Już od piętnastu minut niespokojnie
kręcił się w kółko. W pomieszczeniu, w
którym przebywał; stała zakurzona, dwuosobowa kanapa, wąskie łóżko i mały
stolik, a także niewielka lodówka i kuchenka gazowa. Chłopak już zdążył się
przekonać jak bardzo potrafi ogrzać rękę. Tam, gdzie on mieszkał, nie miał
dostępu do czegoś takiego. Wszystko robiło się wręcz na pstryknięcie palcem. Tu
jednak nie mógł. Podłoga wyściełana szarą wykładziną. A kolor ścian zmierzał ku
szarości. To wszystko sprawiało, że tracił motywacje na wykonanie zadania, ale
musiał je zrobić. Dobrze o tym wiedział. Oprócz drzwi wejściowych, stały też drugie,
prowadzące do łazienki, w której ciasno stały: prysznic, toaleta i umywalka. Miejsce,
w którym mieszkał, nigdy nie nazwałby okazałym. „Lepsze to niż nic – powtarzał
sobie”. Choć wierzenie w to szło mu naprawdę opornie. Wątpił, aby jego „szef”
nie mógł załatwić mu lepszego miejsca. „No tak… to pewnie kara – tłumaczył
sobie”. Walnął pięścią w stół, przypominając sobie, co takiego zrobił. Szybko
tego pożałował, bo wbił rękę w kant stołu.
Usiadł na łóżku i spojrzał przed siebie w
niewielkie drzwi. Musiał opracować plan, tak aby w końcu się udał. Nie mogło to
wszystko zakończyć się fiaskiem. To przecież ostatnia szansa. Zmarnował dwie
próby. Dwa cholerne błędy… Czuł, że zegar wciąż tyka i przypomina o tym, co się stanie, kiedy tego nie wykona. W
mieście zostały jeszcze dwie biblioteki i jedno muzeum. Szybko podsumował swoje
sukcesy i doszedł do wniosku, że jest w połowie. Miał plan odnośnie biblioteki,
ale nie wiedział czy tak łatwo będzie z muzeum. W dodatku rozniosło się wieść,
że ktoś podpala biblioteki. Musiał działać szybko. W przeciwnym razie
pozostanie mu tylko poczuć jak ogień pali jego skórę, a ubrania wtapiają się w
ciało.
Właśnie wlewała gorącą wodę do kubka, aby po
chwili móc cieszyć się dobrą kawą, kiedy z pokoju wyszedł Kasjan, przeciągając
się, pokazując przy tym jak bardzo dobrze mu się spało. Przywitał ją szerokim
uśmiechem. Lili nie musiała się zmuszać, aby go odwzajemnić. Odsunął krzesło i
usiadł na nim, przypatrując się współlokatorce.
– Coś nie tak? – spytała trochę zawstydzona jego
penetrującym wzrokiem.
– Nie. Wszystko tak. – Uśmiechnął się, a
brunetka spojrzała na niego zdezorientowana przez tą wypowiedź. Upiła łyk
swojej kawy. – Dobra?
– Tak – odezwała się po chwili. Chciała go
zapytać czy też chce, ale nie potrafiło jej to przejść przez usta. „Ma blisko
wodę i pewnie sam mógłby to zrobić jeżeliby chciał. Z drugiej strony, to miłe
zrobić coś dla kogoś – pomyślała”.
– Telefon ci chyba dzwoni – odezwał się.
Brunetka faktycznie usłyszała dźwięk swojej komórki. Wstała bez słowa i prędko
poszła w kierunku pokoju. Kasjan
obejrzał się za siebie, kiedy zniknęła upił łyk jej kawy. Skrzywił się. – Jak
można dawać tyle cukru? – powiedział sam do siebie. – Chyba tylko po to, aby
nikt się nie skusił i nie wypił jej kawy – dodał. – Sprytna jest – pochwalił
ją.
– Tak? – spytała zaraz po tym jak wcisnęła
zieloną słuchawkę.
– Cześć, przepraszam cię, ale chyba nie mogę
się dziś spotkać. – Usłyszała głos Magdy. – Bardzo chciałam, ale wypadło mi coś
ważnego. Przepraszam – tłumaczyła się. – Muszę jechać do rodziców, stało się
coś ważnego. Spotkamy się na uczelni to ci powiem. Przepraszam. – Lili nie
wątpiła w prawdomówność koleżanki, bo jej głos tak często wesoły, teraz brzmiał
naprawdę smutno, niewątpliwie odzwierciedlając jej uczucia.
– Dobrze, nie ma sprawy – odezwała się krótko.
– To coś poważnego, co się stało? – spytała po chwili, trochę martwiąc się o
koleżankę. Lili sama zaskoczyła się tym pytaniem. Już od dawna nie wnikała w
niczyje problemy, prywatne sprawy. Może tylko ostatnio z Kasjanem i Darią.
– Naprawdę powiem w poniedziałek. Przepraszam
i cześć – pożegnała się szybko.
– Cześć. – Jednak nie była pewna czy
usłyszała jeszcze jej pożegnanie.
Odłożyła telefon i wróciła do kuchni, przypominając sobie o kawie.
Kasjan od razu zauważył, że coś jest nie
tak. Lili wyszła z pokoju, pogrążona w rozmyśleniach. Chłopak nie wiedział czy
powinien pytać o co chodzi. Jednak tak bardzo intrygowała go jego
współlokatorka. Wiedział, że ma tajemnice i chyba nie tak łatwo sprawić, aby o
nich opowiedziała. Widział, że to ją przygnębia i chciał wiedzieć, co tak
bardzo ukrywa. Może byłby w stanie jej pomóc? Raczej nie miał problemów z
nawiązywaniem kontaktów, chociaż miewał różne gafy i nie do końca zachowywał
się tak jak trzeba dla przyjaciół, ale miał już swoje dwadzieścia cztery lata i
czegoś się w życiu nauczył. Wiedział, że sukcesy, sława, pieniądze i inne
rzeczy mogą przeminąć, ale prawdziwa przyjaźń nigdy, dlatego uważał na to komu
ufa i czy ten ktoś naprawdę ma szczere intencje wobec niego. Dlatego może też
tak mało ludzi przy nim zostało, bo szatyn nie chciał tracić swojego czasu na
zadawanie się z kimś, dla kogo wcale się nie liczył?
– Chyba zostanę w domu – odezwała się po
chwili, nie odrywając wzroku od kawy. – Miałam wyjść z koleżanką, ale coś
ważnego jej wypadło.
– Czy oby na pewno ważnego? – spytał
podejrzliwie. Już nieraz przejechał się na tym, że ktoś umawiał się z nim, a
potem odwoływał, aby spotkać się z kimś innym. Tak, jakby on stawał się tą
ostatecznością, więc kiedy w zasięgu ukazywała się lepsza opcja, to po prostu
on szedł w odstawkę.
– Tak, miała smutny głos jak to mówiła.
– Może udawała?
– Nie, raczej nie.
– Wiesz, lepiej się nie oszukiwać. – Choć nie
były to miłe słowa, to Kasjan wolał szczerość w relacjach.
– Nie oszukuję się – powiedziała trochę
zdenerwowana. – Zawsze jest wesoła i
naprawdę musiało coś się stać. To jej zależało na tym wyjściu.
– OK. Przepraszam. – Wycofał się. – Może
trochę pochopnie podszedłem do tego. Po prostu wiele mnie w życiu kopnęło i ten
ból każe mi być podejrzliwym.
Lili zaskoczona spojrzała na szatyna,
powodując, że to teraz on pod wpływem jej wzroku, spojrzał w stół.
Zainteresowało ją to, co powiedział. Zwykle raczej wydawał się wesoły i może
nieco zdenerwowany, kiedy coś mu się nie udało. Teraz jednak to on brzmiał
tajemniczo. Musiała przyznać, że przez te parę dni poznała go lepiej niż w
ostatnim czasie. Chciała spytać o co chodzi, ale przypomniała sobie, że ona też
mu czegoś nie powiedziała, więc pewnie nie omieszka się jej o tym przypomnieć.
Wbiła, więc wzrok z powrotem w kubek. Drgnęła, kiedy nagle rozległo się głośne
brzmienie metalowej piosenki.
– Cześć
– Odebrał od razu, a szeroki uśmiech, spowodował, że Lili wiedziała kto
dzwoni. Przynajmniej się domyślała. – Jasne. 16 jak najbardziej – odparł
zadowolony. – Poczekaj. – Rozejrzał się po kuchni i odwrócił w stronę dziennego
pokoju. Złapał zeszyt i swój niewielki długopis, który znajdował się po prostu
wszędzie… dlatego może Kasjan nie miał nigdy problemów ze znalezieniem go,
kiedy potrzebował coś zanotować. – „Kiedy wpadniesz w otchłań codzienności, to
zapomnisz o tym, co cię wokół otacza.” – przeczytał na głos, to co napisał. –
Co? – spytał, jakby nic z tego nie rozumiejąc. – Ale… – chciał zaoponować,
jednak mniej entuzjastycznym głosem zakończył rozmowę: – do zobaczenia.
Odłożył telefon do kieszeni i wpatrywał się
w zapisane zdanie. Brunetka również nie zrozumiała o co chodzi i nie wiedziała
czy może zapytać. Kasjan ją jednak wyręczył, kiedy zobaczył że mu się przygląda.
– Karolina powiedziała, że mnie gdzieś
zabierze, a to jest mała podpowiedź gdzie – wyjaśnił. – Tylko, że to jest
rozległe określenie – jęknął, okazując niezadowolenie z nierozwiązanej zagadki.
– Na pewno nie do kina, teatru, nie na spacer
po parku – odrzucała propozycje, starając się pomóc.
– Miał być jakiś spacer – odezwał się
spokojniejszym tonem, odsuwając od siebie sfrustrowane emocje. – To może być
każde miejsce… Lili. – Ściągnął brwi do dołu i wargi ułożyły się w podkowę.
Opadły ramiona. Brunetka uśmiechnęła się lekko, widząc w nim małe dziecko,
które nie może odkryć, co to za niespodziankę przygotowali mu jego rodzice.
– Dasz radę Kasjan. – Zaśmiała się cicho.
Spojrzał na nią bez słowa.
– Przytul mnie – jęknął, udając że to przeżywa
teraz straszny dramat i potrzebuje wsparcia.
„
Przytul? – powtórzyła w głowie”. Tego przecież nie robi się od tak. To rodzaj
bliskości. Polega na objęciu, na przytuleniu kogoś. Na podzieleniu się swoim
ciepłem. Bezwzględnie to forma dotyku, której Lili właściwie nie używała
pierwsza. Zwykle to ją przytulano, ściskano. Nawet Kasjan ostatnio uczynił te
ruch w jej stronę, ale czy teraz będzie oczekiwał, że i ona się do niego
przytuli? Uścisk dawał poczucie wsparcia i bezpieczeństwa, ale też Lili nigdy
nie szastała takim dotykiem na prawo i lewo, stwierdzając, że to coś
ważniejszego niż podanie ręki. Uważała, że objęcie pasuje raczej do przyjaciół
albo między bliskimi osobami. Kasjan to jednak współlokator, z którym może
poprawiła ostatnio kontakty, ale nie aż tak, aby nazwać go kimś bliższym.
Porównać do Sebastiana, Martina…
Nawet nie zauważyła, jak bardzo zagłębiła
się w tych przemyśleniach nad trochę banalną sprawą dla Kasjana. Dostrzegł, że
Lili coraz wolniej mieszała kawę, w której już na pewno rozpuścił się cukier.
Miał wrażenie, że powiedział coś nie tak, dlatego zaczął analizować swoje
ostatnie zdania. Czuł się winny, że dziewczyna tak nagle zamilkła.
– Coś się stało? – zapytał, przypatrując jej
się dokładnie. Spojrzała na niego od razu, zlękniona że zauważył jej
zamyślenie.
– Nie, nie. – Na dowód swoich słów uśmiechnęła
się lekko.
– Lili, ja nie jestem głupi. – Dziewczyna
wyczuła w jego głosie coś, co pozwalało jej pomyśleć, że poczuł się skrzywdzony
jej kłamstwem. – Wiem, ze może nie
wyglądam, ale… – Czekała zaciekawiona, aż dokończy. Wypuścił jednak powietrze,
nie zamierzając dokończyć zdania. – Po prostu wiedz, że możesz mi powiedzieć
wszystko. Oczywiście jeżeli będziesz chciała. – Uśmiechnął się lekko.
Odwzajemniła to, ale nie zamierzała mu teraz wyznawać swoich tajemnic. Czuła,
że byłoby to na siłę. Trochę jak zapłata za okazane zaufanie. – Strasznie
tajemnicza jesteś. – Nie potrafił się powstrzymać, aby nie wyjawić swojej
uwagi.
Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Zmieszała
się, w końcu upijając resztki kawy, chociaż wcale nie chciało jej się pić.
Musiała po prostu coś zrobić, aby odwrócić uwagę od tej niezręcznej uwagi.
Kasjan nie liczył na odpowiedź, dlatego też poszedł do pokoju pod pretekstem
ubrania się i posprzątania, aby dać prywatności współlokatorce.
Nie zdążył jednak dojść do pokoju, kiedy
drzwi wejściowe zamknęły się z hukiem. „Burza Daria – pomyślał. – A było tak
pięknie…” Zastanowił się czy nie lepiej, aby jednak sobie stąd poszedł. Tylko
czy powinien zostawiać Lili z nią? Zdjęła tylko biały płaszcz i kozaki, a potem
weszła zdenerwowana do pokoju.
– Co się tak gapisz?! – niemal krzyknęła w
stronę Kasjana. Szatyn pożałował, że się nie wycofał do pokoju. – I po co znowu
był tu ten Sebastian? – skierowała swoje pytanie do Lili. Brunetka spojrzała na
nią zaskoczona, pozostawiając swoje myśli daleko.
– Bo to mój brat? – spytała retorycznie.
– Ale ja sobie nie życzę tu tego zboczeńca!
– Co cię w tyłek ugryzło? – zapytał zaskoczony
Kasjan. Darię zdecydowanie cechowało wybuchowość, ale tę uwagę powinna zostawić
sobie dla siebie. To nie tylko jej mieszkanie.
– Bo każdy facet to zboczeniec! – krzyknęła.
– Może nie powinnaś chodzić w krótkich
koszulkach odsłaniających tyłek po domu, a potem dziwić się, że ktoś na ciebie
spogląda? – spytała kąśliwie Lili.
Kasjan nie spodziewał się tak odważnej uwagi
od współlokatorki. Zwykle to ona zażegnywała konflikty. Zgadzał się z opinią
Lili, ale nie chciał powodować sporów. Jednak wcale nie dziwił się wybuchowi
dziewczyny. W końcu Darii poprzestawiało się coś chyba w głowie i robi z siebie
królową tego mieszkania. Widział, że dziewczyna tak samo zdziwiła się słowami
Lili jak on. Ucieszył się, że odebrały jej mowę.
– Mój dom i mam prawo chodzić, jak mi się
podoba!
– W takim razie przyjmij do wiadomości, że my
też mamy znajomych, przyjaciół, rodzinę i nie mam zamiaru wysyłać ci dwa
tygodnie wcześniej powiadomienia, że ktoś chce nas odwiedzić! – Kasjan po raz
pierwszy usłyszał krzyk Lili. Zawsze miał ją w swoim mniemaniu jako cichą,
spokojną, trochę tajemniczą współlokatorkę, która panuje nad emocjami.
Widział jak Daria wytęża swoje półkule
mózgowe, aby wytworzyły jakąś odpowiedź dla niej, ale nic z tego. Z jej ust wydobyło
się tylko prychnięcie. Trzasnęła drzwiami, ukazując swoją niemoc. Kasjan od
razu zwrócił twarz w kierunku Lili. Dziewczyna ominęła go prędko, chcąc jak
najszybciej znaleźć się w swoim pokoju. Zawsze taki wybuch emocji, wymagał od
niej odwagi i choć często przy szczerych słowach zbierało jej się na płacz, tak
teraz po prostu musiała się uspokoić. Przecież powiedziała tylko prawdę, która
nie powinna zranić Darii. Tylko raniące, choć szczere słowa, wymagały od Lili
wysiłku, że gdy tylko zamykała się w pokoju, wybuchała płaczem. Często padały
po śmierci Martina.
– Lili? – Kasjan zapukał do drzwi, czekając na
odpowiedź. Nie usłyszał żadnej. Zastanowił się chwilę i w końcu nacisnął
klamkę, zaglądając do środka pokoju.
Dziewczyna siedziała na łóżku, opierając się
o ścianę. Bezwiednie wpatrywała się w jakiś prostokątny skrawek papieru,
przypominający zdjęcie. Szatyn stwierdził, że skoro nie słyszy żadnych krzyków,
że powinien opuścić jak najprędzej to pomieszczenie, zanim ona nie rozszarpie
go własnoręcznie, to chyba może zostać. Podszedł do niej ostrożnie, aby nie
spłoszyła się jego obecnością i miała czas, aby jednak go stąd wyrzucić. Kasjan
nie rozumiał, dlaczego sytuacja z Darią tak bardzo nią wstrząsnęła. Nie
wiedział czemu krople łez spływają po jej policzkach, a potem szyi, lądując na
jej ciele lub bluzce. Ciekawiło go trzymane w ręku zdjęciu. Usiadł tuż obok
niej i zobaczył, że na trzymanej fotografii; Lili jest ściskana przez
nieznanego mu chłopaka, o brązowych włosach i bladej cerze, który mając
przymknięte oczy wystawia język w kierunku brunetki. Kilka lat młodsza Lili,
uśmiecha się szeroko do obiektywu. Kasjanowi przemknęło przez myśl, że dopiero
ostatnio mógł zobaczyć coś na podobieństwo uśmiechu na jej twarzy.
– Lili, kto to jest? – spytał niepewnie
szatyn. Spodziewał się, że nie dostanie odpowiedzi, dlatego nie naciskał, kiedy
nic nie odpowiadała. Spojrzał na jej smutne oczy, które świeciły od łez. Kasjan
nie mógł się powstrzymać, aby nie objąć dziewczyny ręką i nie przytulić jej do
siebie. Nieco zaskoczyło go to, że nie oponowała i wręcz wtuliła się w jego
pierś. Głaskał ją delikatnie po plecach, czując się dla niej oparciem.
– Przepraszam. – Odsunęła się nagle i
przetarła oczy rękawem.
– Ej, nie rób tak. Umyj je lepiej, bo będą
szczypać – zaoponował. A Lili uśmiechnęła się lekko, choć Kasjan nie wiedział
dlaczego. Mimowolnie odwzajemnił radosny gest.
Oboje milczeli wpatrując się w siebie.
Właściwie brunet patrzył na Lili, a ona na zdjęcie, które wciąż trzymała w ręku.
Przeniosła wzrok na Kasjana i od razu dostrzegła mokrą plamę na jego ramieniu.
Nie miała wątpliwości, co do tego, że to jej łzy. Spojrzała na niego
przepraszająco, a on uśmiechnął się lekko, jakby chciał powiedzieć, że nic się
nie stało. Szatyn prawie podskoczył, kiedy nagle w jego kieszeni wręcz
zagrzmiała ulubiona piosenka, którą miał ustawioną na dzwonek.
– Tak? – Wstał i oddalił się do kuchni.
Lili jeszcze raz spojrzała na zdjęcie
Martina i uśmiechnęła się, wspominając moment, który został uwieczniony.
Schowała zdjęcie do szuflady i otarła resztki łez. „Powinnam pamiętać, ale
muszę też się podnieść i żyć dalej, bo on na pewno by tego chciał – powiedziała
zdecydowanie, mając nadzieje, że jej świadomość wreszcie tego posłucha”. Układała
pościel, kiedy do pokoju z powrotem wszedł Kasjan. Nie odezwał się ani jednym
słowem, tylko wpatrywał się w nią skupiony. Lili, nie mogąc wytrzymać tej ciszy
spytała:
– Coś nie tak?
– Nie, nic. Karolina chce się spotkać godzinę
wcześniej – wyznał bez cienia emocji.
– To chyba powinieneś się zaraz szykować, co? –
zapytała, nie rozumiejąc jego tonu. Przecież będzie widział się z nią
wcześniej, to chyba dobrze.
– No tak, tak – przytaknął szybko. – Ale… a… –
Zamachał palcem w powietrzu, motając się przy wskazywaniu; raz na łóżko, raz na
nią. Lili rozbawiło trochę jego zakłopotanie i niemoc w wyrażeniu tego, ale
właściwie tylko sobie mogła zawdzięczać to, że bał się cokolwiek wspomnieć o
jej tajemnicy.
– Dziękuję ci za to. – Uśmiechnęła się lekko,
ale szczerze. Nie mogła znaleźć słów, które przecisnęłyby się jej jeszcze przez
gardło. Doceniała to, że Kasjan przyszedł do niej, przytulił ją i posiedział,
nie żądając od niej żadnych wyjaśnień. Zrozumiał, kiedy nie powiedziała nic.
Lili zastanawiała się nad tym czy nie wyznać mu prawdy, ale nie potrafiła
wydobyć z siebie tych słów. Zwłaszcza, że musiałaby opowiadać całą tę historię,
przy której wspomnieniu, nawet bardzo tego nie chcąc, zawsze zalewała się
łzami.
– Nie ma sprawy – odezwał się jeszcze, a potem
odwrócił. Jednak na moment jeszcze spojrzał w jej kierunku. Posłał jej ciepły
uśmiech i zapewnił: – Gdybyś chciała, to zawsze możesz przyjść i się wygadać.
Ale to tylko jeśli chcesz. – Potem zniknął za drzwiami.
– Wiem – powiedziała cicho, kiedy już nie mógł
tego usłyszeć.
Poprawił skórzaną kurtkę, zasuwając ją pod
szyję. Wsadził ręce w kieszenie i potrząsnął głową, aby wstrętne kosmyki włosów
nie łaskotały go po twarzy i nie zasłaniały widoczności. Doszedł do wniosku, że
skoro już tu jest i musi wykonać to z pozoru banalne zadanie, to wcześniej
zanim stąd odejdzie, pozwiedza okolice. Miał też nadzieję, że mały spacer orzeźwi
jego umysł, obdarowując nowymi pomysłami na zrealizowanie misji. Rozglądał się
po drodze, obserwując domy i zatapiając się w rozmyśleniach jak to jest tu
mieszkać; zarabiać na życie, wszystko robić samemu, nie używając magii.”Ludzie
muszą być tu bardzo wkur…zeni – pomyślał”. Musi mu się udać, bo inaczej nie
wróci do siebie. Dobrze o tym wiedział i cieszył się, że nie ma określonego
terminu na wykonanie zadania. Czas nigdy nie należał do jego sprzymierzeńców,
więc nie czuł presji, bo tym razem go nie gonił. Motywację stanowił jednak
powrót do swojego świata, ludzi których zna i do tego słodkiego lenistwa, które
tak ubóstwiał. Odebranie magii naprawdę go przygnębiało. Zwłaszcza, że
Arkadius, który go tu wysłał, nie ograniczał się w tym, aby nie użyć magii na
nim. Do teraz czuł jeszcze ten ogień na dłoni. A świadomość, że nie mógł go
ugasić, potęgowała w nim uczucie niemocy. Właśnie takie magii potrzebował do
spalenia biblioteki. Właśnie chyba dlatego mu ją zabrano, bo nie może być tak
łatwo. Kopnął napotkany kamień, a ten podleciał go góry i upadł, przedtem
odbijając się kilka razy o podłogę.
– Wstrętne kamienie – zaklął.
Lili z ulgą odetchnęła, kiedy nie zobaczyła
kurtki Darii na wieszaku przy drzwiach wejściowych. Nie musiała się lękać, że
ją teraz zobaczy. Istniała jeszcze możliwość, że w każdej chwili wróci do domu.
Liczyła jednak, że tym razem zostanie u kogoś. Zaparzyła sobie herbaty i
usiadła na kanapie, wyciągając nogi przed siebie, opierając je o oparcie.
Powoli traciła cierpliwość do Darii. Tym razem wyjątkowo ją zdenerwowała. Sama doprowadziła
do niekomfortowej sytuacji z Sebastianem, a napadła na niego jak wściekła kuna.
Zwykle jeżeli już się odezwała, to próbowała wytłumaczyć na spokojnie, że nie
powinna wrzucać wszystkich do jednego worka, ale dziś sytuacja tyczyła jej
brata i nie pozwalała go wyzywać. Zwłaszcza, że aż tak sobie na to nie
zasłużył. Przynajmniej według opinii Lili. A Kasjan? W ostatnich dniach pokazał
jej swoje inne oblicze, sprawiając że w głowie brunetki wykreowała się zupełnie
odmienna opinia o nim. Aż nie mogła się Nadziwić tym, jak bardzo go nie znała i
jak źle oceniała. Zarzucała innym złe zachowanie, a nawet sama ich dobrze nie
poznała i patrzyła na nich tylko przez pryzmat kilku nieudanych zachowań.
Wcześniej nie czuła żadnych uczuć względem Darii czy Kasjana. Może jedynie
niechęć do rozmów z nimi, spędzania czasu. Mając wrażenie, że kompletnie jej
nie rozumieją i mają inne zainteresowania. Teraz wiedziała, że nie trzeba
wspólnych pasji, aby się z kimś dogadać. Ale empatii, zrozumienia i trochę
otwartości. Zaskoczyło ją to, jak bardzo zbliżyła się do Kasjana w ciągu ostatnich
dni. Nawet do tego momentu, że wahała się nad tym czy nie wyjawić mu swojej
małej tajemnicy, którą tak skrzętnie przed wszystkimi ukrywa. Coś w głębi duszy
ją blokowało. Tu nie chodziło o to, że mu nie ufała. Wiedziała, że nikomu nie
powie. Nie mogła sobie przypomnieć, kiedy ostatnio powiedziała komuś o swoich
uczuciach, przeżyciach, o których nikt wcześniej nie miał pojęcia. Chyba
odzwyczaiła się od tego i to spowodowało, że mówienie o osobistych rzeczach
stało się dla niej tak obce. Sebastiana w to nie wliczała. On doskonale znał
jej uczucia i właściwie należał do dwóch osób, których obdarzała takimi
informacjami. A teraz był tylko jedną…
– Cześć! – Usłyszała od progu wesoły głos
szatyna.
– Hej! – odezwała się z takim samym
entuzjazmem. Tak jakby jej go przelał… – Jak randka? – zagaiła.
– Świetnie, właśnie dzięki niej odkryłem nową
knajpę – odpowiedział, siadając na fotelu tuż przy niej. – A na początku Karolina
zaprowadziła mnie w takie… – zatrzymał się na moment, aby znaleźć dobre
określenie – cudowne miejsce, że aż sam się dziwię, że wcześniej nie zwracałem
uwagi na takie rzeczy. W dodatku strasznie sporą wiedzę ma w tym temacie – dodał podekscytowany, a zarazem zdziwiony. –
Wiesz, że w naszym mieście są jakieś ruiny zamków? Albo jakieś stare,
opuszczone domy? Prawie się posikałem jak jakiś gościu z jednego wylazł. Aż
Karolina mnie wyśmiała. – Zaśmiał się z siebie. Lili nie potrafiła ukryć
radości.
– To chyba cienias jesteś – przedrzeźniała go.
Kasjan przez chwilę nic nie powiedział, po raz drugi zaskoczony jej słowami.
– Czy ty wątpisz w moją męskość i odwagę? –
spytał żartobliwie.
– Tak trochę – przyznała po krótkim
przeglądzie. Wybuchła śmiechem zanim cokolwiek zdążył powiedzieć.
Kasjan pokręcił głową, patrząc jak skręca
się ze śmiechu. Uśmiechnął się dziś po raz kolejny, ciesząc się że jego
znajomość z Lili się polepsza. Po kilku dniach od wspólnego zamieszkania, widział
jak bardzo się od nich izoluje i wypełnia sobie czas tylko nauką. Lubiła być
sama. Nie liczył na żadną przyjaźń z współlokatorkami, ale chciał mieć
możliwość odezwania się do nich. Już prędzej z Darią łapał wspólny kontakt,
choć często wręcz stanowiła dla niego coś w rodzaju tykającej bomby. Nigdy nie
miał pewności, że zaraz nie wybuchnie i nagle nie zacznie rzucać w niego
wyzwiskami. Musiał uważać na każde słowo. Może to właśnie z Lili odnalazł
wspólny język?
– A może wybierzesz się ze mną na historyczną
wędrówkę? – zapytał z nadzieją na wspólny wypad.
Lili przestała się śmiać.
– A od kiedy interesujesz się historią?
– W takim razie potraktuj to jako zwiedzenie
nowych miejsc, bo faktycznie… mało pamiętam z tego, co powiedziała mi Karolina.
To jak?
– W sumie, czemu nie?
--------------
Tak, tak wiem, że nie wywiązałam się z mojego postanowienia, ale postaram się to zrobić w tym miesiącu. A jak nie w tym to może w czerwcu. W maju mam matury i jednak wolałabym się skupić na nich. Potrzebuję jakiejś motywacji do uczenia. Poza tym życzę wszystkim odwiedzającym wesołych świąt i mokrego poniedziałku, o ile pogoda nie będzie w tym szybsza :)
PS Powracam ze swoją ankietą, bo chyba teraz już działa.
PS Powracam ze swoją ankietą, bo chyba teraz już działa.
Jestem ekspresowo, jak na mnie;D Ale wykorzystałam fakt godzinnej jazdy w pociągu i przeczytałam. W sumie najczęściej czytam Twoje rozdziały własnie tam:D No, ale nie ważne.
OdpowiedzUsuńPowieszę Cię za majtki na suchej gałęzi za niewykonanie planu i jeden rozdział w tamtym miesiącu! No chyba, że rzeczywiście w czerwcu dodasz dwa. Kwiecień i maj Ci daruję ze względu na te matury;D Ucz się ucz, bo nici z Polibudy:D
Znowu nie na temat. Wracam do rozdziału. A więc... Bardzo dobrze widać jak Kasjan i Lili się przed sobą otwierają. Na początku to ich wspólne mieszkanie było czymś na zasadzie zwykłego współlokatorstwa i wspólnego płacenia rachunków. Teraz powoli zaczyna się tu tworzyć przyjaźń i to jest świetne. Wspólne mieszkanie zbliża albo oddala ludzi. Ich zbliżyło. A to przecież jeszcze nie koniec! Wyczuwam tu początek pięknej przyjaźni i sądzę, że prędzej czy później Kasjan zdoła zachęcić Lili do mówienia i dowie się jaką tajemnicę dziewczyna tak głęboko skrywa. Jestem przekonana, że tak będzie! ;)
Co do Darii, nazwanie jej tykającą bombą jest chyba bardzo adekwatne. Po niej niczego nie można się spodziewać. Raz miła, cała w skowronkach a zaraz wrzeszczy, krzyczy i cholera wie co jeszcze. Nigdy nic z nią nie wiadomo i wcale się nie dziwię, że Lili nie wytrzymała. Sebastian nic Darii nie zrobił, więc skąd ta nienawiść? Wrzucanie wszystkich facetów do jednego worka było poniżej poziomu. Daria chyba ma do nich wielki uraz...
No i ucieszyło mnie pojawienie się tego podpalacza. nadal nie wiemy co to za typ i o co mu chodzi z tą fantastyką, ale chociaż wiadomo po co to robi - by wrócić do domu. No i podoba mi się pomysł z tą magią. Był bardzo zaskoczony, że ludzie potrafią bez niej żyć, a to oznacza, że w jego świecie jest całkowicie inaczej. Ciekawa jestem tego świata;D
Pozdrawiam! ;*
Bierz się do naukiiiiiiii!!!!!
Wystarczająco motywujące? :D Haha wiem, ze nie :D
Jesteś tak groźna w swych groźbach, że chyba naprawdę pójdę się uczyć :D. Właśnie pamiętam, ale ostatnio rzadko Ci to umożliwiam.
UsuńChyba coś z głębi mojej duszy samo próbuję doprowadzić Kasjana i Lili do przyjaźni, bo takiego planu nie było, ale jakoś tak wyszło. Jeżeli chodzi o fantastykę, to staram się na razie nie zdradzać o co chodzi, ale też nie pozostawiać Was we wrażeniu, że podpalacz odszedł gdzieś na zawsze. Nie, on jest... czuwa i knuje. Hm... nie wiem czy pokażę coś w tym drugim świecie, czy bohaterowie tam zawędrują, ale mogę coś nad tym pomyśleć i zobaczymy jak to wyjdzie :).
Czyli nie będziesz zła, jeżeli nie pojawi się nic w maju?;P Ewentualnie po 19 maja - czyli prawdopodobnym końcu matur.
Zapraszam gorąco na pierwszy rozdział 'Kiedy runie niebo'! (:
OdpowiedzUsuńhttp://kiedy-runie-niebo.blogspot.com/2015/05/iholding-out-for-hero.html
Liczę na twoją szczerą opinię.
Całuję!
PS. Przepraszam, że nie pojawiłam się jeszcze z komentarzem. Spróbuję to nadrobić w najbliższym czasie, ale zbliża się koniec roku szkolnego, a chciałabym jak najlepiej wyjść z ocenami, więc mam nadzieję, że zrozumiesz. c:
W sumie myślałam, że będę miała więcej rozdziałów do nadrobienia, a tu tylko dwa rozdziały. Trochę nad tym ubolewam, bo chociaż nie mogłam się zmobilizować do komentowania, to poczytałabym jeszcze nawet kilka kolejnych rozdziałów.
OdpowiedzUsuńKurde, coraz bardziej zastanawia mnie ten tajemniczy chłopak. Co zmusza go do tej całej "brudnej" roboty? I kim jest ten jego szef, skoro ma taką moc, aby go ukarać? Mam nadzieję, że to niedługo wyjdzie na jaw.
Ja bym się raczej drugiego dna nie doszukiwała w tej sytuacji z Magdą. Zdarza się, że komuś coś wypada i wszystkie plany idą się bujać. Zwłaszcza, że miała smutny głos, a zwykle jest wesołą osobą.
Zastanowiło mnie natomiast to, co powiedział Kasjan. Jestem ciekawa, co takiego przeżył w życiu, co kazało mu nabrać ostrożności.
Lili mnie zaskoczyła, że jednak postawiła się Darii. Do tej pory wydawała mi się oazą spokoju i osobą, która raczej unika takiej bezpośredniej konfrontacji. Ten wybuch wcale do niej nie pasował, a jego intensywność była bardzo zastanawiająca. Dobrze, że mogła znaleźć w Kasjanie wsparcie. Chwilowe, bo chwilowe, a jednak. Ich wzajemne relacje ewidentnie się polepszyły.
Ciekawe co wyniknie z tej wycieczki.
Pozdrawiam!
To chyba zapomniałaś o moim tempie dodawania rozdziałów :d. Miło mi czytać,że chciałabyś więcej. Pracuję nad tym :). Na pewno kimś fantastycznym :P. Co zmusza? Zrobił coś złego i szef mu karze, jeżeli on nie chce zostać ukarany, to mogę zdradzić, bo już z opowiadania to wynikło. Powiedzmy, że też jestem spokojną osobą, ale czasem wybucham... i te wybuchy, kiedy są bardzo szczere, bolą i mnie, i często jest po tym płacz, a raczej był. Teraz staram się panować. Lili po prostu broniła brata i już nie mogła wytrzymać, że Daria panoszy się po domu, jakby była pełnoprawną właścicielką.
UsuńDziękuję za komentarz :)
Popieram myślenie Kasjana. Lepiej garstka szczerych, niż tłumy sztucznych i zakłamanych.
OdpowiedzUsuń'- Nie oszukuję się" - cię, choć może w tym przypadku "się", ale ten dialog był jakiś taki sztuczny, mało naturalny, niby o prostym temacie, a za bardzo zagmatwany.
Robisz błędy w dialogach. Większość je robi, ale skoro już jestem i mam chwilę, to wytłumaczę na czym polega jeden z takich błędów, który u ciebie jest nagminnie obecny.
- Dasz radę Kasjan. - Zaśmiała się cicho. Spojrzał na nią bez słowa.
W tym przypadku powinno być to podzielone.
- Dasz radę Kasjan. - Zaśmiała się cicho.
Spojrzał na nią bez słowa.
Powód podzielenia: Ona mówi, ona się śmieje, ale już on patrzy i milczy..
Daria jest naprawdę dzika. Jakaś taka nienormalna. O wszystko ma pretensje i wszystko wyolbrzymia.
Ciekawe mają hobby - zwiedzanie budynków opuszczonych. Mam kolegę co fotografuje takie budynki. Ja z kolei jako dziecko się po takich miejscach, piwnicach, strychach, dachach i cmentarzach szlajałem. Ale to też do czasu, dopóki się nie zamknąłem w jednym z takich miejsc. Oczywiście powodem zerwania z tym hobby nie był strach, bo ten szybko odszedł w zapomnienie, ale zanim mnie kumplowie z takiej dziury w podłodze wyjęli, to minęło kilka godzin i wróciliśmy do domu w środku nocy.
skradzione-dziecko.blogspot.com
O dziękuję. Nie widziałam wcześniej tej zasady, choć kiedyś mnie zastanawiało, jak to właśnie z tym jest. Uwierz mi, takie osoby jak Daria niestety istnieją ;p. Cóż faktycznie ciekawa przygoda i pewnie dla dziecka trochę straszna. U mnie jakoś mało takich opuszczonych miejsc, ale nie są raczej straszne i ja nie mam takiego hobby, jak tutaj w opowiadaniu :). Pozdrawiam
UsuńBoże jak mnie jarają takie wyprawy po budynkach opuszczonych, piwnicach, strychach i wszystko co straszne. No teraz to już mniej, bo jednak człowiek na starość dojrzewa, ale... ciekawie i bardzo dobrze, że wplotłaś tu taką akcje.
OdpowiedzUsuńGdybym miała taką współlokatorkę jak Daria, to bym ją trzasła, albo drzwiami przytrzasła, że niby niechcący. (Tak wiem, pisze się przytrzasnęła, ale to było naumyślnie).
Za to Kasjana jak już mówiłam bym postawiła w kuchni, a ja bym tam usiadła, przy stole, z nóżkami do góry i otwierała tylko buźkę mówiąc "Am, daj am" xD Naprawdę wzięłabym go do domu, słodziak taki z niego <3