będzie łatwiej mi znaleźć :)
3)Jeżeli chcesz, abym przeczytała Twojego bloga, to najlepszą opcją byłoby skomentowanie rozdziału u mnie. Zwykle odwdzięczam się tym samym. Nie musi Ci się spodobać, ale zostaw szczerą opinię :). Nie zostawiaj reklam, bo te usuwam.

piątek, 3 kwietnia 2015

Czy to tylko kwestia zaufania?(5)



   Już od piętnastu minut niespokojnie kręcił  się w kółko. W pomieszczeniu, w którym przebywał; stała zakurzona, dwuosobowa kanapa, wąskie łóżko i mały stolik, a także niewielka lodówka i kuchenka gazowa. Chłopak już zdążył się przekonać jak bardzo potrafi ogrzać rękę. Tam, gdzie on mieszkał, nie miał dostępu do czegoś takiego. Wszystko robiło się wręcz na pstryknięcie palcem. Tu jednak nie mógł. Podłoga wyściełana szarą wykładziną. A kolor ścian zmierzał ku szarości. To wszystko sprawiało, że tracił motywacje na wykonanie zadania, ale musiał je zrobić. Dobrze o tym wiedział.  Oprócz drzwi wejściowych, stały też drugie, prowadzące do łazienki, w której ciasno stały: prysznic, toaleta i umywalka. Miejsce, w którym mieszkał, nigdy nie nazwałby okazałym. „Lepsze to niż nic – powtarzał sobie”. Choć wierzenie w to szło mu naprawdę opornie. Wątpił, aby jego „szef” nie mógł załatwić mu lepszego miejsca. „No tak… to pewnie kara – tłumaczył sobie”. Walnął pięścią w stół, przypominając sobie, co takiego zrobił. Szybko tego pożałował, bo wbił rękę w kant stołu.
   Usiadł na łóżku i spojrzał przed siebie w niewielkie drzwi. Musiał opracować plan, tak aby w końcu się udał. Nie mogło to wszystko zakończyć się fiaskiem. To przecież ostatnia szansa. Zmarnował dwie próby. Dwa cholerne błędy… Czuł, że zegar  wciąż tyka i przypomina o tym,  co się stanie, kiedy tego nie wykona. W mieście zostały jeszcze dwie biblioteki i jedno muzeum. Szybko podsumował swoje sukcesy i doszedł do wniosku, że jest w połowie. Miał plan odnośnie biblioteki, ale nie wiedział czy tak łatwo będzie z muzeum. W dodatku rozniosło się wieść, że ktoś podpala biblioteki. Musiał działać szybko. W przeciwnym razie pozostanie mu tylko poczuć jak ogień pali jego skórę, a ubrania wtapiają się w ciało.

   Właśnie wlewała gorącą wodę do kubka, aby po chwili móc cieszyć się dobrą kawą, kiedy z pokoju wyszedł Kasjan, przeciągając się, pokazując przy tym jak bardzo dobrze mu się spało. Przywitał ją szerokim uśmiechem. Lili nie musiała się zmuszać, aby go odwzajemnić. Odsunął krzesło i usiadł na nim, przypatrując się współlokatorce.
  – Coś nie tak? – spytała trochę zawstydzona jego penetrującym wzrokiem.
  – Nie. Wszystko tak. – Uśmiechnął się, a brunetka spojrzała na niego zdezorientowana przez tą wypowiedź. Upiła łyk swojej kawy. – Dobra?
  – Tak – odezwała się po chwili. Chciała go zapytać czy też chce, ale nie potrafiło jej to przejść przez usta. „Ma blisko wodę i pewnie sam mógłby to zrobić jeżeliby chciał. Z drugiej strony, to miłe zrobić coś dla kogoś – pomyślała”.
 – Telefon ci chyba dzwoni – odezwał się. Brunetka faktycznie usłyszała dźwięk swojej komórki. Wstała bez słowa i prędko poszła w kierunku pokoju.  Kasjan obejrzał się za siebie, kiedy zniknęła upił łyk jej kawy. Skrzywił się. – Jak można dawać tyle cukru? – powiedział sam do siebie. – Chyba tylko po to, aby nikt się nie skusił i nie wypił jej kawy – dodał. – Sprytna jest – pochwalił ją.

 – Tak? – spytała zaraz po tym jak wcisnęła zieloną słuchawkę.
 – Cześć, przepraszam cię, ale chyba nie mogę się dziś spotkać. – Usłyszała głos Magdy. – Bardzo chciałam, ale wypadło mi coś ważnego. Przepraszam – tłumaczyła się. – Muszę jechać do rodziców, stało się coś ważnego. Spotkamy się na uczelni to ci powiem. Przepraszam. – Lili nie wątpiła w prawdomówność koleżanki, bo jej głos tak często wesoły, teraz brzmiał naprawdę smutno, niewątpliwie odzwierciedlając jej uczucia.
 – Dobrze, nie ma sprawy – odezwała się krótko. – To coś poważnego, co się stało? – spytała po chwili, trochę martwiąc się o koleżankę. Lili sama zaskoczyła się tym pytaniem. Już od dawna nie wnikała w niczyje problemy, prywatne sprawy. Może tylko ostatnio z Kasjanem i Darią.
 – Naprawdę powiem w poniedziałek. Przepraszam i cześć – pożegnała się szybko.
 – Cześć. – Jednak nie była pewna czy usłyszała  jeszcze jej pożegnanie. Odłożyła telefon i wróciła do kuchni, przypominając sobie o kawie.
   Kasjan od razu zauważył, że coś jest nie tak. Lili wyszła z pokoju, pogrążona w rozmyśleniach. Chłopak nie wiedział czy powinien pytać o co chodzi. Jednak tak bardzo intrygowała go jego współlokatorka. Wiedział, że ma tajemnice i chyba nie tak łatwo sprawić, aby o nich opowiedziała. Widział, że to ją przygnębia i chciał wiedzieć, co tak bardzo ukrywa. Może byłby w stanie jej pomóc? Raczej nie miał problemów z nawiązywaniem kontaktów, chociaż miewał różne gafy i nie do końca zachowywał się tak jak trzeba dla przyjaciół, ale miał już swoje dwadzieścia cztery lata i czegoś się w życiu nauczył. Wiedział, że sukcesy, sława, pieniądze i inne rzeczy mogą przeminąć, ale prawdziwa przyjaźń nigdy, dlatego uważał na to komu ufa i czy ten ktoś naprawdę ma szczere intencje wobec niego. Dlatego może też tak mało ludzi przy nim zostało, bo szatyn nie chciał tracić swojego czasu na zadawanie się z kimś, dla kogo wcale się nie liczył?
 – Chyba zostanę w domu – odezwała się po chwili, nie odrywając wzroku od kawy. – Miałam wyjść z koleżanką, ale coś ważnego jej wypadło.
 – Czy oby na pewno ważnego? – spytał podejrzliwie. Już nieraz przejechał się na tym, że ktoś umawiał się z nim, a potem odwoływał, aby spotkać się z kimś innym. Tak, jakby on stawał się tą ostatecznością, więc kiedy w zasięgu ukazywała się lepsza opcja, to po prostu on szedł w odstawkę.
 – Tak, miała smutny głos jak to mówiła.
 – Może udawała?
 – Nie, raczej nie.
 – Wiesz, lepiej się nie oszukiwać. – Choć nie były to miłe słowa, to Kasjan wolał szczerość w relacjach.
 – Nie oszukuję się – powiedziała trochę zdenerwowana.  – Zawsze jest wesoła i naprawdę musiało coś się stać. To jej zależało na tym wyjściu.
 – OK. Przepraszam. – Wycofał się. – Może trochę pochopnie podszedłem do tego. Po prostu wiele mnie w życiu kopnęło i ten ból każe mi być podejrzliwym.
   Lili zaskoczona spojrzała na szatyna, powodując, że to teraz on pod wpływem jej wzroku, spojrzał w stół. Zainteresowało ją to, co powiedział. Zwykle raczej wydawał się wesoły i może nieco zdenerwowany, kiedy coś mu się nie udało. Teraz jednak to on brzmiał tajemniczo. Musiała przyznać, że przez te parę dni poznała go lepiej niż w ostatnim czasie. Chciała spytać o co chodzi, ale przypomniała sobie, że ona też mu czegoś nie powiedziała, więc pewnie nie omieszka się jej o tym przypomnieć. Wbiła, więc wzrok z powrotem w kubek. Drgnęła, kiedy nagle rozległo się głośne brzmienie metalowej piosenki. 
 – Cześć  – Odebrał od razu, a szeroki uśmiech, spowodował, że Lili wiedziała kto dzwoni. Przynajmniej się domyślała. – Jasne. 16 jak najbardziej – odparł zadowolony. – Poczekaj. – Rozejrzał się po kuchni i odwrócił w stronę dziennego pokoju. Złapał zeszyt i swój niewielki długopis, który znajdował się po prostu wszędzie… dlatego może Kasjan nie miał nigdy problemów ze znalezieniem go, kiedy potrzebował coś zanotować. – „Kiedy wpadniesz w otchłań codzienności, to zapomnisz o tym, co cię wokół otacza.” – przeczytał na głos, to co napisał. – Co? – spytał, jakby nic z tego nie rozumiejąc. – Ale… – chciał zaoponować, jednak mniej entuzjastycznym głosem zakończył rozmowę: – do zobaczenia.
   Odłożył telefon do kieszeni i wpatrywał się w zapisane zdanie. Brunetka również nie zrozumiała o co chodzi i nie wiedziała czy może zapytać. Kasjan ją jednak wyręczył, kiedy zobaczył że mu się przygląda.
 – Karolina powiedziała, że mnie gdzieś zabierze, a to jest mała podpowiedź gdzie – wyjaśnił. – Tylko, że to jest rozległe określenie – jęknął, okazując niezadowolenie z nierozwiązanej zagadki.
 – Na pewno nie do kina, teatru, nie na spacer po parku – odrzucała propozycje, starając się pomóc.
 – Miał być jakiś spacer – odezwał się spokojniejszym tonem, odsuwając od siebie sfrustrowane emocje. – To może być każde miejsce… Lili. – Ściągnął brwi do dołu i wargi ułożyły się w podkowę. Opadły ramiona. Brunetka uśmiechnęła się lekko, widząc w nim małe dziecko, które nie może odkryć, co to za niespodziankę przygotowali mu jego rodzice.
 – Dasz radę Kasjan. – Zaśmiała się cicho. Spojrzał na nią bez słowa.
 – Przytul mnie – jęknął, udając że to przeżywa teraz straszny dramat i potrzebuje wsparcia.
„ Przytul? – powtórzyła w głowie”. Tego przecież nie robi się od tak. To rodzaj bliskości. Polega na objęciu, na przytuleniu kogoś. Na podzieleniu się swoim ciepłem. Bezwzględnie to forma dotyku, której Lili właściwie nie używała pierwsza. Zwykle to ją przytulano, ściskano. Nawet Kasjan ostatnio uczynił te ruch w jej stronę, ale czy teraz będzie oczekiwał, że i ona się do niego przytuli? Uścisk dawał poczucie wsparcia i bezpieczeństwa, ale też Lili nigdy nie szastała takim dotykiem na prawo i lewo, stwierdzając, że to coś ważniejszego niż podanie ręki. Uważała, że objęcie pasuje raczej do przyjaciół albo między bliskimi osobami. Kasjan to jednak współlokator, z którym może poprawiła ostatnio kontakty, ale nie aż tak, aby nazwać go kimś bliższym. Porównać do Sebastiana, Martina…
   Nawet nie zauważyła, jak bardzo zagłębiła się w tych przemyśleniach nad trochę banalną sprawą dla Kasjana. Dostrzegł, że Lili coraz wolniej mieszała kawę, w której już na pewno rozpuścił się cukier. Miał wrażenie, że powiedział coś nie tak, dlatego zaczął analizować swoje ostatnie zdania. Czuł się winny, że dziewczyna tak nagle zamilkła.
 – Coś się stało? – zapytał, przypatrując jej się dokładnie. Spojrzała na niego od razu, zlękniona że zauważył jej zamyślenie.
 – Nie, nie. – Na dowód swoich słów uśmiechnęła się lekko.
 – Lili, ja nie jestem głupi. – Dziewczyna wyczuła w jego głosie coś, co pozwalało jej pomyśleć, że poczuł się skrzywdzony jej kłamstwem.  – Wiem, ze może nie wyglądam, ale… – Czekała zaciekawiona, aż dokończy. Wypuścił jednak powietrze, nie zamierzając dokończyć zdania. – Po prostu wiedz, że możesz mi powiedzieć wszystko. Oczywiście jeżeli będziesz chciała. – Uśmiechnął się lekko. Odwzajemniła to, ale nie zamierzała mu teraz wyznawać swoich tajemnic. Czuła, że byłoby to na siłę. Trochę jak zapłata za okazane zaufanie. – Strasznie tajemnicza jesteś. – Nie potrafił się powstrzymać, aby nie wyjawić swojej uwagi.
   Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Zmieszała się, w końcu upijając resztki kawy, chociaż wcale nie chciało jej się pić. Musiała po prostu coś zrobić, aby odwrócić uwagę od tej niezręcznej uwagi. Kasjan nie liczył na odpowiedź, dlatego też poszedł do pokoju pod pretekstem ubrania się i posprzątania, aby dać prywatności współlokatorce.
   Nie zdążył jednak dojść do pokoju, kiedy drzwi wejściowe zamknęły się z hukiem. „Burza Daria – pomyślał. – A było tak pięknie…” Zastanowił się czy nie lepiej, aby jednak sobie stąd poszedł. Tylko czy powinien zostawiać Lili z nią? Zdjęła tylko biały płaszcz i kozaki, a potem weszła zdenerwowana do pokoju.
 – Co się tak gapisz?! – niemal krzyknęła w stronę Kasjana. Szatyn pożałował, że się nie wycofał do pokoju. – I po co znowu był tu ten Sebastian? – skierowała swoje pytanie do Lili. Brunetka spojrzała na nią zaskoczona, pozostawiając swoje myśli daleko.
 – Bo to mój brat? – spytała retorycznie.
 – Ale ja sobie nie życzę tu tego zboczeńca!
 – Co cię w tyłek ugryzło? – zapytał zaskoczony Kasjan. Darię zdecydowanie cechowało wybuchowość, ale tę uwagę powinna zostawić sobie dla siebie. To nie tylko jej mieszkanie.
 – Bo każdy facet to zboczeniec! – krzyknęła.
 – Może nie powinnaś chodzić w krótkich koszulkach odsłaniających tyłek po domu, a potem dziwić się, że ktoś na ciebie spogląda? – spytała kąśliwie Lili.  
  Kasjan nie spodziewał się tak odważnej uwagi od współlokatorki. Zwykle to ona zażegnywała konflikty. Zgadzał się z opinią Lili, ale nie chciał powodować sporów. Jednak wcale nie dziwił się wybuchowi dziewczyny. W końcu Darii poprzestawiało się coś chyba w głowie i robi z siebie królową tego mieszkania. Widział, że dziewczyna tak samo zdziwiła się słowami Lili jak on. Ucieszył się, że odebrały jej mowę.
  – Mój dom i mam prawo chodzić, jak mi się podoba!
  – W takim razie przyjmij do wiadomości, że my też mamy znajomych, przyjaciół, rodzinę i nie mam zamiaru wysyłać ci dwa tygodnie wcześniej powiadomienia, że ktoś chce nas odwiedzić! – Kasjan po raz pierwszy usłyszał krzyk Lili. Zawsze miał ją w swoim mniemaniu jako cichą, spokojną, trochę tajemniczą współlokatorkę, która panuje nad emocjami.
  Widział jak Daria wytęża swoje półkule mózgowe, aby wytworzyły jakąś odpowiedź dla niej, ale nic z tego. Z jej ust wydobyło się tylko prychnięcie. Trzasnęła drzwiami, ukazując swoją niemoc. Kasjan od razu zwrócił twarz w kierunku Lili. Dziewczyna ominęła go prędko, chcąc jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju. Zawsze taki wybuch emocji, wymagał od niej odwagi i choć często przy szczerych słowach zbierało jej się na płacz, tak teraz po prostu musiała się uspokoić. Przecież powiedziała tylko prawdę, która nie powinna zranić Darii. Tylko raniące, choć szczere słowa, wymagały od Lili wysiłku, że gdy tylko zamykała się w pokoju, wybuchała płaczem. Często padały po śmierci Martina.
 – Lili? – Kasjan zapukał do drzwi, czekając na odpowiedź. Nie usłyszał żadnej. Zastanowił się chwilę i w końcu nacisnął klamkę, zaglądając do środka pokoju.
   Dziewczyna siedziała na łóżku, opierając się o ścianę. Bezwiednie wpatrywała się w jakiś prostokątny skrawek papieru, przypominający zdjęcie. Szatyn stwierdził, że skoro nie słyszy żadnych krzyków, że powinien opuścić jak najprędzej to pomieszczenie, zanim ona nie rozszarpie go własnoręcznie, to chyba może zostać. Podszedł do niej ostrożnie, aby nie spłoszyła się jego obecnością i miała czas, aby jednak go stąd wyrzucić. Kasjan nie rozumiał, dlaczego sytuacja z Darią tak bardzo nią wstrząsnęła. Nie wiedział czemu krople łez spływają po jej policzkach, a potem szyi, lądując na jej ciele lub bluzce. Ciekawiło go trzymane w ręku zdjęciu. Usiadł tuż obok niej i zobaczył, że na trzymanej fotografii; Lili jest ściskana przez nieznanego mu chłopaka, o brązowych włosach i bladej cerze, który mając przymknięte oczy wystawia język w kierunku brunetki. Kilka lat młodsza Lili, uśmiecha się szeroko do obiektywu. Kasjanowi przemknęło przez myśl, że dopiero ostatnio mógł zobaczyć coś na podobieństwo uśmiechu na jej twarzy.
 – Lili, kto to jest? – spytał niepewnie szatyn. Spodziewał się, że nie dostanie odpowiedzi, dlatego nie naciskał, kiedy nic nie odpowiadała. Spojrzał na jej smutne oczy, które świeciły od łez. Kasjan nie mógł się powstrzymać, aby nie objąć dziewczyny ręką i nie przytulić jej do siebie. Nieco zaskoczyło go to, że nie oponowała i wręcz wtuliła się w jego pierś. Głaskał ją delikatnie po plecach, czując się dla niej oparciem.
 – Przepraszam. – Odsunęła się nagle i przetarła oczy rękawem.
 – Ej, nie rób tak. Umyj je lepiej, bo będą szczypać – zaoponował. A Lili uśmiechnęła się lekko, choć Kasjan nie wiedział dlaczego. Mimowolnie odwzajemnił radosny gest.
  Oboje milczeli wpatrując się w siebie. Właściwie brunet patrzył na Lili, a ona na zdjęcie, które wciąż trzymała w ręku. Przeniosła wzrok na Kasjana i od razu dostrzegła mokrą plamę na jego ramieniu. Nie miała wątpliwości, co do tego, że to jej łzy. Spojrzała na niego przepraszająco, a on uśmiechnął się lekko, jakby chciał powiedzieć, że nic się nie stało. Szatyn prawie podskoczył, kiedy nagle w jego kieszeni wręcz zagrzmiała ulubiona piosenka, którą miał ustawioną na dzwonek.
 – Tak? – Wstał i oddalił się do kuchni.
   Lili jeszcze raz spojrzała na zdjęcie Martina i uśmiechnęła się, wspominając moment, który został uwieczniony. Schowała zdjęcie do szuflady i otarła resztki łez. „Powinnam pamiętać, ale muszę też się podnieść i żyć dalej, bo on na pewno by tego chciał – powiedziała zdecydowanie, mając nadzieje, że jej świadomość wreszcie tego posłucha”. Układała pościel, kiedy do pokoju z powrotem wszedł Kasjan. Nie odezwał się ani jednym słowem, tylko wpatrywał się w nią skupiony. Lili, nie mogąc wytrzymać tej ciszy spytała:
 – Coś nie tak?
 – Nie, nic. Karolina chce się spotkać godzinę wcześniej – wyznał bez cienia emocji.
 – To chyba powinieneś się zaraz szykować, co? – zapytała, nie rozumiejąc jego tonu. Przecież będzie widział się z nią wcześniej, to chyba dobrze.
 – No tak, tak – przytaknął szybko. – Ale… a… – Zamachał palcem w powietrzu, motając się przy wskazywaniu; raz na łóżko, raz na nią. Lili rozbawiło trochę jego zakłopotanie i niemoc w wyrażeniu tego, ale właściwie tylko sobie mogła zawdzięczać to, że bał się cokolwiek wspomnieć o jej tajemnicy.
 – Dziękuję ci za to. – Uśmiechnęła się lekko, ale szczerze. Nie mogła znaleźć słów, które przecisnęłyby się jej jeszcze przez gardło. Doceniała to, że Kasjan przyszedł do niej, przytulił ją i posiedział, nie żądając od niej żadnych wyjaśnień. Zrozumiał, kiedy nie powiedziała nic. Lili zastanawiała się nad tym czy nie wyznać mu prawdy, ale nie potrafiła wydobyć z siebie tych słów. Zwłaszcza, że musiałaby opowiadać całą tę historię, przy której wspomnieniu, nawet bardzo tego nie chcąc, zawsze zalewała się łzami.  
 – Nie ma sprawy – odezwał się jeszcze, a potem odwrócił. Jednak na moment jeszcze spojrzał w jej kierunku. Posłał jej ciepły uśmiech i zapewnił: – Gdybyś chciała, to zawsze możesz przyjść i się wygadać. Ale to tylko jeśli chcesz. – Potem zniknął za drzwiami.
 – Wiem – powiedziała cicho, kiedy już nie mógł tego usłyszeć.

   Poprawił skórzaną kurtkę, zasuwając ją pod szyję. Wsadził ręce w kieszenie i potrząsnął głową, aby wstrętne kosmyki włosów nie łaskotały go po twarzy i nie zasłaniały widoczności. Doszedł do wniosku, że skoro już tu jest i musi wykonać to z pozoru banalne zadanie, to wcześniej zanim stąd odejdzie, pozwiedza okolice. Miał też nadzieję, że mały spacer orzeźwi jego umysł, obdarowując nowymi pomysłami na zrealizowanie misji. Rozglądał się po drodze, obserwując domy i zatapiając się w rozmyśleniach jak to jest tu mieszkać; zarabiać na życie, wszystko robić samemu, nie używając magii.”Ludzie muszą być tu bardzo wkur…zeni – pomyślał”. Musi mu się udać, bo inaczej nie wróci do siebie. Dobrze o tym wiedział i cieszył się, że nie ma określonego terminu na wykonanie zadania. Czas nigdy nie należał do jego sprzymierzeńców, więc nie czuł presji, bo tym razem go nie gonił. Motywację stanowił jednak powrót do swojego świata, ludzi których zna i do tego słodkiego lenistwa, które tak ubóstwiał. Odebranie magii naprawdę go przygnębiało. Zwłaszcza, że Arkadius, który go tu wysłał, nie ograniczał się w tym, aby nie użyć magii na nim. Do teraz czuł jeszcze ten ogień na dłoni. A świadomość, że nie mógł go ugasić, potęgowała w nim uczucie niemocy. Właśnie takie magii potrzebował do spalenia biblioteki. Właśnie chyba dlatego mu ją zabrano, bo nie może być tak łatwo. Kopnął napotkany kamień, a ten podleciał go góry i upadł, przedtem odbijając się kilka razy o podłogę.
 – Wstrętne kamienie – zaklął.

   Lili z ulgą odetchnęła, kiedy nie zobaczyła kurtki Darii na wieszaku przy drzwiach wejściowych. Nie musiała się lękać, że ją teraz zobaczy. Istniała jeszcze możliwość, że w każdej chwili wróci do domu. Liczyła jednak, że tym razem zostanie u kogoś. Zaparzyła sobie herbaty i usiadła na kanapie, wyciągając nogi przed siebie, opierając je o oparcie. Powoli traciła cierpliwość do Darii. Tym razem wyjątkowo ją zdenerwowała. Sama doprowadziła do niekomfortowej sytuacji z Sebastianem, a napadła na niego jak wściekła kuna. Zwykle jeżeli już się odezwała, to próbowała wytłumaczyć na spokojnie, że nie powinna wrzucać wszystkich do jednego worka, ale dziś sytuacja tyczyła jej brata i nie pozwalała go wyzywać. Zwłaszcza, że aż tak sobie na to nie zasłużył. Przynajmniej według opinii Lili. A Kasjan? W ostatnich dniach pokazał jej swoje inne oblicze, sprawiając że w głowie brunetki wykreowała się zupełnie odmienna opinia o nim. Aż nie mogła się Nadziwić tym, jak bardzo go nie znała i jak źle oceniała. Zarzucała innym złe zachowanie, a nawet sama ich dobrze nie poznała i patrzyła na nich tylko przez pryzmat kilku nieudanych zachowań. Wcześniej nie czuła żadnych uczuć względem Darii czy Kasjana. Może jedynie niechęć do rozmów z nimi, spędzania czasu. Mając wrażenie, że kompletnie jej nie rozumieją i mają inne zainteresowania. Teraz wiedziała, że nie trzeba wspólnych pasji, aby się z kimś dogadać. Ale empatii, zrozumienia i trochę otwartości. Zaskoczyło ją to, jak bardzo zbliżyła się do Kasjana w ciągu ostatnich dni. Nawet do tego momentu, że wahała się nad tym czy nie wyjawić mu swojej małej tajemnicy, którą tak skrzętnie przed wszystkimi ukrywa. Coś w głębi duszy ją blokowało. Tu nie chodziło o to, że mu nie ufała. Wiedziała, że nikomu nie powie. Nie mogła sobie przypomnieć, kiedy ostatnio powiedziała komuś o swoich uczuciach, przeżyciach, o których nikt wcześniej nie miał pojęcia. Chyba odzwyczaiła się od tego i to spowodowało, że mówienie o osobistych rzeczach stało się dla niej tak obce. Sebastiana w to nie wliczała. On doskonale znał jej uczucia i właściwie należał do dwóch osób, których obdarzała takimi informacjami. A teraz był tylko jedną…
 – Cześć! – Usłyszała od progu wesoły głos szatyna.
 – Hej! – odezwała się z takim samym entuzjazmem. Tak jakby jej go przelał… – Jak randka? – zagaiła.
 – Świetnie, właśnie dzięki niej odkryłem nową knajpę – odpowiedział, siadając na fotelu tuż przy niej. – A na początku Karolina zaprowadziła mnie w takie… – zatrzymał się na moment, aby znaleźć dobre określenie – cudowne miejsce, że aż sam się dziwię, że wcześniej nie zwracałem uwagi na takie rzeczy. W dodatku strasznie sporą wiedzę ma w tym temacie –  dodał podekscytowany, a zarazem zdziwiony. – Wiesz, że w naszym mieście są jakieś ruiny zamków? Albo jakieś stare, opuszczone domy? Prawie się posikałem jak jakiś gościu z jednego wylazł. Aż Karolina mnie wyśmiała. – Zaśmiał się z siebie. Lili nie potrafiła ukryć radości.
 – To chyba cienias jesteś – przedrzeźniała go. Kasjan przez chwilę nic nie powiedział, po raz drugi zaskoczony jej słowami.
 – Czy ty wątpisz w moją męskość i odwagę? – spytał żartobliwie.
 – Tak trochę – przyznała po krótkim przeglądzie. Wybuchła śmiechem zanim cokolwiek zdążył powiedzieć.
   Kasjan pokręcił głową, patrząc jak skręca się ze śmiechu. Uśmiechnął się dziś po raz kolejny, ciesząc się że jego znajomość z Lili się polepsza. Po kilku dniach od wspólnego zamieszkania, widział jak bardzo się od nich izoluje i wypełnia sobie czas tylko nauką. Lubiła być sama. Nie liczył na żadną przyjaźń z współlokatorkami, ale chciał mieć możliwość odezwania się do nich. Już prędzej z Darią łapał wspólny kontakt, choć często wręcz stanowiła dla niego coś w rodzaju tykającej bomby. Nigdy nie miał pewności, że zaraz nie wybuchnie i nagle nie zacznie rzucać w niego wyzwiskami. Musiał uważać na każde słowo. Może to właśnie z Lili odnalazł wspólny język?
 – A może wybierzesz się ze mną na historyczną wędrówkę? – zapytał z nadzieją na wspólny wypad.
   Lili przestała się śmiać.
 – A od kiedy interesujesz się historią?
 – W takim razie potraktuj to jako zwiedzenie nowych miejsc, bo faktycznie… mało pamiętam z tego, co powiedziała mi Karolina. To jak?
 – W sumie, czemu nie? 
--------------
   Tak, tak wiem, że nie wywiązałam się z mojego postanowienia, ale postaram się to zrobić w tym miesiącu. A jak nie w tym to może w czerwcu. W maju mam matury i jednak wolałabym się skupić na nich. Potrzebuję jakiejś motywacji do uczenia. Poza tym życzę wszystkim odwiedzającym wesołych świąt i mokrego poniedziałku, o ile pogoda nie będzie w tym szybsza :)

PS Powracam ze swoją ankietą, bo chyba teraz już działa.

8 komentarzy:

  1. Jestem ekspresowo, jak na mnie;D Ale wykorzystałam fakt godzinnej jazdy w pociągu i przeczytałam. W sumie najczęściej czytam Twoje rozdziały własnie tam:D No, ale nie ważne.
    Powieszę Cię za majtki na suchej gałęzi za niewykonanie planu i jeden rozdział w tamtym miesiącu! No chyba, że rzeczywiście w czerwcu dodasz dwa. Kwiecień i maj Ci daruję ze względu na te matury;D Ucz się ucz, bo nici z Polibudy:D

    Znowu nie na temat. Wracam do rozdziału. A więc... Bardzo dobrze widać jak Kasjan i Lili się przed sobą otwierają. Na początku to ich wspólne mieszkanie było czymś na zasadzie zwykłego współlokatorstwa i wspólnego płacenia rachunków. Teraz powoli zaczyna się tu tworzyć przyjaźń i to jest świetne. Wspólne mieszkanie zbliża albo oddala ludzi. Ich zbliżyło. A to przecież jeszcze nie koniec! Wyczuwam tu początek pięknej przyjaźni i sądzę, że prędzej czy później Kasjan zdoła zachęcić Lili do mówienia i dowie się jaką tajemnicę dziewczyna tak głęboko skrywa. Jestem przekonana, że tak będzie! ;)
    Co do Darii, nazwanie jej tykającą bombą jest chyba bardzo adekwatne. Po niej niczego nie można się spodziewać. Raz miła, cała w skowronkach a zaraz wrzeszczy, krzyczy i cholera wie co jeszcze. Nigdy nic z nią nie wiadomo i wcale się nie dziwię, że Lili nie wytrzymała. Sebastian nic Darii nie zrobił, więc skąd ta nienawiść? Wrzucanie wszystkich facetów do jednego worka było poniżej poziomu. Daria chyba ma do nich wielki uraz...
    No i ucieszyło mnie pojawienie się tego podpalacza. nadal nie wiemy co to za typ i o co mu chodzi z tą fantastyką, ale chociaż wiadomo po co to robi - by wrócić do domu. No i podoba mi się pomysł z tą magią. Był bardzo zaskoczony, że ludzie potrafią bez niej żyć, a to oznacza, że w jego świecie jest całkowicie inaczej. Ciekawa jestem tego świata;D

    Pozdrawiam! ;*
    Bierz się do naukiiiiiiii!!!!!

    Wystarczająco motywujące? :D Haha wiem, ze nie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś tak groźna w swych groźbach, że chyba naprawdę pójdę się uczyć :D. Właśnie pamiętam, ale ostatnio rzadko Ci to umożliwiam.
      Chyba coś z głębi mojej duszy samo próbuję doprowadzić Kasjana i Lili do przyjaźni, bo takiego planu nie było, ale jakoś tak wyszło. Jeżeli chodzi o fantastykę, to staram się na razie nie zdradzać o co chodzi, ale też nie pozostawiać Was we wrażeniu, że podpalacz odszedł gdzieś na zawsze. Nie, on jest... czuwa i knuje. Hm... nie wiem czy pokażę coś w tym drugim świecie, czy bohaterowie tam zawędrują, ale mogę coś nad tym pomyśleć i zobaczymy jak to wyjdzie :).

      Czyli nie będziesz zła, jeżeli nie pojawi się nic w maju?;P Ewentualnie po 19 maja - czyli prawdopodobnym końcu matur.

      Usuń
  2. Zapraszam gorąco na pierwszy rozdział 'Kiedy runie niebo'! (:
    http://kiedy-runie-niebo.blogspot.com/2015/05/iholding-out-for-hero.html
    Liczę na twoją szczerą opinię.
    Całuję!

    PS. Przepraszam, że nie pojawiłam się jeszcze z komentarzem. Spróbuję to nadrobić w najbliższym czasie, ale zbliża się koniec roku szkolnego, a chciałabym jak najlepiej wyjść z ocenami, więc mam nadzieję, że zrozumiesz. c:

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie myślałam, że będę miała więcej rozdziałów do nadrobienia, a tu tylko dwa rozdziały. Trochę nad tym ubolewam, bo chociaż nie mogłam się zmobilizować do komentowania, to poczytałabym jeszcze nawet kilka kolejnych rozdziałów.
    Kurde, coraz bardziej zastanawia mnie ten tajemniczy chłopak. Co zmusza go do tej całej "brudnej" roboty? I kim jest ten jego szef, skoro ma taką moc, aby go ukarać? Mam nadzieję, że to niedługo wyjdzie na jaw.
    Ja bym się raczej drugiego dna nie doszukiwała w tej sytuacji z Magdą. Zdarza się, że komuś coś wypada i wszystkie plany idą się bujać. Zwłaszcza, że miała smutny głos, a zwykle jest wesołą osobą.
    Zastanowiło mnie natomiast to, co powiedział Kasjan. Jestem ciekawa, co takiego przeżył w życiu, co kazało mu nabrać ostrożności.
    Lili mnie zaskoczyła, że jednak postawiła się Darii. Do tej pory wydawała mi się oazą spokoju i osobą, która raczej unika takiej bezpośredniej konfrontacji. Ten wybuch wcale do niej nie pasował, a jego intensywność była bardzo zastanawiająca. Dobrze, że mogła znaleźć w Kasjanie wsparcie. Chwilowe, bo chwilowe, a jednak. Ich wzajemne relacje ewidentnie się polepszyły.
    Ciekawe co wyniknie z tej wycieczki.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba zapomniałaś o moim tempie dodawania rozdziałów :d. Miło mi czytać,że chciałabyś więcej. Pracuję nad tym :). Na pewno kimś fantastycznym :P. Co zmusza? Zrobił coś złego i szef mu karze, jeżeli on nie chce zostać ukarany, to mogę zdradzić, bo już z opowiadania to wynikło. Powiedzmy, że też jestem spokojną osobą, ale czasem wybucham... i te wybuchy, kiedy są bardzo szczere, bolą i mnie, i często jest po tym płacz, a raczej był. Teraz staram się panować. Lili po prostu broniła brata i już nie mogła wytrzymać, że Daria panoszy się po domu, jakby była pełnoprawną właścicielką.

      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  4. Popieram myślenie Kasjana. Lepiej garstka szczerych, niż tłumy sztucznych i zakłamanych.
    '- Nie oszukuję się" - cię, choć może w tym przypadku "się", ale ten dialog był jakiś taki sztuczny, mało naturalny, niby o prostym temacie, a za bardzo zagmatwany.
    Robisz błędy w dialogach. Większość je robi, ale skoro już jestem i mam chwilę, to wytłumaczę na czym polega jeden z takich błędów, który u ciebie jest nagminnie obecny.
    - Dasz radę Kasjan. - Zaśmiała się cicho. Spojrzał na nią bez słowa.
    W tym przypadku powinno być to podzielone.
    - Dasz radę Kasjan. - Zaśmiała się cicho.
    Spojrzał na nią bez słowa.
    Powód podzielenia: Ona mówi, ona się śmieje, ale już on patrzy i milczy..
    Daria jest naprawdę dzika. Jakaś taka nienormalna. O wszystko ma pretensje i wszystko wyolbrzymia.
    Ciekawe mają hobby - zwiedzanie budynków opuszczonych. Mam kolegę co fotografuje takie budynki. Ja z kolei jako dziecko się po takich miejscach, piwnicach, strychach, dachach i cmentarzach szlajałem. Ale to też do czasu, dopóki się nie zamknąłem w jednym z takich miejsc. Oczywiście powodem zerwania z tym hobby nie był strach, bo ten szybko odszedł w zapomnienie, ale zanim mnie kumplowie z takiej dziury w podłodze wyjęli, to minęło kilka godzin i wróciliśmy do domu w środku nocy.

    skradzione-dziecko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dziękuję. Nie widziałam wcześniej tej zasady, choć kiedyś mnie zastanawiało, jak to właśnie z tym jest. Uwierz mi, takie osoby jak Daria niestety istnieją ;p. Cóż faktycznie ciekawa przygoda i pewnie dla dziecka trochę straszna. U mnie jakoś mało takich opuszczonych miejsc, ale nie są raczej straszne i ja nie mam takiego hobby, jak tutaj w opowiadaniu :). Pozdrawiam

      Usuń
  5. Boże jak mnie jarają takie wyprawy po budynkach opuszczonych, piwnicach, strychach i wszystko co straszne. No teraz to już mniej, bo jednak człowiek na starość dojrzewa, ale... ciekawie i bardzo dobrze, że wplotłaś tu taką akcje.
    Gdybym miała taką współlokatorkę jak Daria, to bym ją trzasła, albo drzwiami przytrzasła, że niby niechcący. (Tak wiem, pisze się przytrzasnęła, ale to było naumyślnie).
    Za to Kasjana jak już mówiłam bym postawiła w kuchni, a ja bym tam usiadła, przy stole, z nóżkami do góry i otwierała tylko buźkę mówiąc "Am, daj am" xD Naprawdę wzięłabym go do domu, słodziak taki z niego <3

    OdpowiedzUsuń