Uwaga!

1) Szablon zrobiła Ruda za co serdecznie dziękuję. Niech Ci to ktoś wynagrodzi w czymś dobrym do jedzenia ;D
2) Bardzo lubię, jak ktoś mi pomaga, mówiąc, co mu się podoba czy jakie błędy popełniam. Jednak jeżeli chcecie wskazać mi błąd w złej pisowni, to cytujcie zdania, a nie wyrazy, będzie łatwiej mi znaleźć :)
3)Jeżeli chcesz, abym przeczytała Twojego bloga, to najlepszą opcją byłoby skomentowanie rozdziału u mnie. Zwykle odwdzięczam się tym samym. Nie musi Ci się spodobać, ale zostaw szczerą opinię :). Nie zostawiaj reklam, bo te usuwam.

wtorek, 24 grudnia 2013

Więź, która nigdy nie powinna się skończyć


- Moimi wadami są: nieśmiałość i lenistwo.
- A które ci bardziej utrudnia życie?
- Nieśmiałość.
- A da się coś z tym zrobić?
- Tak(ale przeszkadza mi w tym lenistwo). 

Przyjaciel powinien akceptować nasze wszystkie wady.

  Wyjątkowo pochmurna pogoda, jak na zbliżające się święta, pomyślała dziewczyna. Niestety idealnie współgrała z jej nastrojem. Nie dość, że pokłóciła się z kolegą, to jeszcze z rodzicami. To drugie wyszło zupełnie przypadkiem. Gdy wróciła do domu fuknęła coś na to, aby zabrała swoje rzeczy do pokoju. Potem cała sytuacja z kolegą wzburzyła ją na tyle, aby jeszcze podnieść głos na rodziców, kiedy zdenerwowana mama poprosiła ponownie o zabranie swoich rzeczy. Wpatrywała się w okno, patrząc, jak kropelki deszczu spływają po szybie. Obróciła głowę w prawo i od razu lekko się uśmiechnęła. Zobaczyła swojego psa, który spoglądał na nią. 
 - Pewnie chcesz na spacer?
  Zazwyczaj psy nie lubiły zimna czy też deszczu. Ten zwierzak, jednak uwielbiał spacery w deszczu... a może po prostu spacery? Czy też zwyczajnie wyczuł, że jego pani chciałaby się przejść? 
 - Chodź piesku. - Pogłaskała go po głowie i wyszła z pokoju. - Idę z Mikim na spacer - odezwała się. 
 - Dobrze - odparła jej mama.
Szybko zarzuciła kurtkę i założyła buty. Chwyciła smycz w dłoń i już jej nie było. Lubiła się zamyślić, tak, że nawet nie zauważała, kiedy cała droga mijała, a ona nie znajdywała rozwiązania swoich rozważań. Dlaczego właśnie teraz przed świętami musiała zerwać znajomość z tym kolegą, myślała. Wydawał jej się nawet jej przyjacielem, a okazał się kompletnym dupkiem. Straciła czujność, którą zawsze miała. 
 - Zgadnij kto to. - Ktoś zasłonił jej oczy i kazał wykryć swoją tożsamość. 
 - Nie wiem... - odezwała się wciąż trochę zła. W dodatku chwilę wcześniej, ukradkiem spłynęło po jej policzkach kilka łez.
 - Hej... co się stało? - Spojrzał na nią z troską, pokazując się jej. Nie spodziewała się spotkać teraz swojego przyjaciela, ale chyba potrzebowała jego towarzystwa.
 - Nic się nie... - Chciała powiedzieć, ale urwała w połowie zdania, widząc jak chłopak przekrzywił lekko głowę w bok. Minę miał zaciętą. 
 - A ja myślałem, że masz do mnie zaufanie - powiedział tylko, wpatrując się w nią. To wystarczyło, aby się złamała. Trochę ją to zabolało. Trafił dokładnie w to, co chciał. Nie lubiła wszystkiego innym mówić, a przynajmniej nie od razu. Najpierw chciała sama to przemyśleć.
 - Pokłóciłam się z kolegą, a potem i z rodzicami... - W końcu się odważyła. - Wyszłam na spacer, aby trochę ochłonąć.
 Chłopak długo nic nie mówił, co zastanawiało dziewczynę, ale nie odezwała się. Wpatrywała się w Mikiego, jak zaznacza swoje pole ciepłym strumieniem. Alek, bo tak miał na imię chłopak... właściwie to Aleksander, ale zazwyczaj mówili na niego zdrobniale, wyższy o głowę od Majki, swojej przyjaciółki. Miał tak samo jak ona brązowe oczy, ale zamiast być szatynem, jego włosy sprawiały kolor mieszanki blondu z brązem. Długość włosów też się trochę różniła; on miał krótkie, a ona ścięte trochę za ramiona.
 - A może tak byś spędziła święta ze mną? - spytał odważnie. Majka nie wiedziała, co ma powiedzieć. Chciałaby, ale nie była pewna czy to stosowne. Przecież zazwyczaj spędzała je z rodzicami. - Dawno nie spędziliśmy ze sobą trochę czasu. Moi rodzice na pewno się zgodzą - zapewnił ją. - Opowiedziałabyś mi wszystko.

  Dziewczyna w końcu się zgodziła. Nie wiedziała tylko, co na to jej rodzice. Alek nakłonił ją do tego, aby ich przeprosiła. Wytłumaczyła, dlaczego się tak zachowała. Tak jak myślał - zrozumieli. Sam blondyn poprosił, aby mogła u niego spędzić święta. Tu już nie byli, tak chętni na współpracę. Gdyby nie znali jej przyjaciela, pewnie byłoby jeszcze ciężej ich przekonać. Rodzice Alka nie mieli nic przeciwko, aby Majka spędziła z nimi święta. Lubili ją i wiedzieli, że nie raz pomogła ich synowi, tak jak on jej. W końcu mogła się spakować. Nie brała zbyt wielu rzeczy, w końcu to tylko kilka dni. Chłopak przyglądał się jej ubraniom. Zawsze chodziła w spodniach. Chyba nigdy nie widział jej w sukience, dlatego gdy zauważył jedną na wieszaku, był mocno zdziwiony.
 - To ty masz sukienkę? - Podszedł do niej, wyjmując ją. - Czemu nigdy jej nie zakładasz? - Jego wykrzywione usta, ściągnięte brwi, dokładnie wyrażały zdziwienie, rozczarowanie. Majka zachichotała.
 - Dostałam od mojej ulubionej cioci. - Wyjaśniła. - Chyba rozumiesz, że nie mogę jej wyrzucić? - spytała wciąż rozbawiona miną Alka.
 - Ten sweter ci się pewnie przyda. - Pokazał jakiś w jej szafie. Majka obojętnie skinęła głową.
 Chłopak włożył ciuch, ale ukradkiem, aby nie widziała, skrył też tam sukienkę. Miał nadzieję, że namówi ją, aby włożyła to w wigilię. Istniała też nadzieja, że sama się zorientuję, ale chyba zbyt marna nadzieja.

 Alek znów musiał słuchać o tym, że to jej torba, ona powinna nią nieść. Na to, że za ciężka, odpowiadała:"Nic tam nie wsadziłam, nie kłam". Faktycznie nie ważyło dużo, ale jak to by wyglądało, kiedy ona by coś niosła, a on nie? Tym razem uparł się bardziej od niej. Alek mieszkał w domku dwurodzinnym. Miał też młodszego brata - Tomka. Czasem się kłócili, ale potrafili dojść do porozumienia. Za jasnym drzwiami kryło się całe wnętrze domu Alka. Mały korytarz prowadził do rozwidlenia. Stąd było widać kuchnie, jadalnie, pokój z telewizorem i kanapą, a także łazienkę. Na wprost stały schody. Na górze był pokój Alka, obok - Tomka, łazienka i sypialnia rodziców. Chłopak nie mógł narzekać na brak miejsca.
 - Dzień dobry - Majka przywitała się, kiedy tylko zauważyła rodziców przyjaciela.
 - Miło, że spędzisz z nami święta - uśmiechnęła się mama Alka.
 - Co? - Dobiegło ich pytanie Tomka, który nagle zbiegł po schodach. - Ta wiedźma ma z nami spędzić święta? - spytał.
- Tomek - zgromiła go mama Alka.
- Tak - Majka uśmiechnęła się lekko. Wiedziała, że chłopak tylko żartuje. - Mam zamiar prześladować cię też w święta.
- Aaa! - krzyknął. Odwrócił się prędko, aby pobiec na górę, wymachując przy tym rękoma. Cały Tomek.
- To my pójdziemy na górę - odezwał się Alek, chcąc przyspieszyć ten moment.
- Jasne - zgodziła się jego mama. - Mogę liczyć, że mi pomożesz później?
 Chłopak zawahał się. Uśmiechnął lekko. Nie bardzo cieszyła go wizja pomocy świątecznej. Wolał bardziej być od strony degustacyjnej. Jednak nie miał wystarczającego pomysłu na wykręcenie się od tego.
 - Pomoże, ja też - zapewniła Majka. Ona także nie miała pojęcia o gotowaniu. Zgodziła się pomóc, bo lubiła to. W dodatku przychodziła do kogoś na święta, więc czuła, że nawet powinna. Miała tylko nadzieję, że znajdzie się jakaś czynność dla niej.
 Kiedy tylko znaleźli się na górze, Alek zaczął szeptać do niej, że co ona najlepszego zrobiła. Majka, jednak zgromiła go wzrokiem, mówiąc, że powinien pomóc mamie, chociaż ten jeden raz. Chłopak nie chciał jej dodatkowo wkurzać, więc już nic nie powiedział. Może faktycznie należy się jej pomoc. Gdy weszli do pokoju, przywitał ich miły odcień żółci, który był skomponowany z zimniejszym niebieskim na ścianie. Po lewej stronie stał regał, a w niego wbudowane biurko. Jak zawsze zagracone. Na przeciw drzwi było okno, dzięki któremu wkradało się tu trochę światła. Tuż obok stał stolik z dwoma krzesłami. Na przeciwko regału stał drugi, a za nim łóżko. Majce bardzo się to podobało. To tak, jakby pół pokój. Sypialnia oddzielona od tej drugiej części.
 - Widzę, że porządki świąteczne ominęły twój pokój - stwierdziła, rozglądając się po pokoju. Alek zamknął za nią drzwi. - Może tak trochę tu posprzątamy? - zaproponowała.
 - Może - odezwał się tajemniczo. - Miałaś mi jednak coś powiedzieć... - Nie omieszkał jej przypomnieć.
 Patrzyła na niego długo. Nie miała ochoty się zwierzać, wracać do tego. Jednak musiała, bo jej nie odpuści. Poza tym... w podziękowaniu za to, że przygarnął ją na święta, chyba powinna. Bez słowa usiadła na jego łóżku. Chłopak zrozumiał, że chcę mu powiedzieć, więc poszedł za nią. Pogładziła ręką pościel. Potem spojrzała na niego. Spotkała się z jego spojrzeniem. Uśmiechnęła się lekko a on to odwzajemnił.
 - Pamiętasz Damiana? - zapytała. Alek pokiwał głową. Uważała go prawie za przyjaciela. Znała go dłużej, niż mnie, pomyślał. - Myślałam, że jest moim kumplem. Znaliśmy się długo, a on to wykorzystał. - Alek spojrzał na nią trochę zdziwiony, więc dokończyła. - Wiedział, że mam do niego zaufanie, więc powiedziałam mu parę kompromitujących mnie sytuacji. Sam też był jednej świadkiem. Dobrze wiedział, że nie lubię dziewczyn ze swojej klasy. Wydawało mi się, że on też. Tylko, że dziś właśnie od nich usłyszałam, jak głośno komentowały jedną z tych sytuacji. Nie mogły się dowiedzieć inaczej niż od niego. On się nie przyznał. Powiedziałam, więc, żeby się do mnie nie odzywał. Niech nauczy się być przyjacielem. - Zakończyła, wpatrując się w pościel.
 - Masz pewność, że to on im powiedział? - spytał Alek. Miał nadzieję, że może to nieprawda. Wiedział, jak Majka lubi Damiana.
 - Tak. Inaczej nie mogły się dowiedzieć. Poza tym wiem, kiedy kłamie - zapewniła go. Usłyszał w jej głosie nutkę załamania. Powstrzymywała się, aby tylko się nie rozpłakać.
 - Skoro wiesz, kiedy kłamie... to wcześniej też to robił? - zapytał. Chciał położyć rękę na ramieniu Majki, ale wiedział, że wtedy już na pewno zacznie płakać, a nie chciała.
 - Taaak - powiedziała niepewnie. - Ale to były błahe sprawy - próbowała go obronić.
 - Ale jednak. - Zauważył ten fakt. - Wiem, że trochę dla ciebie znaczył, ale skoro wcześniej to robił, to nie jest wart twojej przyjaźni - wytłumaczył Alek. Dobrze wiedział, jaką Majka jest przyjaciółką. Nie cierpiała obgadywania, plotkowania. Nigdy nie wygadała czyjejś tajemnicy. Najbardziej ceniła przyjaźń. Dla niej ktoś, kto nie potrafił poświęcić jej chwili swojego czasu, nie był dla niej przyjacielem. W klasowym gronie niestety nie potrafiła odnaleźć nikogo, komu mogłaby zaufać. Zauważyła, że ci co się przyjaźnią nie do końca tak naprawdę chcą się razem spotykać, a co dopiero mówić o kumplowaniu. Wielokrotnie była świadkiem, jak obgadywali siebie nawzajem. Wolała, więc tylko od czasu do czasu z nimi pogadać. Wbrew temu, co wcześniej pomyślał, objął ją delikatnie. Nie sprzeciwiała się, mimo że jedna łza skapnęła po jej policzku. Czasem wolała okazać słabość, niż tłumić ją w sobie, aż w końcu wybuchnie.
 - Pamiętam, jak kiedyś w zerówce... śpiewaliśmy taką piosenkę...

"Mieliśmy się dobrać w pary. Nie miałam z kim być. Damian też nie. Najpierw trzeba było się złapać za ręce, a później puścić. Zaśpiewać:"Nie chcę cię, nie chcę cię, nie chcę cię znać", machając przy tym dłonią. Damian śmiesznie to robił... Potem podejść. Na:"chodź do mnie, chodź do mnie ręce mi daj.Prawą mi daj" podać sobie prawe ręce, a na:"Lewą mi daj", złapać się za lewe dłonie. Potem kręcić wokoło śpiewając:"I już się na mnie nie gniewaj". 
  - Szkoda, że życie nie jest takie proste, gdy się miało sześć lat. - Znów wzbiła wzrok w kołdrę.
  - Teraz jest bardziej zaawansowane. Dzięki trudnościom zdobywasz doświadczenie. Uczysz się komu ufać, a komu nie... - wyjaśnił Alek. Damianowi nie powinna.
 - Może i tak - powiedziała po chwili.
 - Masz mnie. - Chwycił jej dłoń.
 - Wiem - odezwała się cicho, ale trudno było jej zrozumieć, że nie ma już Damiana.
 - Pamiętasz, kiedy ja straciłem przyjaciela? - spytał. - Wtedy mogłem liczyć na ciebie. - Uśmiechnął się do niej. Zwróciła wzrok na niego. - Nawet nakrzyczałaś na Igora, aż mi się go żal zrobiło. - Zaśmiał się.
 - Był kompletnym idiotą! - Zdenerwowała się. Zapomniała na moment o Damianie, o tym, że całkiem niedawno przez niego płakała. - Skoro dziewczyna jest ważniejsza od kumpla, skoro jej wierzył bardziej, niż tobie, to jest... nie jest przyjacielem.
  Alek spojrzał na nią z rozbawieniem. Nie śmiał, jednak jej wyśmiać. Ukazywała to z takim zaangażowaniem, że wiedział, że była warta jego przyjaźni. Może na początku żadne z nich nie myślało, że będą się przyjaźnić, ale właśnie to nigdy nie jest planowane. Dla niego taka więź musiała łączyć się z wspólnymi przygodami, wydarzeniami. Musiał mieć pewność, że "Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie" jest prawdziwe. To właśnie ta sytuacja zapewniła go, że mógł na nią liczyć. Nie zostawi go, kiedy inni się od niego odwrócą.
 - Chodź. - Poderwała się z łóżka, mało nie wywalając się o własne nogi. - Musimy pomóc twojej mamie.
 - Naprawdę musimy? - spytał z nadzieją, że to odwoła. Przytulił się do jej nogi.
 - Tak. - Zaśmiała się. Wbiła mu palce w żebra, aby ją puścił. Podziałało.
 - Ała! - krzyknął.
 Zaczęła uciekać, ale tylko wstał. Niestety już zamknięte drzwi stanowiły przeszkodę w ucieczce. Zabrały zbyt wiele czasu. Alek ucieszył się i złapał ją, aby przewiesić sobie przez bark. Otworzył drzwi i ostrożnie zaczął schodzić po stopniach w dół.
 - Alek! Puszczaj! - Waliła go w plecy. - Proszę cię. - Przybrała zupełnie inny ton. Chłopak nic sobie z tego nie robił. Kiedy zeszli na dół i zobaczyła, że ciągnie ją wprost do łazienki, zaczęła krzyczeć. - Alek, nie! Znowu będę chora! - Próbowała go jakoś przekonać. - Już wolę wbijanie palców w żebra! - krzyknęła w akcie desperacji.
 - Łaskotki też? - spytał, zatrzymując się.
 - Też... - odpowiedziała niepewnie. Przynajmniej nie będzie cała mokra.
 - OK - odezwał się krótko, stawiając ją na ziemie.
 Poszedł, jednak wprost do kuchni, zamiast ją atakować. Zdziwiło ją to, ale nie miała zamiaru protestować. Postawiła, jednak na czujność. Mama Alka patrzyła na nich z rozbawieniem. Poprosiła o zrobienie ciasta, a właściwie wbicia jajek do niego i ewentualnego rozwałkowania go. Alek przypatrywał się Majce. Miał wrażenie, że pomoc trochę odciągnie ją od rozmyśleń o Damianie. Wiedział, że pewnie jeszcze będzie to robiła, ale to było nieuniknione. Ciężko jest stracić przyjaciela. W dodatku, kiedy tak bardzo nas zawiódł. Majka poprosiła go o jajko. Niestety jedno spadło. Spojrzała na niego z uśmiechem. Alek sięgnął po kolejne.
 - Tylko trzymaj je w obu dłoniach, bo znów ci się rozwali - podpowiedziała. - O tak - pochwaliła, kiedy zrobił tak jak chciała. - Bardzo pięknie. - Zaśmiała się, klaskając mu w dłonie. Odsunęła się, jak najprędzej, podczas kiedy Alek dochodził do siebie. Jajko ochlapało jego spodnie, trochę twarzy i koszulkę. Wiedziała, że musi wiać.
 - To ja cię przygarniam na święta, a ty co mi robisz? - Uśmiechnął się lekko, wycierając ręce o koszulkę. - Pomyliły ci się święta. - Popatrzyła na niego ze zdziwieniem. - Nie będę wielkanocnym jajkiem. - Wybuchnęła śmiechem. Szybko ją dogonił i przytulił się do niej. Po czym przewrócił na podłogę. Złapał jej ręce dłonią, wyciągając do góry. Usiadł na jej nogach, aby nie mogła się bronić. Podwinął lekko jej koszulkę, aby odsłonić brzuch. Wiedziała, że nie zapomniał o łaskotkach. Chyba wolała je w wersji bez jajka. Alek spojrzał na swoją koszulkę, potem na przyjaciółkę. Zebrał trochę białka, a właściwie... nie był pewien czy to białko, z koszulki i rozsmarował je na brzuchu Majki.
 - Zabiję cię. - Zagroziła mu, próbując się wydostać, ale nijak jej to wychodziło. Alek uśmiechnął się do niej.
 - Najpierw będziesz się musiała uwolnić. - Zaśmiał się i zamachał palcami nad jej brzuchem, aby wiedziała, co zaraz się stanie. Powoli opuszczał rękę, nie przestając nią machać. W końcu spotkała się ze śliską skórą. Na początku pisnęła, a potem pisk zamienił się w cichy śmiech. Później nabrał dźwięku i głośności. Przyjaciel doskonale wiedział, gdzie ją łaskotać, aby wydobyć z niej największe reakcje. Śmiała się i co rusz próbowała uwolnić. Im bardziej się wierzgała, tym szybciej przebierał palcami.
 - Dobrze - wydusiła z siebie przy salwach śmiechu. - Następnym razem się zas...ta... nowie... zanim cię wkurzę - dokończyła z trudem.
 - Ty masz mnie nie zaczepiać. - Alek wolał inną opcje. Zaczął ją łaskotać po żebrach.
 - Lubisz to - odezwała się, łapiąc kolejny oddech.
 - Faktycznie. - Zastanowił się. - Dlatego pewnie lubisz, jak ci się odpłacam. - Uśmiechnął się, obracając to na swoją stronę.
 Do pewnego momentu, pomyślała Majka. Na pewno nie do tego, kiedy zaczynam umierać ze śmiechu. Zastanawiała się, kiedy przestanie. Trudno było się jej na czymś skupić.
 - Zostawić was na moment samych - usłyszeli mamę Alkę. Chłopak na chwilę przestał dręczyć przyjaciółkę. Maja odetchnęła z ulgą. Miała nadzieję, że ją wypuści. Kobieta poszła do kuchni, a przyjaciel nawet o tym nie pomyślał, aby przestać ją łaskotać. Znów zamachał ręką.
 - Alek. - Spojrzała na niego błagalnie. Z tego śmiechu rozbolał ją brzuch. - Nie będę się mścić - zapewniła. Przecież na łaskotki się zgodziła. Niestety chłopak był od niej silniejszy, więc wiedziała, że prędzej czy później by się znów odpłacił.
 Ku jej radości Alek podniósł się i ją wypuścił. Koniec łaskotek - pomyślała z ulgą. Z pewną rezerwą poszła za przyjacielem do kuchni. Zgodnie stwierdzili, że teraz nie strasznie im pobrudzenie w kuchni. Tym razem Alek sam wbił jajko do ciasta. Spróbował je wygnieść, ale szło mu nieporadnie. Majka pomogła cioci zrobić sałatkę. Wiedziała, że na pewno nie będzie pracować z niczym, co ma coś wspólnego z jedzeniem. Jak można coś robić, nawet tego nie próbując? To nie dla niej. Alek twierdził podobnie. Dobrze się bawili, kiedy mogli sami wycinać kształty ciasteczek z ciasta. Majka najwyraźniej próbowała stworzyć coś własnego, bo nie korzystała z foremek. Przyjaciel przyjrzał się kształtowi.
 - Nie poznajesz siebie? - Zaśmiała się dziewczyna. Alek pokręcił głową. Ups. Miała go nie wkurzać. Chłopak, jakby o tym zapomniał z drugiej strony ciasta wycinał swój kształt. Maja nie musiała się domyślać, żeby wiedzieć, że chce się odwdzięczyć. - Nie mam takiego wielkiego nosa - oburzyła się, widząc, że wyciął naprawdę spory.
 - Masz. - Wystawił język.
 - Tylko tym razem nie wylądujcie w cieście, proszę was. - Mama Alka spojrzała na nich z lekkim uśmiechem.
 Oboje się zaśmiali i opanowali. Potem poszło im już szybciej. W towarzystwie lepiej szło im pomaganie. Zwłaszcza, że mieli przy tym sporo zabawy. Nawet oboje nauczyli się czegoś z gotowania. Nie byli by sobą, gdyby podczas robienia nie spróbowali. Na szczęście mama Alka nie zauważyła tego albo przymknęła na to oko? Gdy skończyli poszli się umyć. Oprócz jajek doszło trochę ciasta i innych skrawek jedzenia.
  Tomek wraz z tatą, ubierali choinkę. Mały miał przy tym sporo zabawy. Zawiesił sobie łańcuch na szyi, a na uszy - bombki. Miał jednak kłopot z powieszeniem wyżej ozdób. Majka, widząc jaki sprawia mu to zawód; podniosła go z trudem do góry. Pożałowała tego. Chłopak miał 6 lat, ale tyle kilo było dla niej za dużo. Na szczęście szybko zawiesił bombkę i mogła go puścić. Nagle usłyszeli dzwonek do drzwi. Alek od razu do nich ruszył. Majka usłyszała głos jego dziewczyny. Składała mu życzenia i podarowała jakiś prezent, a przynajmniej tak się jej zdawało. Weszła głębiej we wnętrze domu. Była niewiele niższa od Alka. Miała blond włosy, zwinięte w loczki. Dbała o swoją sylwetkę. Przywitała się z wszystkimi krótkim "dobry wieczór" i "cześć", po czym poszła z chłopakiem na górę. Wyczytała w spojrzeniu dziewczyny, że coś było nie tak. Pewnie, dlatego Alek zaprosił ją do środka, aby dowiedzieć się o co chodzi. Majka nie chciała im przeszkadzać, więc dołączyła się do ubierania choinki.

 Chłopak zszedł powoli, tak, że nawet Majka go nie zauważyła. Dopiero szept, zwrócił jej uwagę. Podniosła wzrok na niego. Zamachał ręką, aby podeszła. Zastanawiała się, o co może mu chodzić.
 - Zrobiłabyś coś dla mnie? - spytał. Widać, że mu zależało. Pokiwała głową bez zawahania. - Wiesz, jak ważny jest dla Marty jej brat? - zapytał. Dobrze wiedziała. - Chodzi o to, że od jakiegoś tygodnia mało z nią rozmawia. Robi dla niej prezent na gwiazdkę. Tylko ona o tym nie wie. Myśli, że coś się stało i nie chce jej powiedzieć. Rozumiesz, że nie może się dowiedzieć? - Pokiwała głową ze zrozumiem. - Zadzwonię do Michała, a ty zajmij ją czymś, proszę. - Zrobił minę zbitego psa, nie mogła mu odmówić. Wiedziała, co Martę zainteresuje, ale ona nie bardzo chciała się temu poddać.
 Poprosiła ciocię, aby pożyczyła jej jakieś kosmetyki. Zapewniła, że to konieczne i w razie czego może jej odkupić, ale kobieta tylko się zaśmiała. Majka z niepewną miną doszła do pokoju Alka. Zapukała i weszła. Zobaczyła Martę, siedzącą przy stoliku. Zamiast uśmiechu, zagościły usta wykrzywione w podkowę. Próbowała się rozchmurzyć, ale słabo jej to wyszło.
 - Przepraszam, ale... - zaczęła Majka. - Wiesz dobrze, że nie umiem się malować. - Pokazała kosmetyczkę, którą położyła na stoliku. - Nie wiem jak to robisz, że nie wychodzisz za linie - powiedziała, ukazując rękę, gdzie lakier zahaczał o palce. Marta zaśmiała się.W końcu się uśmiechnęła.
  Dziewczyna bez problemu wyjęła jeden z kosmetyczki. Poinstruowała Majkę, aby pokazała dłonie. Wcześniej zmazała wszystko, co pomalowała. Delikatnie zamoczyła pędzelek w lakierze i nałożyła na paznokcie Majki. Dziewczyna przyglądała się, jak robi to Marta. Nie tylko, aby pokazać, że się tym interesuje, ale również dlatego, że naprawdę czasem miała z tym problem. Rzadko malowała paznokcie, ale kiedy już chciała, kiepsko jej to wychodziło. Zauważyła, jaką radość sprawia Marcie, malowanie jej. Niestety chciała także pomalować jej usta. Majka przełknęła ślinę i niechętnie się zgodziła. Czego nie robi się dla przyjaciół, pomyślała. Uduszę Alka. Marta nałożyła jej jeszcze tusz na rzęsy i uznała, że co za dużo to nie zdrowo. Majka doszła do tego wniosku dużo wcześniej, ale nie dzieliła się tym. Nie minęła chwila, a dziewczyna mogła się przejrzeć w lustrze, które Marta znalazła w torebce. Stwierdziła, że woli siebie bez makijażu. Nie mogłaby od tak zakładać na siebie jakieś mazie... wolała siebie naturalną.
 - Proszę. - Do pokoju wszedł Alek, przynosząc dwie szklanki soku. Prawie zastygł, widząc swoją umalowaną przyjaciółkę.
 - Dziękuję - odezwała się Marta. Przyglądała się swojemu chłopakowi. Czekała na to, co powie.
 - Wyglądasz... inaczej. - Chłopak zastanawiał się, co powiedzieć. Wiedział, że musi uważać na słowa. Przyzwyczaił się do naturalnego wyglądu Majki, dlatego mocno się zdziwił, widząc ją umalowaną. - Jak ją namówiłaś na umalowanie? - skierował swoje pytanie do dziewczyny.
 - Sama mnie o to poprosiła - odpowiedziała. To jeszcze bardziej zaskoczyło blondyna. Czuł, że będzie winien coś swojej przyjaciółce. Nie wiedział, że jest gotowa zrobić coś, czego nie lubi, po to, aby Marta tylko się uśmiechnęła. - Szkoda, że nie masz żadnej sukienki, to byłaby kompletna odmiana.
 - A właśnie, że ma - przypomniał sobie Alek. Majka spojrzała na niego.
 - W domu - wyjaśniła.
 - Jesteś tego taka pewna? - zapytał. Może nie powinien przeginać?
 - Załóż, proszę - poprosiła Marta.
 Wkopał ją. Dobrze o tym wiedział. Bardziej, jednak zastanawiała się, jak ta sukienka znalazła się w jej torbie? Czy to możliwe, że Alek jej ją tam włożył? Teraz nie miała wyjścia. Faktycznie, znajdowała się pośród innych ciuchów. Na szczęście miała na górze suwak, więc włożyła ją od dołu. Zasunęła i poszła do nich. Czuła się trochę inaczej. Sukienka była koloru ciemnoniebieskiego. Miała ramiączka. Od pasa w dół była szersza niż w talii. Oboje uśmiechnęli się na jej widok.
 - Pierwszy raz widzę cię w sukience - odezwał się Alek.
 - I ostatni. - Wystawiła do niego język.
 - Oj, nie bądź tak specyficznie nastawiona. - Posłał jej uśmiech.
 Usłyszeli, że ktoś dzwoni do drzwi. Alek pierwszy ruszył na dół. Za nim, mniej pewnie Marta. Majka szybko zmyła z siebie tusz do rzęs, po czym ruszyła za nimi. Na początku usłyszała, jak dziewczyna Alka piszczy. Dopiero potem zauważyła, że przyszedł jej brat. Miał ze sobą album ze zdjęciami i kalendarz, który zrobił własnoręcznie. Okazało się, że na każdym dniu, znalazł się powód, dla którego kocha swoją siostrę. To na tym tyle pracował, pomyślała. W końcu nie od razu znajduje się 365 powodów. Nawet, jeżeli ta osoba jest dla nas bardzo ważna. Marta zdecydowanie zasługiwała na taki prezent, tak bardzo się o niego martwiła. Bardzo się kochali. Między nimi były tylko dwa lata różnicy. Michał - to ten starszy. Jak zazwyczaj przystawało na starsze rodzeństwo - był wyższy. Miał ciemne włosy i równie ciemne oczy. Różnił się tym od swojej siostry.
 - Nie, nie pokazuj mu tego ohydnego zdjęcia, jak byłam mała - piszczała, próbując wyrwać album Michałowi.
 - Cześć. - Uśmiechnęła się Majka. Przerwała jednocześnie walkę o album.
 - Hej. - Odwzajemnił gest. Przejrzał ją całą wzrokiem. Przypomniała sobie, że nadal ma sukienkę. Dla wszystkich to chyba była nowość. Nawet dla niej samej. - Alek, gdzie masz tą jemiołę? - zapytał, spoglądając na kolegę.
 Marta zachichotała wraz ze swoim chłopakiem. Na Majki policzkach pojawiły się lekkie rumieńce. Nie bardzo wiedziała, co ma teraz powiedzieć. Alek podszedł do przyjaciółki, aby położyć jej lekko ją objąć, dodać otuchy.
 - Ej, śnieg pada! - zawołał Tomek.
 Wszyscy zbiegli się do okna. Mimo, że mieli dużo więcej lat od Tomka, to nadal pierwszy śnieg był dla nich sensacją. Zwłaszcza, że zbliżały się święta, a jego wciąż nie było. Teraz faktycznie powoli spadał na ziemie, dachy domów czy też samochodów. Majka już knuła, jak zwabić Alka na dwór, aby zrobić z niego śnieżną kulkę. Odwróciła się, zauważając, że nie ma obok niej przyjaciela. Zobaczyła, że chłopak zaciągnął Martę pod jemiołę, aby respektować tradycje. Spojrzała w bok, aby im nie przeszkadzać. Napotkała spojrzenie Michała.
 - Skoro zajęli miejsce... - zaczął, ale nie dokończył. Cmoknął dziewczynę w policzek. Maja znów poczuła, że zaczerwieniły jej się policzki.
 - Nie pozwalaj sobie. - Zaśmiała się, choć tak naprawdę nie miała nic przeciwko.
Jeszcze święta się nie zaczęły, a ona już czuła, że będzie je dobrze wspominać.
-----------------
   Przerabiałam te opowiadanie ze trzy razy. Miało się ukazać, jako pierwsze na tym blogu, ale wciąż nie bardzo wiedziałam, co tak właściwie tu umieścić. Wyszło, że zbliżają się święta, więc wstawiam w trochę świątecznym tle. Śpieszyłam się trochę z dodaniem, więc nie wiem, jak to wyszło.

 Chcę Wam życzyć wesołych świąt, dużo jedzenia ;D. Mandarynek, które mi się kojarzą ze świętami. Odpoczynku, który ma zregenerować siły na kolejny rok. Spędzenia tych dni w wyjątkowych towarzystwie i hucznego Sylwestra! Uważajcie tylko z petardami, aby nie wystraszyć nimi zwierząt. Mój pies zawsze mocno je przeżywa, przez co spędza tą noc w szafie ;p.

8 komentarzy:

  1. Totalnie żal mi Majki. Biedna :c Dwie sprzeczki... Ale zaproponowanie jej przez przyjaciela wspólnych świąt to całkiem miłe :)
    Tomek wydaje mi się zabawny :P Taki pełen energii, śmieszny chłopiec :)
    "Gdy weszli do pokoju, przywitał ich miły odcień żółci, który był skomponowany z zimniejszym niebieskim na ścianie. " - jakbym czytała opis swojego pokoju :D
    Co do przemyśleń na temat klasowych znajomości to zgadzam się z bohaterką, często tak własnie wyglądają :/ I strasznie mi się zrobiło jej żal przez to myślenie o utracie przyjaciela, bo to okropnie bolesne...
    przez takie sytuacje mogę się wczuć w bohaterkę, a jeszcze doszło to wbijanie palców w żebra i łaskotki, to już w ogóle jakbym mojego przyjaciela widziała, który tak robi :P A no i ja też z przyjacielem nie umiemy gotować ^ ^"
    Marta wydała się sympatyczną osobą :)
    I ten pocałunek przy końcu był uroczy. To take śliczne świąteczne opowiadanie. Aż cieplej się na sercu robi ^ ^ Bardzo mi się podoba ^ ^
    Lubię takie miłe opowiadania ^ ^
    Czekam na kolejne opowiadanie, a u mnie na www.miasto-przeznacznia.blog.onet.pl pojawił się wreszcie po ponad miesiącu kolejny rozdział.
    Kira

    OdpowiedzUsuń
  2. Już odpowiadam. Co do Lublina to w nim mieszkam i fascynuję się nim od trzech lat, co wyszło jak pojechałam do koleżanki, która oprowadziła mnie po swoim mieście i zaczęła dużo o nim opowiadać, a ja o swoim wiedziałam tyle co i nic.
    Początkowo akcja miała być w zupełnie anonimowym miejscu, jednak uznałam, że może jakbym umieściła Lublin to łatwiej by mi było pisać o miejscach, które tam się znajdują. Sprawę przesądził kolega. Gdy miałam szkic opowiadania w głowie mój kolega z Wrocławia zakochany w Lublinie powiedział identycznie zdanie na temat jego mieszkańców, jakie chciałam włożyć w usta bohaterki i tym samym nieświadomie przesądził :)
    Co do Leo... Racja, Kira bardzo by chciała jak najszybciej zaprzyjaźnić się z Leo, ale to dlatego, że tak naprawdę w poprzednim mieście nie miała przyjaciół prócz jednego chłopaka. Potem nawet o tym w jednym z rozdziałów będzie wspomniane, dlatego też aż nazbyt szybko chciała by nawiązać z nim jak najlepszy kontakt. I tu też trochę chodzi o to, że gdy mówi do niej po imieniu to odczuwa straszny dystans i nie lubi tego.
    "Pierwszej randki" faktycznie nie czytałam, ale jutro się za to zabiorę ^ ^ Musiałam jakoś przeoczyć.
    Kira

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana moja najdroższa!:)
    Zostawiłam sobie Twój rozdział na wolną chwilę, bo jest taką malinką na torcie;D Na początek dziękuję za wszystkie Twoje komentarze!:) Bez Ciebie mój blog nie byłby już taki sam;*

    Przechodzę do rzeczy. Czułam, że i w tym opowiadaniu będzie motyw przyjaźni;) Wspaniale je opisujesz! Widać, że sama masz dobrych przyjaciół. Ależ mi Majka Olkę przypomina;D Nie lubi sukienek, nie maluje się, zero związków, a wiele przyjaciół;D szczęściara z niej, że ma kogoś takiego jak Alek. Przy takim kumplu jak on, żadne kłótnie nie straszne. Strasznie jej pomógł, sprawił, że święta stały się miłe i radosne. Choć dziwi mnie, że jej rodzice tak łatwo zgodzili się wypuścić ją do niego, zamiast spędzić te ważne dni w gronie rodzinnym. Była to taka ciekawa odskocznia od typowych polskich świąt. Fajnie się czytało o tym oryginalnym pomyśle. A momenty gdy się przekomarzali, niby złościli i dokuczali naprawdę mnie rozśmieszyły;D Jak dzieci, jak dzieci;D Jego mama chyba też była nieźle rozbawiona takim zachowaniem swojego dużego synka;D Miałam wrażenie, że na koniec ich jakoś połączysz, a tu wyskoczyłaś nagle z jego dziewczyną. Kolejne zaskoczenie dla mnie, ale uwielbiam je w Twoich opowiadaniach.

    Myślałam, że z okazji świąt, Majka jakoś pogodzi się z przyjacielem. Ale z drugiej strony skoro Damian zachował się jak świnia, to nie zasługuje na jej przyjaźń. Skoro wydał jej tajemnice i rozgadał wszystkim to nie powinien być nazywany "przyjacielem", bo tak naprawdę nigdy nim nie był. I lepiej, że dowiedziała się o tym teraz, niż później, bo mogłoby być jeszcze gorzej. Jakoś się pozbiera, a Alek na pewno jej w tym pomoże. Już pomógł!

    I jak zawsze, wszystko kończy się szczęśliwie. Pojawił się Michał, który ewidentnie na nią leci:D A ona chyba nie będzie się zbyt długo wzbraniać;D Zostawiłaś mi nutkę niepewności i ciekawości, co będzie dalej, ale znając Ciebie, nie będziesz kontynuować tego opowiadania, więc muszę domyślać się sama, co będzie dalej z jej życiem.

    Opowiadanie jak zwykle cudowne! Mimo że jest po świętach, to wprowadziło mnie w doskonały nastrój. Uwielbiam Twój styl pisania, wątki przyjaźni, które wprowadzasz, zaskoczenie i tajemnicze postacie, które zmieniają życie bohaterek. Mam nadzieję, że nie dasz mi długo czekać na następne;)

    Ściskam Cię kochana i życzę Szczęśliwego Nowego Roku!:***

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisałam już, że cieszy mnie, że twoi bohaterowie mają polskie imiona? Jeżeli tak, to powtórzę.
    Bardzo ładnie opisujesz uczucia, nie ma w tym zbędnego patosu, ani przerysowania. Majka jest fajną postacią, z którą czytelnik może się utożsamić. To jest właśnie dobre, takie tworzenie autentycznych postaci.
    Klimat jest ciekawy, świąteczny. Mimo, że czytam to już jakiś czas po wigilii et cetera to w miły sposób przywołujesz te chwilę.
    Zakończenie szczęśliwe, to też na plus. Michał jest dość enigmatyczną postacią, ale to jeszcze lepiej.
    Weny!
    U mnie nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie pisałaś, ale cieszę się, że Ci się to podoba ;). Ja po prostu lubię swój kraj, ale i mam problem z zapamiętaniem niepolskich imion ;D. Również dziękuję za drugą pochwałę, która jest dla mnie dość cenna ;). Michał by tu taką postacią... z mniejszą rolą, może dlatego taki się wydał ;). Dzięki Tobie nauczyłam się dwóch nowych słów, ach ja niedouczona... Wpadnę przeczytać pewnie jutro... albo w weekend, bo w środę mi wyłączą internet. Dziękuję za komentarz ;)

      Usuń
  5. Olka nie poznaje cię ! Kolejne opowiadanie z całusem? Mi się tam podoba bardzo ale to wiesz :D Oby tylko tak dalej.
    Współczuję Majce straty przyjaciela choc w sumie to co zrobił nie wskazuje na to by był przyjacielem. Jednak to i tak nie ułatwia dziewczynie przejścia przez to. Ale dobrze że nie jest z tym sama i ma wspaniałego przyjaciela jakim jest Alek. Zazdroszcze jej ;)
    W pierwszej chwili gdy przyszła Marta myślałam że jej brat jest jakimś brzdącem a tu taka niespodzianka z tym całusem w policzek.
    Nie rozumiem zakładania sukienek... przecież tak jest niewygodnie. O wiele lepiej no i właśnie wygodniej jest w spodniach, prawda? :D
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Teoretycznie powinnam teraz obrabiać zdjęcia, aby móc je wysłać dziewczyną, które wczoraj zdecydowały się stanąć przed moim obiektywem. Praktycznie nie chce mi się tego w tej chwili robić, więc zwalę winę na piekielną temperaturę i bez większych wyrzutów sumienia zagłębię się jeszcze w jedno twoje opowiadanie.
    Na początek - Alek! Cholerka, wiem, że tak nie powinno się zaczynać dobrego, podbudowującego komentarza, ale po prostu nic na to nie poradzę, że moja buzia wykrzywiła się w radosnym uśmiechu, gdy tylko zobaczyłam to imię. I to nieważne, że twój Alek nie ma absolutnie nic wspólnego z moim marudnym i zgryzotliwym Aleksandrem. Ważne, że jest!
    No, a teraz już skupiając się na szczegółach dużo istotniejszych. Majka zbyt dobrego rozpoczęcia świąt nie miała. Najpierw cała ta sytuacja z przyjacielem, a potem jeszcze ta kłótnia z rodzicami. Eh, urok świąt? Niby wszyscy mówią, że to uroczy czas, ale ten okres przedświąteczny jest zawsze taki nerwowy. Przynajmniej w moim mniemaniu.
    Dobrze, że Maja spotkała swojego drugiego przyjaciela, który umiał ją pocieszyć. Co prawda, trochę dziwna wydała mi się ta propozycja spędzenia świąt u jego w domu i to, że rodzice dziewczyny na to przystali... Nie wiem, zawsze wydawało mi się, że Wigilia to taka rodzinna pora i raczej powinno się spędzać ją w gronie najbliższych. No, ale może lepiej się stało tak jak się stało, niż gdyby przy świątecznym stole miałaby zapanować awanturnicza atmosfera. A w ten sposób dziewczyna mogła odgonić trochę smutnych myśli, o co Alek bardzo fajnie zadbał. Aż nie mogłam przestać się uśmiechać, gdy czytałam o tej ich pomocy przy świątecznych obrządkach. Zachowywali się bardziej jak para, niż przyjaciele, ale to było fajne. Trochę ubolewałam, gdy okazało się, że Aleksander ma dziewczynę, ale nie trwało to tak długo. Michał skutecznie rozwiał moje smutki, a ten niespodziewany całus bardzo przypadł mi do gustu. Poproszę o więcej takich szczęśliwych zakończeń!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak czytałam Twoje opowiadanie, to od razu wpadł mi do głowy Alek z mojego opowiadania, chociaż to tylko krótkie opowiadanie. No tak, za wiele wspólnego to nie mają :D. Faktycznie może powinna spędzać z rodziną, ale stwierdziłam, że czasem się z nimi ich nie spędza, dlatego pomyślałam, że mogłaby iść na ten czas do Alka. Jak para? No nie wiem. Po prostu lubię droczenie i nie wiem czy to jakoś specjalnie podpadało po bliższe kontakty. Szczęśliwe zakończenia? Hm... ;D

      Usuń